Może i nie pojawia się on na czołówkach gazet, ale bez większego hałasu Clement Lenglet zdobył zaufanie sztabu oraz fanów w Barcelonie i teraz regularnie gra w klubie i reprezentacji. W rozmowie z L'Est Republicain, podczas zgrupowania reprezentacji Francji w tym tygodniu, obrońca wypowiedział się na temat życia w bańce.
Clement Lenglet wyszkolił się w Nancy, skąd odszedł do Sevilli za 5 milionów euro w 2017 roku i rok później dołączył do Blaugrany. Jak mówi, nadal jest tą samą osobą, która przechodziła kolejne szczeble skromnego francuskiego klubu.
"Nie zmieniłem swojego stylu życia" - powiedział Lenglet. "Nie byłem gwiazdą w Nancy i wydaje mi się, że nadal nią nie jestem".
Francuz przyznał, że sława ma swoje wady: "Nie widze już tak często moich przyjaciół i nie mogę już iść do kina" - dodał. "Ale to wszystko rekompensują wspaniałe chwile, które mam okazję przeżyć".
Dla wielu piłkarzy ekstrawaganckie ubrania i drogie samochody są normą, ale Clement Lenglet nie należy do tej grupy: "Rozumiem wartość pieniądza, jestem rozsądny pod tym względem" - powiedział. "Oczywiście, żyję na dobrym poziomie. Kiedy idę do restauracji i chcę zjeść danie za 40 lub nawet 100 euro, to nie zwracam uwagi na cenę. Ale kupno Ferrari? Nie, są ładne, ale to wciąż tylko samochód i nie przemawia to do mnie".