Historia lubi się powtarzać. W przypadku Neymara, każdego lata stosuje on tą samą strategię, albo w celu dostania podwyżki albo jak to miało miejsce w ubiegłym roku w celu odejscia. Środowisko gracza działa szybko i zawsze kontaktuje się z najlepszymi europejskimi klubami, aby przeanalizować możliwość zmiany otoczenia.
Kilka dni temu, osoba blisko związana z brazylijskim piłkarzem zapukała do drzwi Barcelony i zaoferowała im Neymara. Celem było zbadanie możliwości ewentualnego powrotu 26-latka do FC Barcelony. Choć możliwość ta jest bardzo odległa, to przecież rok temu też nikt nie wierzył, że Neymar opuści stolicę Katalonii.
Większość inwestycji na letnie transfery miała zostać przeznaczona na transfer Antoine’a Greizmanna, który jak już wiemy zakończył się fiaskiem. Otoczenie Neymara było w pełni świadome, że wraz z przybyciem Francuza nie byłoby już możliwości powrotu.
Teraz operacja sprowadzenia Neymara do Barcelony wydaje się być bardzo skomplikowana na poziomie ekonomicznym. Katalończycy nie mają zbyt wielu pieniędzy i zamkną rok obliczeniowy z niewielkim zyskiem. Musieliby zatem mieć bardzo wiele odwagi w sobie, aby kupić Brazylijczyka. Zmusiłoby to ich do zaciągania pożyczek, które mogłyby okazać się ryzykowne ze względu na budowę nowego stadionu.
Jest jednak bardzo ważny czynnik, który należy brać pod uwagę. Jest nim presja ze strony kadry. To coś, o czym wie Neymar. Kilku graczy Barcelony wyraziło niezadowolenie, gdy usłyszeli, że Neymar mógłby przejść do Realu Madryt. Bartomeu nie pozostaje na te głosy obcy.
Tymczasem Neymar trzyma się z dala od zamieszania dot. jego przyszłości i skupia się wyłącznie na Mistrzostwach Świata. Jest to ta sama taktyka jak w innych latach. Jego środowisko działa w jego imieniu, podczas gdy zawodnik nie daje żadnych wskazówek na temat swojego odejścia.