Atletico Madryt szybko i dosadnie zareagowało na działania Barcelony. Guillermo Amor po meczu z Deportivo (4:0) potwierdził, że przedstawiciele klubu (nielegalnie) kontaktowali się z otoczeniem Antoine'a Griezmanna, a Rojiblancos we wtorek wysłali oficjalną skargę do FIFA. - Antoine jest piłkarzem Atletico Madryt i ma długi kontrakt. Takie działania mogą wpłynąć na rywalizację w LaLiga, gdzie Barcelona i Atletico zajmują obecnie odpowiednio pierwsze i drugie miejsce, walcząc o mistrzostwo - powiedział przedstawiciel Los Colchoneros w rozmowie z Mundo Deportivo.
Niedługo później właściwie wszystkie hiszpańskie media podały, że Barcelona wypiera się jakichkolwiek kontaktów z Griezmannem. Nietrudno się temu dziwić, bo sankcje są bardzo surowe. Barcelona złamałaby kilka przepisów FIFA (np. artykuły 17. czy 18.3) i mogłaby zostać na nią nałożony nawet roczny zakaz transferowy. Taką karę otrzymały w przeszłości m.in. Chelsea i AS Roma za transfery Gaela Kakuty i Philippe Mexesa.
Co ciekawe, Jose Paez, były doradca FIFA ws. prawnych, przyznał, że nie spodziewa się żadnej kary dla Barcelony. - Nigdy nikt nie został ukarany za tego typu sytuację. Barca w każdej chwili mogłaby wpłacić klauzulę i wówczas piłkarz zawsze jest w okresie sześciu miesięcy przed wygaśnięciem kontraktu. Gdzie wtedy mielibyśmy złamanie prawa? FIFA nie podejmie kroków w celu ukarania Barcelony - powiedział Paez w rozmowie z Cadena COPE.