Komisja Zarządzająca pochwaliła się w środę, że Barça po raz pierwszy w historii przekroczyła barierę 600 milionów euro i zamknęła sezon 2014/2015 z dochodami rzędu 609 milionów euro oraz z 15 milionami euro zysku. Po głębszej analizie raportu sytuacja nie wygląda jednak tak dobrze.
Ponad odpowiednie granice przeniosły się wydatki na pensje zawodników, które - w związku m.in. z premiami za zdobycie trypletu - tylko w ostatnim sezonie wzrosły o 31%. Pomimo prezentowanych zysków, dług netto zwiększył się z 278 milionów euro do 328 milionów (15%). Zgodnie z artykułem 67. statutu klubu, stosunek długu klubu netto do EBITDA (105 milionów euro) może wynosić maksymalnie 2,75, a w tym momencie wzrósł aż do 3,2. Zarząd klubu będzie miał dwa lata na poprawienie sytuacji i zredukowanie długów, a jeżeli tego nie zrobi, będzie musiał podać się do dymisji i rozpisać przedterminowe wybory. Oczywiście ta groźba odnosi się tylko do Josepa Marii Bartomeu i Toniego Freixy, którzy reprezentowali poprzedni zarząd.
Klub ogłosił, że w dochodach uwzględnione zostało 31 milionów euro zarobione na transferach Alexisa, Deulofeu i Hezonji (jego kontrakt został wykupiony przez Orlando Magic z NBA za 1,5 miliona dolarów). Warto dodać, iż w sprawozdaniu finansowym najprawdopodobniej nie uwzględniono transferów Aleixa Vidala i Ardy Turana, które kosztowały klub przynajmniej 55 milionów euro (22-25 milionów za Aleixa i 34 + 7 milionów zmiennych za Ardę).
W ramach ciekawostki warto dodać, że Barça zapłaciła 1,486 miliona euro odprawy dla pracowników odchodzących z klubu, w tym dla Andoniego Zubizarrety czy dyrektora generalnego, Antoniego Rossicha.