Xavi Vilajoana, dyrektor odpowiedzialny za futbol młodzieżowy, odwiedził Barçę B na zgrupowaniu w Torremironie. Po przywitaniu się z Garcią Pimientą i zawodnikami, udzielił wywiadu dla Mundo Deportivo.
Carles Aleñá, Riqui Puig, Juan Miranda… Kibice są znów podekscytowani canterą.
Tak, to prawda. My w zarządzie także jesteśmy. Mamy najlepszą szkołę futbolu na świecie. Wymaga to dużo pracy i wysiłku.
W ostatnich latach wydawało się, że szukacie zawodników z zewnątrz, zarówno w pierwszym i drugim zespole.
Idea klubu zawsze była taka sama, ale to zależy również od generacji piłkarzy. Nie możemy oczekiwać, że każdego roku będziemy tracić zawodników. Teraz mamy wielu piłkarzy, którzy wygrali Młodzieżową Ligę Mistrzów, ale strategia i filozofia nie uległy zmianie.
W minionym sezonie Juvenil odniósł sukces, Barça B nie. Czy dokonano autokrytyki?
Ona jest zawsze, nawet gdy wygrywasz. Wymagamy od siebie i zawsze chcemy się poprawić. Sezon dla drużyny rezerw nie był dobry i nastąpiła refleksja na ten temat. Przedstawione zostały pomysły i rozwiązania. Postawiono na wychowanków i szkolenie zawodników do pierwszego zespołu. To jest najważniejsze.
Dlatego potrzebna jest dobra komunikacja między trenerami. Trzeba mieć oko na tych piłkarzy będących w niższych kategoriach wiekowych.
Jednym z celów jest komunikacja między wszystkimi trenerami, od pierwszego zespołu do futbolu młodzieżowego. To dzieje się praktycznie codziennie. Oni muszą ze sobą współpracować, aby gracze mogli przemieszczać się między drużynami. Wszyscy pracują w ten sam sposób.
Czy podążacie za tą samą ideą futbolu we wszystkich kategoriach?
Tak. Mówi się, że zmieniono model, system i inaczej kształtuje się teraz zawodnika. To kłamstwo. Widzę treningi i jeśli porównuje je z epoką Johana Cruyffa to mogę stwierdzić, że szkółka jest taka sama. Teraz jest więcej rozwoju, możliwości, ale idea gry jest identyczna. Przykładem jest grupa piłkarzy, która wygrała Młodzieżową Ligę Mistrzów. Grają razem praktycznie od 6 czy 7 lat.
W końcu przedłużono kontrakty z tymi chłopakami, odrzucili oni kuszące oferty ekonomiczne.
Musieliśmy się ponownie dostosować do obecnej piłki nożnej i dokonaliśmy zmian w wynagrodzeniach na poziomie młodzieżowym. Nigdy nie zapłacimy kwot, które płacą inne kluby, ale wiedzieliśmy, że powinniśmy w tym aspekcie dokonać zmian. W końcu zawodnik, który wierzy w swoje możliwości, pozostawia na boku pieniądze, żeby rozwijać się w tym klubie.
Te zmiany dotyczą także agentów?
Są oni ważną zmienną, która weszła w równanie. Musimy się z tym pogodzić i spróbować walczyć z tym w dobrym tego słowa znaczeniu. Są agenci, którzy twierdzą, że projekt sportowy dla młodego zawodnika jest priorytetem, a następnie widzisz rzeczy, które sprawiają, że masz co do tego wątpliwości.
Mimo to nadal są zawodnicy, którzy odchodzą.
Więcej mówi się o tych, którzy odchodzą, niż o tych, którzy zostają. Zwłaszcza patrząc na cadete widzimy odbicie społeczeństwa. To chłopcy, którzy są bezpośredni i nie mają cierpliwości. Chcieliby przeskoczyć trzy stopnie na raz. Wszystko potrzebuje jednak czasu. Trzeba wykazać się dojrzałością i profesjonalizmem.
Navarro, Bernabé, Pablo Moreno i Joel są tymi, którzy chcieli opuścić Barcelonę. Zrobiono wszystko, aby ich zatrzymać?
Na pewno można się jeszcze poprawić. Na poziomie ekonomicznym podjęte zostały wysiłki, chociaż nie udało się im zaoferować tego, co oferowały im inne kluby. Być może jednak nie byliśmy w stanie wykorzystać tego, co nie jest materialne. Sprawić, żeby wiedzieli, że mają przyszłość w tym projekcie i mogą się tu dalej rozwijać. W tym musimy się poprawić i zgadzamy się z tym. Wymagam tego od siebie, ale także od reszty kierownictwa futbolu młodzieżowego.
Po co czekać do końca sezonu, aby przedłużyć kontrakt z piłkarzami z cadete?
Ponieważ muszą mieć ukończone 16 lat. Pod względem sportowym, decyzję należy podejmować przed czerwcem.
Ich powodem odejścia nie jest duża liczba transferów?
Bardzo trudno jest 20-letnim zawodnikom być ważnymi postaciami w pierwszym zespole. Mogą znaleźć się w dynamice pierwszego zespołu, ale nie mogą zapominać, że są jeszcze młodzi i powinni się rozwijać. Nie trzeba się spieszyć.
Ale w drużynie rezerw dzieje się to samo. Dla przykładu, Wague nie ogranicza rozwoju Mate, Morera czy Guillema Jaime?
Nie, dlaczego? Konkurencja jest zdrowa. Trzeba walczyć o miejsce w składzie. Jeśli będą się rozwijać, będą mieli takie same szanse na awans.
Jeśli popatrzymy na priorytety zarządu, gdzie znajdziemy La Masię?
La Masia jest wszystkim. Musimy nadal szkolić zawodników, ponieważ jest to kluczowe. Dlatego, aby dalej osiągać sukcesy, a także dlatego, że jest to unikalny model. To coś, co należy do nas i nie możemy pozwolić, aby ten model przegrał. W dzisiejszym świecie futbolu dobrze jest zapewnić sobie przyszłość.