Napastnik FC Barcelony, Martin Braithwaite, opowiedział o tym, jak obecnie wygląda jego życie. Wspomniał o tym, że najbardziej brakuje mu uczucia bycia piłkarzem. Wszyscy zawodnicy Dumy Katalonii trenują w odosobnieniu, a duński napastnik wyznał, że samemu pracuje ciężej aniżeli z partnerami z boiska.
„Odkąd nie trenujemy w klubie, próbuję robić to w domu, może nawet intensywniej niż podczas normalnego tygodnia, kiedy toczy się gra. Wydaje mi się, że każdego dnia daję z siebie więcej. Kiedy pracujesz indywidualnie, to masz wrażenie, że wykonujesz lepszy trening”.
„Muszę oglądać wideo i uczyć się cały czas. Robię to każdego dnia. Mamy niesamowity sztab trenerski. Próbuję dostosowywać się do rekomendacji od Antonio [fizjoterapeuta – przyp. red.] i wysyłam mu zdjęcia oraz filmy, więc nie powinien mieć wątpliwości, że trenuję”.
„Moja dieta jest naprawdę dobra. Mam szczęście, że moja żona gotuje bardzo dobrze i mogę zjadać to, czego potrzebuję. Tak w zasadzie, to odkąd się to wszystko zaczęło, straciłem na wadze”.
„Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, to było dziwne uczucie, jak w filmie. Gdy to wszystko się skończy, będzie fantastycznie. Czekam na powrót do gry. Czego brakuje mi najbardziej? Bycia piłkarzem. Otaczanie się ludźmi, których się kocha, czyni to łatwiejszym, niż myślałem”.
„Lubię chodzić trenować, ale w domu daję z siebie wszystko, Staram się nie wypaść z rutyny. Wstaję o 08:00, jem śniadanie i czytam coś, lub oglądam i około 09:30 zaczynam swój trening. Po 12:00 jem przekąskę i spędzam czas z rodziną. O 14:00 jemy razem i popołudniu coś wspólnie robimy”.