Atletico Madryt, które nie mogło rejestrować nowych piłkarzy w związku z zakazem transferowym od FIFA, chciało obronić się przed sprzedażą Antoine'a Griezmanna zwiększając dwukrotnie jego kwotę odstępnego - ze 100 do 200 milionów euro. Po sprzedaży Neymara za 222 miliony euro Barcelona poszukiwała napastnika i była gotowa z miejsca wpłacić do LaLiga tę niższą kwotę, jednak cena uwolnienia Francuza była gigantyczna.
Bezpośrednio po zamknięciu okna wiele mediów poinformowało, że Griezmann znowu kosztuje 100 milionów euro. Mundo Deportivo dementuje jednak te informacje, bo - zdaniem katalońskiego dziennika - do początku lipca 2018 roku Barcelona wciąż musiałaby zapłacić za niego aż 200 milionów.