Nie było wczoraj na Camp Nou szczęśliwszej osoby niż Bori Fati, ojciec 16-letniego Ansu Fatiego, kiedy ten meldował się na boisku. Było mnóstwo łez i emocji. Po debiucie syna i zwycięstwie Barcelony Bori Fati był jedną z najbardziej poszukiwanych przez media osób. Poza wyjaśnianiem, co czuje ojciec, kiedy jego nastoletni syn debiutuje w pierwszej drużynie Barcelony, ojciec Ansu przyznał, że jego syn miał bardzo korzystną finansowo ofertę z Realu Madryt.
Kiedy Albert Puig udał się do Sewilli aby porozmawiać z rodziną zawodnika, otrzymali oni wtedy bardzo dobrą ofertę z Realu, ale woleli projekt Barcelony: "Dostałem ofertę od Realu Madrytu, ale Albert Puig przyszedł i powiedział mi, że jest z Barcelony i przedstawił projekt klubu. Powiedział, że za kilka lat zobaczę go tam, w pierwszym zespole. Wiem, że ciężko pracuje, ale nie mogłem sobie wyobrazić, że będzie grał z tymi bestiami. Trening z Piqué...", powiedział w rozmowie z RAC1.
To był szalony tydzień dla rodziny Fatich. Od ekscytacji ojca, oglądającego swojego syna debiutującego na Camp Nou, do nerwów młodego Ansu, który w tygodniu trenował z pierwszą drużyną.
"Mój telefon był wyciszony i nic nie słyszałem. Potem Ansu zadzwonił do matki i powiedział: "Mamo, trenuję z pierwszą drużyną". Aż podskoczyłem, nie mogłem w to uwierzyć...." - wyjaśnił ojciec zawodnika w radiu.
"Nic nie rozumiem, tato. Nie mogę jeść. Nie mogę spać." - tak Ansu przeżywał ostatnie dni. "Byłem świadkiem debiutu mojego syna w Barcelonie. Mogę teraz w spokoju umrzeć" - z dumą zakończył Bori Fati.