Ernesto Valverde pojawił się na koferencji prasowej poprzedzającej jutrzejszy mecz z Getafe na Camp Nou. Trener głównie mówił o porażce z Liverpoolem w Lidze Mistrzów i jej możliwych konsekwencjach.
Jak Pan widzi mecz z Getafe po tym co się stało w Liverpoolu?
Getafe gra podobnie jak Valencia, a z Valencią zagramy o wszystko. Trzeba zrobić krok naprzód. Jesteśmy po ciężkim tygodniu. To był cios dla wszystkich. Ważne, aby jak najszybciej zrekompensować się i pokazać na co nas stać.
Jak Pan to wyjaśni?
Nie obejrzałem ponownie meczu, ale mam go w głowie. Myślę, że w pierwszej połowie mogliśmy strzelić gola. W pierwszej połowie mieliśmy szanse, ale w drugiej dwa gole w dwie minuty rozłożyły nas na łopatki. Kiedy strzelają ci 4 bramki, analiza schodzi na drugi plan. Pownniśmy byli strzelić w pierwszej połowie.
Ma Pan siłę, aby kontynuować?
Oczywiście. Chcę zrobić krok na przód i nie chować się.
I jak to się robi?
Jesteśmy dotknięci, nie zamierzam zaprzeczać. Nie możemy się oszukiwać. Można przegrać półfinał z Liverpoolem, ale boli to jak przegraliśmy. W zeszłym roku wyeliminowała nas Roma kiedy nie byliśmy jeszcze mistrzami ligi, później wygraliśmy ligę i Puchar Króla. Teraz jesteśmy już mistrzami, ale nie pozostaje nic innego jak sprostać temu co nas czeka.
Dyrekcja sportowa wspiera Pana?
Tak jak zawsze. Rozmawiałem z prezydentem. Zawsze czułem się wspierany. Wiem, jakie są komentarze, bo zawsze kiedy zdarza się coś takiego wszystko się destabilizuje, bo to rodzaj spektaklu. Czasami chce się wszystko zniszczyć, tak jak dzieci kiedy wpadają w histerię.
Co stanie się z Coutinho?
Nie spieszymy się, pozostaje jeszcze jeden ważny tytuł. Dotarliśmy do maja z szansą na tryplet. Przegraliśmy spektakularnie i pozostaje walka o dublet, Coutinho musi nam pomóc.
Suárez powiedział, że jest w świetnej kodycji, mógłby poczekać z operacją w przypadku zakwalifikowania sie?
Nie jestem lekarzem. Od jakiegoś czasu grał osłabiony, ale ze względu na swój charakter grał dalej. Jeśli trzeba operować, to trzeba.
W drużynie bardziej ciąży to co dobre czy to co złe?
To co niedawne, a niedawno przegraliśmy 4-0 i to bardzo boli. Z euforii przeszliśmy do złego nastroju. Ta drużyna ma szansę wrócić do sprawiania ludziom radości.
Co konkretnie powiedział Panu Bartomeu?
Przekazał absolutne wsparcie.
Jak Pan to osobiście przeżył?
Co chcesz, żebym powiedział! Jak w filmie Wielka ucieczka ze Stevem McQueenem. Za każdym razem kiedy chcę uciec, ponownie wsadzają mnie za karę do celi, kiedy jestem o krok od celu. Chcę jednak wrócić do gry.
Jakiej reakcji kibiców się Pan spodziewa?
Takiej, jaką uznają za stosowną. To szansa dla wszystkich. Wszyscy otrzymaliśmy potężny cios i możemy nawzajem się potępiać, ale jutro jest koniec sezonu na naszym stadionie. To był dobry sezon, jednak ze skazą. Nasi przeciwnicy chcą, abyśmy się kłócili między sobą.
Ile lat gry pozostało Messiemu, Busquetsowi i Piqué?
Nie potrafiłbym tego oszacować. Kiedy kończysz 30 lat, zaczyna się odliczanie. Tracisz zdolności. Leo jest fenomenem, ale nie wiemy, co się zdarzy.
Zrozumiałby Pan, jeśli zwolniliby Pana niezależnie od tego, co się stanie w finale Pucharu Króla?
Chcę wygrać Puchar Króla, nie mam nic więcej do powiedzenia.
Co z Rakiticiem, który uczestniczył w Feria de Abril?
Rozmawiałem z nim i jest niesamowitym profesjonalistą. Pojechał zobaczyć się ze swoją rodziną, wyszedł na ulicę i zrobili mu zdjęcie. Nie jest w celi za karę. To właśnie trzeba zrobić: wyjść, zmierzyć się, nie chować się.
Zagrają ci sami piłkarze co z Liverpoolem?
Zobaczymy. Piłkarze mają ten sam plan co ja. Stawić temu czoła i wyjść.
