Arthur Melo w wywiadzie dla The Players Tribune mówił o spełnieniu swojego marzenia, jakim była gra w FC Barcelonie, a także ponownie pokazał swój podziw dla Andrésa Iniesty.
- Kiedy jesteś dzieciakiem, zawsze marzysz o graniu w wielkim europejskim zespole. Marzysz o graniu w jednym zespole z najlepszymi piłkarzami na świecie. Marzysz o staniu się jednym z takich piłkarzy pewnego dnia. Marzysz o założeniu koszulki reprezentacji Brazylii. To były też moje marzenia. Zawsze to było moim celem.
- Iniesta? Zacząłem się mu przyglądać, ze względu na to jak porusza się z piłką. Także ze względu na jego inteligencję, którą widać w trakcie spotkania, kiedy piłka przechodzi przez jego nogi podczas ataków. Zawsze może uciec przeciwnikowi i robi to z taką łatwością, jakby nie było to dla niego wysiłkiem. Gra z lekkością i czyni mecz pięknym. To właśnie dlatego zacząłem go podziwiać. Podszedłem do ściany i próbowałem się odwrócić, dotykając piłki tylko raz, bo to rodzaj imitacji jego ruchów na boisku. Zacząłem robić to w domu.
- Kiedy zdałem sobie sprawę, że jestem blisko gry na profesjonalnym poziomie, zacząłem dokładniej obserwować jego ruchy. Chciałem się stać takim pomocnikiem jak on. Chciałem grać jak on. Chciałem zagrać z Iniestą, zobaczyć jego rutynę, rzeczy, które robi i przekonać się jaki jest w szatni. Osiągnął najwyższy poziom. Jako pomocnik był przez wiele lat najlepszy.
- Kiedy przybyłem tutaj, zapytali mnie z jakim numerem chciałbym grać. Będąc szczerym, nie przywiązywałem nigdy do tego wagi. W Gremio grałem z 29, nic szczególnego. To nie to samo co granie z 10, 8, 7 czy 11. Naprawdę nigdy się tym nie przejmowałem. Dlatego opowiedziałem, że mogą mi dać jakikolwiek numer. Teraz jestem bardzo szczęśliwy i dumny z bycia w Barcelonie, ale całkiem przypadkowo skończyłem z ósemką.
- Kiedy dostajesz się do takiego klubu stajesz się onieśmielony. Wow, to Barcelona! Z drugiej strony, musisz wykonać swoje zadanie. Nie masz zbyt wiele czasu na myślenie o tym. Nie możesz po prostu przyglądać się temu, jak sprawy się układają, ponieważ aktualnie jesteś ich częścią. W Barcelonie musisz szanować klub, musisz „zapomnieć” o tym, że to Camp Nou i skupić się na grze. W tym samym czasie myślisz, że musisz sobie z tym poradzić. Chcesz zobaczyć wszystko wokół, ponieważ to było twoje marzenie, ale musisz wrócić na ziemię i wykonywać swoją pracę. To trochę skomplikowane, ale taka jest część tej pracy. Wierzę, że jest czas na zobaczenie wszystkiego, o czym zawsze marzyłem, ale jest też czas na skupienie się na grze. Trzeba zapomnieć o presji i wszystkim innym. Muszę pamiętać po co tutaj jestem. Kiedy zaprezentowali mnie – „Numer 8, Arthur”, a fani zaczęli bić brawa, dostałem gęsiej skórki.
- Przydarzyło mi się wiele dobrych rzeczy. Wszystko jest jak magia, naprawdę. Granie dla Barcelony i reprezentacji. Moim celem było założenie koszulki reprezentacji Brazylii. Dziękuje każdemu, kto pomógł mi w dotarciu do tego miejsca. Nie mam teraz czasu, aby odpowiedzieć wszystkim, ale obiecuję, że to zrobię. Dziękuje każdemu za wsparcie.