– Wrócimy do 4-3-3 – zapowiedział Luis Enrique po meczu z Valencią (4:2). W Barcelonie nowe 3-4-3 przywróciło wspomnienia z ery Johan Cruyffa, bo Barça oddaje średnio 20 strzałów na mecz, z których padają cztery bramki. Po co więc w ogóle myśleć o zmianie?
Powód jest prosty – w starciu z Granadą szkoleniowiec Barcelony nie będzie mógł skorzystać z Leo Messiego, integralnego elementu zespołu, który jest zawieszony między liniami pomocy i ataku, dzięki czemu pozwala Barçy na lepszy balans. To z kolei daje Luisowi Enrique większą szansę na zaskoczenie rywala.
W 4-3-3 Barça odzyska swoich prawych obrońców. Na prawej stronie wystąpi Sergi Roberto, a na lewej powinien zagrać Jordi Alba, jednak Hiszpan ma za sobą bardzo męczące zgrupowanie reprezentacji (zagrał 175 minut z Izrealem i Francją). W każdym innym scenariuszu byłby rezerwowym, ale tu sytuacja jest dość nietypowa. Wszystko powiedzą badania, jakie przeprowadzą lekarze Barcelony, jednak na dziś wszystko wskazuje na to, że Andrés Iniesta i Sergio Busquets zagrają z Granadą od pierwszej minuty.
Gerard Piqué ostatnio nie trenował, a w dodatku wszystko wskazuje na to, że jest oszczędzany na Sevillę (ma 4 żółte kartki, kolejna skutkuje zawieszeniem) i Luis Enrique raczej wystawi tych, którzy nie pojechali na zgrupowania reprezentacji – Sergiego Roberto, Jérémiego Mathieu, Lucasa Digne czy Rafinhę.