Pozaboiskowe wydarzenia w ostatnich tygodniach i bardzo mocno okrojony skład zespołu, który z marzeniami o Lidze i LM wkracza właśnie w kluczowy moment sezonu, zirytowało wielu zawodników Barcelony. Leo Messi był pierwszy, a po nim swoje zdanie wyraził Gerard Pique przed spotkaniem z Napoli. Po zakończonym remisem starciu na San Paolo, swoje trzy grosze dorzucili Sergio Busquets i Ivan Rakitić. Podczas gdy udało się wrócić na fotel lidera w lidze, a sam wynik spotkania we Włoszech nie jest jeszcze tragiczny, gracze przestali ukrywać swoje opinie na temat złego planowania składu. Quique Setien ma obecnie do dyspozycji jedynie 16 graczy pierwszej drużyny, w tym Neto; kontuzjowanego Gerarda Pique; nowy nabytek, czyli Martina Braithwaite'a oraz , wciąż zawodnika rezerw, Ansu Fatiego.
Po spotkaniu w Neapolu, Busquets wysłał klarowną wiadomość: "Semedo i ja byliśmy jedną kartkę od zawieszenia, więc graliśmy na sporym ryzyku. Mam nadzieję, że kontuzja Pique nie jest poważna, ale do rewanżu musimy podejść z tym, co mamy. Nie mamy głębokiej kadry, ponieważ, niestety, tak zostało to zaplanowane". Pomocnik dodał: "Mamy wąski skład, nie mamy zawodników o odpowiednim profilu [skrzydłowych] w ataku, więc musimy się pracować na tym, co mamy".
Katalończykowi wtórował Ivan Rakitić: "Mamy krótką kadrę i ci, którzy decydują o kształcie drużyny, wiedzieli o tym. Rozwiązanie jest takie, jakie jest. Ci, którzy są dostępni, będą musieli ciężko pracować, ponieważ czeka nas ważne starcie w rewanżu".
Reakcja tych dwóch doświadczonych zawodników, bezpośrednio kwestionujących działania klubu, połączyła się z krytyką Pique dotyczącą otoczenia klubu i zawodników oraz z niedawnymi komentarzami Messiego, wzywającymi do szacunku i zaprzeczającymi, że zawodnicy są zaangażowani w wybieraniu trenerów.