Mecz z Juventusem był ważnym testem dla całej drużyny, a szczególnie dla prawej flanki FC Barcelony, którą od tego sezonu tworzą dwa nowe nabytki w postaci Nelsona Semedo i Ousmane Dembélé.
Portugalczyk udowodnił, że jego świetny występ przeciwko Espanyolowi nie był dziełem przypadku, neutralizując Douglasa Costę i całą lewą stronę Starej Damy. Jeżeli zaś chodzi o Dembélé, to jego występ można nazwać cichym, a po samym zawodniku widać, że cały czas musi się uczyć nowego dla siebie stylu gry.
20-latek praktycznie nie brał udziału w trójkowych akcjach z Luisem Suarezem i Lionelem Messim i dodatkowo z powodu braku wolnej przestrzeni nie mógł wykorzystać swojej najmocniejszej strony, czyli szybkości, co sprawiło, że poza kilkoma próbami rajdów i świetnym przechwycie piłki w polu karnym rywala, jego występ pozostał tak naprawdę niezauważony, a zejście z boiska nie spowodowało obniżenia jakości gry.
Nie ulega jednak wątpliwości, że w przypadku Francuza kluczowym aspektem jest czas na aklimatyzację w nowym systemie gry i zgranie z kolegami z zespołu, tym bardziej, że gra do której Dembélé był przyzwyczajony w Dortmundzie w drużynie Ernesto Valverde po prostu nie funkcjonuje, co ogranicza nieco główne atuty nowego nabytku Dumy Katalonii. Żeby jednak nie być posądzonym o nadmierne atakowanie 20-latka, zdecydowanie należy zauważyć i podkreślić jego wielką rolę w akcji, która pozwoliła Leo Messiemu strzelić bramkę otwierającą wynik spotkania, a także w sytuacji, po której Argentyńczyk ustalił końcowy rezultat meczu, a Dembélé skupiał na sobie uwagę obrońców Juve, czym ułatwił zadanie Messiemu.