Niedawno na łamach francuskiego magazynu "So Foot" ukazał się obszerny wywiad z Xavim. Ex-kapitan Barcy opowiada w nim o swojej wizji futbolu, karierze w Barcelonie, grze z Leo Messim i wielu innych aspektach piłki. Przygotujcie sobie trochę czasu, bo wywiad jest długi, ale niesamowicie wciągający i ciekawy, zapraszamy!
"So Foot":W ostatnich latach futbol skupił się na aspekcie fizycznym tak mocno, że wydaje się, że nie da się już na tym polu nic poprawić. Czy jedyną rzeczą, którą można jeszcze rozwinąć jest piłkarskie IQ?
Xavi: Całkowicie się z tym zgadzam. Należy poprawiać boiskową inteligencję i skupiać się na talencie. Oczywiście wszystko zależy od trenera, ale obecnie 60% treningu to część fizyczna, 40% poświęca się na część techniczną. Nie poświęca się czasu na refleksje na temat gry, na jej interpretowanie. Nie możesz wchodzić na boisko jedynie z motywacją, jak "Vamos!". To pomaga, owszem, ale to nie wszystko. Umysł to najważniejsza rzecz, nad którą należy pracować w kontekście przyszłości futbolu.
Jak można udoskonalić pracę nad aspektem mentalnym gry?
Piłka nożna to gra, w której musisz obserwować, co dzieje się wokół Ciebie i znajdować najlepsze rozwiązania. Trzeba zrozumieć potrzebę wyczucia czasu i przestrzeni w grze. Jeśli nie jesteś tego świadomy, nie myślisz o tym, jest to skomplikowane. Co robi różnicę w dzisiejszym futbolu? Talent. A czym jest talent? Talent to możliwość kontrolowania tego, co robisz i tego, co robią inni, bo gra się nie tylko nogami, ale też głową. Uwielbiam Usaina Bolta, to świetny sportowiec. Fizycznie nikt nie może się z nim równać. Kto biega szybciej od niego? Nikt, ale z całym szacunkiem dla niego, nigdy nie zrobi różnicy na boisku piłkarskim.
Dlaczego?
Bo nie można zastąpić umysłowej szybkości i boiskowej inteligencji atrybutami fizycznymi. To niemożliwe.
(Xavi wstaje i podchodzi do swojego przyjaciela Matiasa)
Jeśli podam do Ciebie piłkę, Matias ruszy. Będziesz musiał obserwować gdzie on się znajduje zanim do niego zagrasz. To proste, prawda? Obserwacja polega na ocenie sytuacji w celu podjęcia dobrej decyzji. Kiedy podnosisz głowę, zaczynasz się zastanawiać, aktywujesz neurony. Z drugiej strony, jeśli dam Ci piłkę i powiem: "Podaj do Matiasa, a on Ci odegra" to przestajesz myśleć. Jesteś tylko mechanizmem.
Niektóre ośrodki szkoleniowe wierzą, że powtarzanie tej samej rzeczy prowadzi do perfekcji...
To mnie boli. Jeśli trener mówi: "Xavi, podaj do Matiasa, który poda do Javiera, Javier do Xaviego, Xavi znowu do Matiasa" i tak dalej, to jaki to ma sens? Co to rozwija? Może technikę podania, ok, ale kiedy aktywujemy mózg? Tkwimy w elementarnej fizyczności. W trakcie treningu niektórym piłkarzom każe się biec 10 metrów bez żadnego powodu: "Po podaniu, musisz biec!" Ale dokąd? Dlaczego? Bieganie jest dobre, ale robienie tego rozsądnie jest lepsze.
Czy piłkarze chociaż próbują zrozumieć dlaczego trenerzy tego od nich wymagają?
Ja, osobiście, zawsze chciałem, powiedziałbym nawet, że byłem zafascynowany tym, by zrozumieć to co dzieje się na boisku. Dlaczego? Jak? Gdzie? To pytania, które bez przerwy sobie zadawałem i będę to nadal robił, kiedy zostanę trenerem. Nie wszyscy tak myślimy. Są profesjonalni piłkarze, którzy nie rozumieją co się dzieje na boisku. To dlatego, że nie byli uczeni, by rozwijać swój talent i myśleć o tym, co dzieje się wokół nich.
