Siedem razy w swojej historii Barcelona awansowała do finału zmagań o Puchar Europy. Nigdy jeszcze po pierwszym meczu półfinałowym nie miała tak komfortowej sytuacji jak przed wtorkowym rewanżem z Bayernem Monachium. Naturalnie Niemcy mają sporo argumentów by pokusić się o historyczną remontadę, ale Barcelona nie jedzie do Bawarii desperacko bronić korzystnego wyniku tylko szukać dziesiątego z rzędu zwycięstwa w tej edycji Ligi Mistrzów. Hymn Ligi Mistrzów rozbrzmi na Allianz Arena w Monachium już dwunastego maja, tradycyjnie o 20:45.
W walce o Puchar Europy 1961 Barcelona pokonała w pierwszej rundzie (de facto drugiej - wcześniej była runda eliminacyjna) Real Madryt. Barca była pierwszą drużyną, która wyeliminowała "Królewskich" z tych rozgrywek, Real wygrał wcześniejsze 5 pierwszych edycji. W kolejnej rundzie (ćwierćfinale) bez szans okazał się Spartak Hradec Králové, a w półfinale przeciwnikiem był Hamburger SV. Na Camp Nou było 1:0 dla gospodarzy, a na hamburskim Volksparkstadion 2:1 dla... gospodarzy (gol Kocsisa dla Barcelony w 90 minucie!) co oznaczało konieczność rozegrania dodatkowego meczu na brukselskim Heysel. Blaugrana zwyciężyła 1:0 po golu Evaristo i znalazła się w finale, w którym musiała jednak uznać wyższość Benfiki Lizbona (skrót tego meczu tutaj (klik)).
W sezonie 1985/86 Barca przegrała pierwszy mecz półfinałowy z Gothenburgiem (dzisiejszy IFK Göteborg) 3:0, lecz na Camp Nou miała miejsce remontada po hat-tricku "Pichiego" Alonso i o awansie musiały przesądzić rzuty karne. Pomylił się tylko Carrasco, a gole Alexanco, Pedrazy, Caldere, Urrutiego (bramkarza) i Victora Munoza dały awans do pamiętnego finału w Sevilli, przegranego ze Steauą Bukaresz również po rzutach karnych. W sezonie 1991/92 pamiętny gol Bakero w Kaiseslautern dał awans do fazy grupowej, będącej jednocześnie półfinałem. Barcelona wygrała grupę ze Spartą Praga, Benficą i Dynamem Kijów, co pozwoliło awansować do wygranego finału na Wembley. Dwa lata później "Duma Katalonii" wygrała podobną grupę, lecz tym razem musiała zagrać jeszcze jeden mecz na Camp Nou z drugą drużyną grupy B, którą okzało się FC Porto, ograne 3:0 po dwóch golach Stoiczkowa i jednym trafieniu Koemana (rewanż nie był rozgrywany). W 2006 roku Barcelona wyjechała z mediolańskiego San Siro z zaliczką 0:1, w rewanżu dowożąc bezbramkowy remis i awans do paryskiego finału. W 2009 r. miało miejsce pamiętne "Iniestazo", a dwa lata później dublet Messiego na Santiago Bernabeu zapewnił komfort w rewanżu, zremisowanym na Camp Nou z Realem Madryt 1:1.
Po 70 minutach pierwszego meczu z Bayernem wiele wskazywało na to, że rewanż będzie kolosalnym wyzwaniem, nawet gdyby udało się jednak w końcówce tamtego meczu wcisnąć jakiegoś gola. Legendarny popis Messiego, który w kwadrans najpierw strzelił dwa gole, a później wyprowadził Neymara sam na sam z Neuerem kompletnie zmienił sytuację obu drużyn. Jeden gol Barcelony w Monachium praktycznie zamknie kwestię awansu do wielkiego finału, który w tym sezonie zostanie rozegrany na Olympiastadion w Berlinie. Środowa wygrana była dopiero drugim zwycięstwem Blaugrany w dziewiątym meczu przeciwko Bayernowi.
Valdés, Alves, Bartra, Piqué, Alba, Busquets, Xavi, Iniesta, Pedro (Villa 83), Messi, Sánchez - to skład, który przed dwoma laty doznał w Bawarii upokarzającej porażki 4:0. Tegoroczna drużyna naszych ulubieńców jest jednak o wiele silniejsza i ma szanse pobić wiele rekordów. Barcelona w fazie pucharowej Champions League wygrywała już z mistrzem Anglii, Francji i Niemiec, strzelając łącznie 11 bramek i tracąc zaledwie dwie. Messi wyprzedza o jedną bramkę Cristiano Ronaldo w historycznej klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów (a także w klasyfikacji strzelców w tym sezonie). Na uwagę zasługuje dorobek Neymara - 11 trafień w 20 występach czyli o jedno więcej niż Iniesta (który rozegrał w LM 105 meczów) i tyle samo co Xavi. Kapitan Barcelony może zostać jutro pierwszym piłkarzem, który wystąpi w 150 meczach Ligi Mistrzów (w środę tę granicę osiągnie także Iker Casillas).
Niewiele zmieniło się w kadrach obu drużyn od zeszłej środy. W Bayernie wciąż niezdolni do gry są Alaba, Badstuber, Ribery i Robben, a Luis Enrique odzyskał Jeremy'ego Mathieu, choć niemal pewne jest, że wystawi we wtorek tak sam skład jak sześć dni wcześniej. Być może na jakieś ekspetymenty zdecyduje się mający niewiele do stracenia Pep Guardiola, nad którym zbierają się czarne chmury. Bayern najprawdopodobniej zostanie w tym sezonie jedynie z mistrzostwem Niemiec, co jest wynikiem zdecydowanie poniżej ambicji monachijskiego klubu. Oczywiście Pep, który jako trener w siedem lat (w tym rok przerwy) zdobył 19 trofeów nie musi przesadnie martwić się o swoją przyszłość - Txiki Begiristain i Ferran Soriano z wielką przyjemnością powitają go na Etihad Stadium w Manchesterze.
Ciężko napisać coś odkrywczego przed tym rewanżem. Jakkolwiek dobrze by Bayern nie zagrał na własnym stadionie, jedno kopnięcie Messiego może całkowicie rozbić plany Guardioli i jego podopiecznych. Barca wygrała 17 z ostatnich 18 i 38 z ostatnich 42 meczów we wszystkich rozgrywkach i na pięć spotkań przed zakończeniem sezonu wydaje się być w perfekcyjnej formie. Nikomu nic nie dolega, nikt nie jest oczywiście zagrożony absencją w finale w przypadku ujrzenia żółtej kartki, w drużynie panuje świetna atmosfera, a wyniki mówią same za siebie. Pierwszy mecz był absolutną ucztą futbolu na najwyższym światowym poziomie i w rewanżu będzie podobnie. Oby to było spokojne 90 minut, które wprowadzi Blaugranę do upragnionego, ósmego finału Pucharu Europy w historii.
Bayern Monachium - FC Barcelona, Allianz Arena, 12.05.2015 godz.20:45
Sędziuje: Mark Clattenburg (Anglia)
