Największe europejskie kluby, które wciąż pozostały w walce o Ligę Mistrzów i Ligę Europy, są pewne: rozgrywki muszą zostać dokończone, nawet jeśli miałoby to nastąpić we wrześniu. Finał Ligi Mistrzów został ustalony na 27 czerwca, ale wczoraj przełożono go na nieznany jeszcze termin z powodu nieprzewidywalności pandemii.
Z drugiej strony kluby uwżają, że resztę spotkań należy rozegrać w tym samym systemie, co zawsze: w dwumeczu. Dlatego też propozycja UEFA polegająca na jednomeczowej rywalizacji lub rozegraniu turnieju Final Four, jak to ma miejsce w koszykówce i piłce ręcznej, w którym wzięliby udział czterej półfinaliści, ma małe szanse na powodzenie.
W czasie piątkowej wideokonferencji największe kluby Europy stwierdziły też, że do rozegrania pozostało mało spotakań. W sumie to cztery mecze 1/8 finału, w tym Barcelona-Napoli i City-Real, osiem starć ćwierćfinałowych, cztery w pólfinale oraz finał w Turcji. Z tego powodu drużyny uważają, że nie potrzeba wielu wolnych terminów, aby dograć turniej. Kluby jednak proszą o dwa tygodnie "presezonu", kiedy już koronawirus pozwoli im na powrót do pracy. Patrząc na liczbę zakażeń, nie nastąpi to prędko.