Piaget twierdzi, że inteligencja jest tym, co robimy, kiedy znajdujemy się w nieznanej sytuacji.
Całkowicie się zgadzam. Inteligencja to zdolność do reagowania i dostosowanie się do problemów, których nie znaliśmy. Wiedza o tym, jak stawić czoła sytuacjom, z którymi wcześniej się nie konfrontowaliśmy, to czysta inteligencja. To prawda w codziennym życiu, ale też w futbolu. "To coś nowego, nie znam tego, ale spróbuję sobie z tym poradzić." Występ Daniego Alvesa na prawym skrzydle na Bernabeu był spektakularny. Zawsze mamy wrażenie, że jest wszędzie. Jest niesamowitym piłkarzem. Niesamowitym. Nie gra nogami, ale umysłem. Tak, jak Verratti. Jak on gra? Neuronami. Jest niski, nie jest szybki, ale za to bystry. Gra bardzo podobnie do mnie. Jeśli nie grałby umysłem, nie mógłby grać w piłkę.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłeś Andresa Iniestę w La Masii powiedziałeś "Jeśli ten gość nie odniesie sukcesu, jest idiotą..."
Andrés to wyjątkowy przypadek. Ma niespotykany talent, nie mogło mu się nie powieść, to niemożliwe. Był jeszcze jeden Iniesta w Barcelonie. Zawsze będę pamiętał jego nazwisko: Mario Rosas. Jeśli zobaczyłbyś, jak grał w wieku 15, 16 czy 17 lat powiedziałbyś: "Kiedy ten gość wejdzie do pierwszej drużyny, Camp Nou będzie zahipnotyzowane". Był mieszanką Laudrupa i Messiego, naprawdę. Grał obiema nogami, dryblował, lubił rywalizację. Miał wszystko, ale to stracił. To mnie zszokowało. Może nie był wystarczającym profesjonalistą albo nie miał wystarczająco silnej psychiki, nigdy się nie dowiemy. Dojrzewanie to newralgiczny okres w życiu, twoja osobowość nie jest jeszcze w pełni ukształtowana i łatwo popełniać błędy. Jesteś pełen rozterek: "Czy uda mi się zagrać dla Barcy? Czy osiągnę poziom pierwszej drużyny? Czy uda mi się dostać do reprezentacji?". Poradzisz sobie z tymi problemami, jeśli jesteś silny psychicznie i masz wsparcie rodziny. Miałem takie szczęście, że zawsze byłem pod opieką rodziny. Rodzina Andresa również jest wspaniała, nauczyli go wielu wartości. Są jednak piłkarze, którzy mają chaotyczne życie, problemy z rodzicami. Jeśli nie masz wsparcia albo kogoś, na kim możesz się wzorować, będzie Ci ciężko.
Jesteś pewny siebie, ale przed wygraniem wszystkich tych tytułów z Barcą i reprezentacją miałeś pewne rozterki. W jaki sposób zmieniłeś się z zawodnika, w którego nikt nie wierzył, w światową gwiazdę?
Odkładanie na bok wątpliwości to część życia piłkarza. Dzisiaj jestem starszy, bardziej dojrzały, ale kiedy patrzę wstecz, widzę, że zawsze sporo się uczyłem. W 2005, kiedy się leczyłem [zerwane więzadło krzyżowe - przyp. BO], niektórzy mówili mi: "Cholera, szkoda twojej kontuzji". Często odpowiadałem: "Nie, dlaczego?". Bez tego, nie zrozumiałbym, że muszę lepiej o siebie dbać. Wcześniej w ogóle nie chodziłem na siłownię. Nie mogłem napiąć mięśni, było ciężko. Kolano powiedziało mi: "Hej, dupku, idź na siłownię, bo jeśli nic nie zmienisz, to nie rozegramy zbyt wielu meczów". To była lekcja od życia. Puyol, Valdés i ja cierpieliśmy na początku kariery. Z Barcą było wtedy kiepsko.
Co masz na myśli mówić o tym, że cierpiałeś na początku kariery w Barcelonie?
