To, że okienko jest zamknięte nie oznacza, że duże kluby "śpią" aż do jego ponownego otwarcia w zimie. Wszystkie wielkie kluby intensywnie działają i, na przykład, Florentino Pérez mocno pracuje, aby Donny van de Beek z Ajaxu został pierwszym transferem Realu Madryt przed sezonem 2020/21. Podobnie jak Real, Barcelona również pracuje nad przyszłymi transferami. Na celowniku znalazł się pomocnik Napoli, Fabian Ruiz.
W zeszłym roku skauci Barcelony oglądali Lukę Jovicia ponad dwadzieścia razy, a ostatecznie Serb skończył w Realu. Więc bez względu na to, jak wiele informacji pojawia się na temat zawodnika, informacje te nie oznaczają, że operacja zostanie domknięta. Nazwisko Fabiana Ruiza jest w klubie doskonale znane od lat, lecz teraz będzie on uważniej obserwowany. Klub więc w końcu zajął się czymś, co powinien był już zrobić wcześniej, gdy w 2017 roku zaczęli się nim interesować.
Fabian, 23-latek mierzący 189 centymetrów, przez sześć miesięcy grał w Elche na wypożyczeniu z Betisu i w tym czasie nazwisko obecnego reprezentanta Hiszpanii coraz częściej się pojawiało w notatniku Pepa Segury. Segura starał się ściągnąć pomocnika na wypożyczenie do Barcelony B z opcją wykupu, ale jego odpowiednik po stronie Betisu, Lorenzo Serra Ferrer, nie zaakceptował oferty wypożyczenia, ale otworzył drzwi do transferu definitywnego, którego koszt szacowano wówczas na 5-6 milionów euro.
Quique Setién, u którego Fabián Ruiz spędził presezon, wprowadził go do pierwszej drużyny Betisu i piłkarz, zwłaszcza po występie na Bernabéu, zaczął być na ustach wszystkich. Wielkie kluby ponownie ruszyły po niego, ale żaden z nich nie zdecydował się na transfer w zimowym okienku, kiedy klauzula odejścia pomocnika wynosiła tylko 15 milionów. Wkrótce po tym, Betis podpisał z Ruizem nowy kontrakt podnosząc klauzulę z 15 do 30 milionów euro.
Z niewielkim doświadczeniem w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale z dużymi umiejętnościami, ku zaskoczeniu Betisu, 30 milionów wcale nie okazało się być ceną zaporową, jak mogło im się wydawać. Transfer nadszedł, jednak kupującym nie był klub z Hiszpanii. Napoli, odważnie i bez kompleksów, ściągnęło piłkarza do siebie za 30 milionów euro, zadowalając Ancelottiego, który mocno naciskał na ten transfer. Ruiz podpisał kontrakt do 2023 roku i już teraz w Neapolu zastanawiają się, czy aby przypadkiem nie poprawić tej umowy. Zanim trafił do Napoli w 2018 roku, tego sama lata Barcelona ponownie miała okazję kupić Fabiána, ale ponownie transfer pomocnika przeszedł koło nosa, choć w ostatniej chwili Bartomeu osobiście próbował przejąć negocjacje, co miało wcześniej miejsce w przypadku Daniego Ceballosa, zanim ten zgodził się na transfer do Realu.
Barcelona wtedy i także dziś pojawiła się za późno, dwanaście miesięcy za późno. Obecnie Fabian Ruiz jest kluczowym zawodnikiem Napoli, zaliczając 42 występy i strzelając 7 bramek. Występy te wykatapultowały go do La Rojy, wygrywając przy okazji Mistrzostwa Europy do lat 21, gdzie został też uznany za najlepszego gracza turnieju.
Problemem przy jego transferze będzie oczywiście cena. Pomocnik błyskawicznie się rozwija, a dodatkowo negocjacje byłyby przeprowadzane z prezesem Napoli, Aurelio de Laurentiisem, który wie, że ma w swoim zespole wyjątkowego gracza. Dziś Fabian jest wyceniany na około 60 milionów euro, czyli 10-krotność tego, co Barcelona mogła za niego zapłacić dwa lat temu. Mimo tej ceny, Barcelona jest zainteresowana. I to mocno. W 2020 roku, Rakitic i Busquets będą mieli 32 lata, Vidal 33... a Fabián 24.