Ludzie mówili mi, że byłem rakiem dla Barcy, że nie miałem zdolności do gry dla tego klubu, że ze mną nigdy nie wygrają Ligi Mistrzów. Mówili, że ja i Iniesta do siebie nie pasujemy na boisku. Wizjonerzy... Iniesta i Xavi razem na murawie? To było tabu do czasu przyjścia Rijkaarda i Luisa Aragonésa. To oni jako pierwsi dali nam grać razem. Wierzyli w nas i daliśmy im powód do dumy. Na szczęście wygrywaliśmy trofea. Inaczej pozabijaliby nas. Taki jest futbol. Musisz mieć na uwadze, że kiedy zostaniesz zawodowcem, wystawisz się na krytykę. Co jest śmiesznego w futbolu, to że wszyscy uważają, że go rozumieją. Ludzi, którzy myślą, że znają się na piłce jest mnóstwo, ale jedyne co robią, to krytykują. Dlatego tak ważne jest, by mieć jasne cele.
Czy to z powodu tych jasnych celi Maradona nazwał Cię "mistrzem futbolu"?
To miłe, nie uważasz? I to od Maradony, idola. Nie jestem jednak piłkarskim geniuszem. Jestem uczniem szkoły Cruyffa, a on podsumował futbol w jednym zdaniu: "W piłkę powinno się grać umysłem". Używałem umysłu grając w piłkę. Nie jestem Mbappé. Jak on gra? Biegnie, wypuszcza piłkę, omija zawodnika. Nie mam jego nóg, ale używam swojego mózgu. Tak to sobie rekompensuje. Trafiłem do Barcy mając 11 lat i od pierwszego dnia byłem zmuszony, by zrozumieć wszystko, co robię. Nie możemy grać w piłkę, jeśli nie rozumiemy wszystkiego, co dzieje się na boisku. To coś więcej, niż kontakt stopy z piłką. Każda refleksja i każde pytanie otwiera mi nowe perspektywy. Dlaczego każą nam korzystać z przestrzeni? Dlaczego mamy otwierać grę? To logiczne. Wyobraź sobie, że mam piłkę i chcę ją oddać koledze z drużyny, ale między nami jest przeciwnik i chce nam piłkę odebrać. Jeśli jest dość miejsca między mną, a kolegą z drużyny, przeciwnik nie może nam nic zrobić. Myślę sobie: "Jeśli podejdzie do mnie, odegram do kolegi". I bach, piłka jest już w innym miejscu. Jeśli gramy na małej przestrzeni, łatwiej stracić piłkę. To właśnie strategia Cruyffa. Kiedy nie mamy piłki, co powinniśmy zrobić? Bronić wysoko i krótko. Dlaczego? Żeby zdusić rywala na małej przestrzeni. Im mniej miejsca dajemy przeciwnikom, tym mniejsze mają szansę, by dotrzeć do naszej bramki. Czym jest futbol? To czasoprzestrzeń.
Konkretnie: Co robisz, by zrozumieć grę?
Co powinienem robić, kiedy mam piłkę? Szukać wolnych stref, by zachować czas na zastanowienie. Co powinienem robić, kiedy jej nie mam? Ograniczać przeciwnikowi przestrzeń i nie pozwolić mu się wymknąć. Jeśli dobrze to zrobisz, przeciwnik jest zduszony na małej przestrzeni i popełnia błędy. Ma mniej miejsca to rozegrania i mniej czasu do namysłu. To konkluzja,ale żeby wszystko to wcielić w życie, musisz przyłożyć się do wielu detali. Na przykład: kiedy dostaję piłkę przy linii, muszę być w stanie tak się ustawić, żeby widzieć co się dzieje na boisku. Jeśli będę patrzył w stronę trybun albo na linię, to jaki w tym sens? To proste, ale nadal widuję piłkarzy tak robiących. "Co ty robisz? Jak możesz odwrócić się plecami do gry?". Nie, nie, nie. Musisz patrzeć na boisko. Jeśli dostaję piłkę i ustawię się tak, żeby widzieć boisko, widzę wszystko. Zbieram informacje o wolnej przestrzeni i oszczędzam czas na myślenie. Jest w tym sens, nie uważasz? A niektórzy piłkarze nadal stawiają się w takich skomplikowanych sytuacjach, na przykład w rogu boiska. Dlaczego? Będziesz musiał się odwrócić i stracisz cenny czas. Utrata czasu w futbolu to jak utrata złota.
Jaka jest, twoim zdaniem, twoja największa zaleta?
Jak każdy, mam kilka wrodzonych rzeczy. Technicznie nie jestem zły, ale moją największą zaletą jest szybkość mentalna. Kocham "grę w dziadka". Każdy bierze to za prostą gierkę rozgrzewkową, to źle! To nie może być coś, co robisz dla zabawy, ale dla nauki. To świetne dla techniki, szbykiego podejmowania decyzji, wizji gry. To pozwala Ci pracować nad podaniami w drugiej linii, zrozumieć, gdzie ustawiają się inni, i jak Ty masz się ustawić. W "dziadku", nie możesz się odwracać do reszty plecami, masz przegląd wszystkiego, co się dzieje. Pracujesz też nad altruizmem. Jeśli spodziewasz się, że kolega będzie w skomplikowanej sytuacji jeśli mu podasz, nie rób tego. Spojrz gdzie indziej, w drugie tempo. Myśl o swoich kolegach z drużyny, nie pakuj ich w kłopoty.
Obecnie piłka jest pełna statystyk.
Śmieję się, jak widzę te wszystki GPSy, które na nas zakładają. Patrzą potem w dane, statystycy mówią im: "Na 100 podań, 80 było dobrych." Serio? Skąd niby wiedzą, że były dobre? Wiesz jak je liczą? Dla nich, podanie jest udane, jeśli zawodnik opanuje piłkę, którą do niego zagrałem. To jest dobre podanie według GPSu. Tak, opanował ją, ale ma czterech rywali na plecach. Więc nie, to było złe podanie. Dobre podanie było gdzie indziej, do kogoś niekrytego, ale GPS tego nie sprawdza. Tak jakby wystarczało się tylko pozbyć piłki w dowolnym kierunku zrzucając ciężar na kogoś innego. Nie dostrzegam sensu statystyk. Mam za zadanie nie tracić piłki, ale muszę też zadbać, by moi koledzy jej nie tracili. Różnica między drużynami wielkimi, a przeciętnymi leży w jakości podań. Problemem jest to, że statystyki nigdy nie oddadzą odczuć. Pozwalają Ci wierzyć, że Modrić zagrał słaby mecz z PSG. Tak, stracił kilka piłek, ale zdobywał przestrzeń, odciążał kolegów i gnębił PSG. Jego wkład jest niepoliczalny. Jeśli nie chcesz brać odpowiedzialności za stratę piłki, rób tak, jak Modrić i Iniesta: trzymaj piłkę, zdobywaj teren i szukaj wolnego zawodnika. Zawsze jest ktoś taki. Zawsze. Wiesz czemu? Bo zawsze jest możliwość odegrania piłki do bramkarza. Kiedy mecz się rozpoczyna, jest 11 na 11, ale kiedy masz piłkę, jest dziesięciu, którzy chcą Ci ją odebrać, nie jedenastu. Ci którzy mówią inaczej, kłamią. Ostatnio ludzie siedzą jak zahipnotyzowani oglądając City. Mówią "Boże, oni grają naprawdę dobrze". Grają tak dobrze, bo Guardiola spędza całe dnie szukając rozwiązań, które będą piłkarzom na to pozwalały.
Niektórzy trenerzy spędzają czas szukając rozwiązań dla swoich piłkarzy, ale stawiają na obronę...
Tak, większość. Niezależnie, czy w obronie, czy w ataku, każdy szuka wolnego człowieka, ale nie z tych samych powodów. Guardiola chce znaleźć takie rozwiązania, by umożliwić swoim piłkarzom zdobycie gola. Inni chcą znaleźć sposób, by zapobiec utracie gola. Świetnie robi to na przykład Simeone.
Jesteś uznawany za zwolennika ofensywnego futbolu. Twoim zdaniem, defensywny futbol może być tak wychwalany, jak ofensywny?
Dobra defensywa może być sztuką, tak jak atakowanie. Tak jest i ja to szanuję. Moim żalem jest, że defensywne i fizyczne aspekty przeważyły nad ofensywą, techniką i talentem. Jeśli tak będzie, wszyscy będziemy się nudzić oglądając piłkę nożną.
Ale jesteś świadomy, że niektórych nudzi oglądanie Barcy?
To niewiarygodne. Który zespół jest nudny? Barca, czy drużyna grająca przeciwko nim? Czasem słyszę: "Barca nie jest wystarczająco niebezpieczna". Jak można być niebezpiecznym, kiedy przed bramką masz jeszcze 11 piłkarzy? To niemożliwe. Drużyna grająca tak głęboko cofnięta nie chce grać w piłkę, odżegnuje się od tego. Czy to nie nudne, kiedy oglądasz drużyny grające na czas albo wybijające piłkę w trybuny, by wybić rywala z rytmu? Stojąc przed ultradefensywnym rywalem mówiłem do siebie: "Jak znajdę wolną przestrzeń? Nie ma jej." Zawsze jednak jakaś jest. Musisz przenosić piłkę z jednej strony na drugą, i znowu i znowu, i proszę bardzo, jest wolne miejsce. Spędziłem życie szukając jej, wolnych uliczek. Gdzie jest wolna przestrzeń? Jak ją stworzyć? Obracałem głowę we wszystkich kierunkach. Mówili na mnie "dziewczynka z "Egzorcysty"". Nie obracałem głowy o 360 stopni jak ona, ale były mecze, gdzie obracałem głowę więcej niż 500 razy.
Według pewnego norweskiego naukowca, przyjmujesz 0,8 informacji na sekundę. Dlaczego robisz to tak często?
Mój mózg pracuje jak procesor: przechowuje dane, informacje. Obroty głowy pomagają mi w tym. To nie jest ważne, to fundamentalna sprawa, by panować nad wyczuciem czasoprzestrzeni. Myślę: mój kolega jest kryty, więc obracam głowę i szukam innego rozwiązania. Za mną rywal mówi do siebie "Zabiorę mu piłkę, nie widzi mnie". Ale ja go widziałem. Jak tylko zobaczyłem, że zawodnik, który kryje mojego kolegę z drużyny ruszył na mnie razem ze swoim partnerem. Zanim do mnie dotarli, podałem do właśnie uwolnionego od krycia kolegi. Znalazłem przestrzeń i rozwiązanie w ciągu kilku sekund. Co robi dzisiaj Messi? Dlaczego jest bezkonkurencyjny? Bo ma wszystko. Nie wykonuje przypadkowych podań. Nie traci piłki w głupi sposób. Nie, Messi przyciąga obrońców i bach, podaje do wolnego partnera. Myślę wtedy: "Cholera, kiwnął czterech i stworzył miejsce kolegom. Jest bardzo dobry."
Nie każdy miał okazję, by grać z Messim w jednej drużynie...
Nie każdy też grał w Barcelonie. Barca gra inaczej niż wszyscy, bo uczymy się myśleć. Kiedy wszedłem do reprezentacji, ci, którzy grali w innych zespołach grali inaczej. Nie widzieli futbolu w ten sposób. To samo było, kiedy nowi piłkarze dołączali do Barcy. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Abidala, byłem zdruzgotany...
Był taki fatalny?
Nie, nie aż tak, ale nie był na poziomie Barcy. Wtedy jednak zaczął myśleć w trakcie gry, obserwować, zadawać pytania i znajdować odpowiedzi. Ta zdolność do szybkiej adaptacji pozwoliła mu zostać najlepszym obrońcą na świecie. Przynajmniej w moich oczach. Był niesamowity. Abidal jest przykładem, że z małą pomocą, zastanowieniem i cierpliwością, każdy może grać mądrzej.
Dlaczego nie stymulujemy kreatywności, skoro to takie łatwe?
Bo przyzwyczailiśmy się do mówienia sobie, że to niemożliwe. Jeśli zostanę trenerem, a to moje marzenie, chcę by moja drużyna utrzymywała się przy piłce. Kiedy jestem spokojny na boisku? Wtedy, kiedy moja drużyna ma piłkę. Jako trener będę taki sam. Co mówił Cruyff? "Jest tylko jedna piłka". Miał rację, jeśli mam piłkę, nie muszę nawet bronić, to ktoś inny musi biegać za nią. Jeśli ją odbiorą, muszę ją szybko odzyskać. Chcę mieć 99% posiadania piłki, 100% jeśli to będzie możliwe. To piłka stymuluje piłkarzy. W futbolu są dwa rodzaje trenerów: jedni, którzy boją się posiadania piłki, bo nie wiedzą, co z nią zrobić i drudzy, którzy boją się nieposiadania, bo nie wiedzą jak bez niej żyć. To dwa rodzaje myślenia, które wymagają inteligencji. Proszę jednak, dajcie mi piłkę.
Ciężko jest jej nie mieć?
Bez piłki boję się braku satysfakcji z gry. Musisz zagrać z Iniestą, by dowiedzieć się czym jest przyjemność. Musisz wymienić podania z Messim, by się o tym przekonać. "Pam, pam, pam." I dołącza Messi, Iniesta. Busquets też. Mieliśmy sześć czy siedem podań z rzędu. Nie robiliśmy tego nawet, by atakować, ale dla czystej przyjemności.
Messi i Iniesta nadal grają na "raz-dwa", kiedy są od siebie w odległości dwóch metrów. Poza przyjemnością, czemu to konkretnie służy?
Przyciągnięciu przeciwnika. Mówię kolegom: "Chodźmy do boku, ty i ja". "Pam, pam, pam". Nawet prowadząc 2:0, nadal chcemy to robić.
Więc, w pewnym sensie, chcesz upokarzać rywali.
Nie, ani trochę. Kiedy zaczynamy grać krótkimi podaniami, to znaczy, że jest na to miejsce. A skoro jest miejsce, to znaczy, że przeciwnik czeka na nas wycofany. Zawodnik jest naturalnie przyciągany przez piłkę, niezależnie, czy jego drużyna utrzymuje się przy piłce, czy nie. Lubi to nawet przegrywając. Żeby odrobić straty, musisz odzyskać piłkę, więc w pewnym momencie na nas ruszą. Nie możemy oddać im piłki. Co widzisz? Dwóch pokrytych zawodników podających do siebie przy linii bocznej. Kiedy natomiast przegrywamy, Messi stara się przyciągnąć do siebie rywali, stworzyć miejsce kolegom z drużyny i podać do nich.
Więc jest w tym coś mechanicznego.
Powtarzanie tej samej rzeczy jest dobre tylko, jeśli rozumiesz dlaczego to robisz. Spędziłem całe życie przyjmując piłkę od obrońców, obracając się i patrząc, jak ustawieni są rywale. Mój mózg mówi wtedy: "Tam jest trzech, tam dwóch. Ok, podam na drugą stronę". Czasem oglądam mecz w telewizji i mówię: "Oni źle atakują". Robią to skrzydłem, na którym jest więcej rywali. Dlaczego? Nie możesz atakować dobrze, jeśli rywal jest w przewadze. Kiedy grałem z Alvesem i Messim, często atakowaliśmy trzej na jednego. Trzech na dwóch, ok. Trzech na trzech to maksimum. Kiedy jesteś w mniejszości, musisz poszukać gry tam, gdzie jest na to miejsce i czas.
Kiedy oglądasz mecze w telewizji, poza innym ujęciem kamery, dostrzegasz takie wolne przestrzenie?
Kiedy oglądam mecze, robię to dogłębnie. Jeśli znajomi mówią do mnie w trakcie meczu, odpowiadam: "Cicho, staram się zrozumieć! Oglądanie meczu to jak oglądanie filmu. Jeśli mnie rozpraszasz, nie rozumiem nic z dialogów między piłkarzami. Mów, kiedy będzie przerwa w grze. Nie bądź, jak moja żona: "Xavi, nie rozumiem tego..."" Nie odpowiadam znajomym. Jestem tak zaabsorbowany tym, co oglądam. Myślenie, to wszystko co mam w piłce. Nie jestem Messim, on kiwnie czterech gości, ja nie.
Może nigdy Cię tego nie nauczono.
Tego nie da się nauczyć. Kiedy nie jesteś ani szybki, ani utalentowany technicznie, jak ja, rekompensujesz to sobie innymi cechami. Utrzymując piłkę tak, mogę minąć rywala, ale w innej sytuacji... Widzałeś mnie kiedyś robiącego przekładanki? Nigdy.
Dlaczego?
Nie czuję się w tym dobrze. To nie dla mnie. Nie jestem w tym dobry. Dobrze się czuję w tworzeniu przewagi liczebnej. Daj mi piłkę, a jej nie stracę. Bo myślę. Bo obserwuję. Bo trenowałem to przez całe życie. Bo jest to zapisane głęboko w moich neuronach.
Poza tym, czego nauczyłeś się w La Masii i oglądając mecze w telewizji, jesteś też fanem zbierania grzybów i gry w piłkarzyki. W jakiś sposób pomagają Ci te aktywności?
Są rzeczy, które zawsze robię, obsesyjnie. Kiedy wszedłem do tego pokoju, przeanalizowałem jak są ustawione krzesła i stół. Zawsze chcę siedzieć tak, by widzieć cały pokój. To odruch, zawsze tak robię. Lubię mieć kontrolę. Nie lubię niespodzianek, chce wiedzieć, co się stanie. Mam organizacyjną naturę, również na codzień. Wiem, co muszę zrobić godzina po godzinie, nie potrzebuję przypomnień. Kalendarz mam w głowie.
Podobno jesteś niezły w Tetris. To prawda?
Żartujesz? Byłem mistrzem. W nic innego nie grałem na Game Boy'u. To gra, w której nie możesz nic zrobić, musisz tak dopasować klocki w różnych kierunkach, przewidzieć, które spadną. To intrygująca gra, aktywuje twoje zdolności poznawcze. To wyczucie czasu i przestrzeni, jak w futbolu. Każdy kto grał w Tetris, wie o czym mówię. Tworzysz cały blok zostawiając miejsce, by wpasować duże klocki. To myślenie naprzód. Również w piłce, jest ono bardzo ważne.
Na boisku również widzisz klocki?
To co innego. Kalkuluję linię podania, dystans. Staram się też poprawiać pozostałych. "Dlaczego on stoi 2 metry ode mnie? Stój 30 metrów dalej!" Jestem najszczęśliwszym człowiekiem, kiedy widzę ruch na boisku, bo to zwiększa liczbę opcji do podania. Po przyjęciu informacji, przed wykonaniem ruchu, mój mózg wysyła mi coś jak sygnał: "Teraz musisz podać piłkę." To dzieje się, kiedy wszystkie czynniki czasoprzestrzeni są na swoim miejscu. Często jest to decydujące dla podania.
Emery mówi, że chce, by jego piłkarze byli bystrzejsi od niego. Jak możesz radzić sobie z grupą zawodników, którzy nie widzą gry tak, jak Ty?
Spróbuję nauczyć ich mojej idei futbolu. Upewnię się, że pomagam ich talentowi. Oczywiście, nie zignoruję aspekty psychologicznego, który jest niezbędny, ale mam na myśli, że nie chcę, by moi obrońcy zajmowali się wyłącznie obroną. Nie, nie. Chcę by rozgrywali, by ruszali do przodu. Zapytaj Mascherano, czy nie nauczył się w Barcelonie grać w piłkę. Był bystry. Tak jak Abidal i Umtiti. Umtiti to najlepszy środkowy obrońca, nie uważasz? Dlaczego? Bo nie tylko broni, ale też rozgrywa, myśli, atakuje, przewiduje. W Lyonie odzyskiwał piłkę i odgrywał do pomocników. W Barcelonie, musisz uczestniczyć w grze. Kiedy rusza do przodu, ma lepsze opcje do podania. To daje mu czas i miejsce do myślenia.
Co myślisz o Dembélé?
Będzie potrzebował czasu. Barca to jak egzamin dyplomowy dla piłkarza. Dembélé podchodzi właśnie do obrony pracy magisterskiej, bo nie każdy może grać w tym klubie. Dlaczego? Bo musisz wiedzieć 3 razy więcej rzeczy, niż gdziekolwiek indziej. Barca gra trzydziestu metrach. Dembélé ma duży talent, jest bardzo szybki, ale tutaj nie będzie miał takiej autostrady, jak w Dortmundzie czy Rennes. Miał tam więcej miejsca i więcej czasu.
Co się z nim stanie?
Będzie musiał się nauczyć szybszego myślenia, w tysięcznych częściach sekundy. Wtedy się przekonamy o jego mentalności. Musi sobie powiedzieć: "Jestem piłkarzem Barcy". Musisz być silny psychicznie. Byli średni piłkarze, którzy spędzili w Barcelonie 15 lat, bo mieli dobry charakter. Byli też wyśmienici, którzy nic nie osiągnęli, bo nie radzili sobie z presją. W treningu, kiedy ich widziałeś mówiłeś sobie: "Dadzą radę każdemu. Zostaną legendami." Ale nie. Jak tylko wchodzili na boisko, nogi zaczynały im się trząść, nie chcieli piłki i zastanawiałeś się: "Kurde, co im się stało?"
To ten słynny "strach sceniczny", o którym mówi Jorge Valdano?
Tak, dokładnie. Siła mentalna stanowi o stabilności gry. To czyni Cię silniejszym. Kiedy wybucha pożar, Marcelo, Modrić czy Sergio Ramos nie chowają się. Wręcz przeciwnie, wtedy się pojawiają. Co zrobił Lucas Vázquez w meczu z PSG? Wszedł na boisku z pragnieniem zwycięstwa. Rakieta. Ruszył nawet do Kimpembe. Mówisz wtedy do siebie: "Co on wyprawia? Oszalał?" Nie, jest po prostu silny psychicznie.
Grałeś w Barcelonie, która ma bardzo specyficzną filozofię gry. Grałeś też z wieloma zagranicznymi piłkarzami. Czy istnieją Twoim zdaniem różne formy inteligencji?
To nie ma nic wspólnego z narodowością, raczej z charakterem. Oczywiście, Brazylijczyk nie ma takie samej wizji życia, jak Niemiec. Ogólnie rzecz biorąc, są raczej skorzy do zabawy. Lepiej znoszą problemy. Kiedy patrzysz na Marcelo, Alvesa czy Neymara, masz wrażenie, że grają na ulicy, bez presji.
Godin, który jest Urugwajczykiem i obrońcą, mówi, że jego obowiązki są tak ciężkie, że nigdy nie bawił się na boisku. Rozumiesz go?
Kiedy masz poczucie odpowiedzialności, bardziej cierpisz. Przeżyłem to wcześniej w mojej karierze. Chcesz wszystko robić dobrze, by ludzie Cię szanowali. Chcesz odnieść sukces, więc nie wchodzisz na boisko, by żartować. Mimo to, na pewno w którymś momencie musi mieć frajdę. To niemożliwe, żeby jej nie mieć.
Myślisz, że Godin wybija tyle piłek, by uniknąć presji, czy może faktycznie mu się to podoba?
Godin to nadzwyczajny obrońca. Nie robi tego, bo to lubi. Nie gramy na tej samej pozycji, więc nie wiem, ale nie widzę w tym żadnej przyjemności. Robić to w 93. minucie, by utrzymać kontrolę nad meczem? OK, ale w 60. czy 70.? Gdzie w tym sens? Nadal masz czas, by znaleźć rozwiązanie, by zdobyć przewagę. Wybijanie piłki to intelektualna porażka: "Czy nie mogę zrobić niczego innego?". Kiedy odzyskujesz piłkę i tracisz ją ponownie, twój rywal znowu ma ją w posiadaniu. Nie rób tego. Znajdź miejsce, podaj piłkę do bramkarza, drybluj, nabij kogoś przy linii. Zrób coś, cokolwiek, ale nie wybijaj. Moje poczucie odpowiedzialności zabrania mi tego.
Jak się czujesz, kiedy podejmiesz zły wybór?
Czuję, jakby serce wyrywało mi się z klatki piersiowej.