Marc-Andre ter Stegen otworzył drzwi od swojego domu, wirtualnie, rzecz jasna. Fani mogą więc zobaczyć, jak wygląda życie Niemca podczas epidemii koronawirusa. Wideo zostało opublikowane na kanale Barcelony w serwisie Youtube.
Ter Stegen był szczęśliwy z powodu tego, że może spędzać czas ze swoim synem Benem, który wczoraj skończył trzy miesiące. „Staram się być tatą, nawet w takich negatywnych sytuacjach jak koronawirus są jakieś pozytywy. Teraz mogę więcej czasu spędzać z rodziną i zobaczyć, jak on szybko dorasta. Naprawdę miło spędzać z nim czas, ale dużo śpi, to prawda”.
Dopóki taka sytuacja nie miała miejsca, to żona Marca, Dani, była tą osobą, która w nocy wstawała do obudzonego dziecka. „Teraz ja też mogę pomóc, Dani mówi, że możemy zmieniać się dzień po dniu. Do tej pory na razie tylko raz wstawałem, ale po pół godziny Ben zasnął, więc wróciłem do łóżka”.
„Staramy się robić wszystko, co możemy w tej trudnej sytuacji, próbujemy zachęcać ludzi do pozostawania w domach, to robimy w naszych mediach społecznościowych”.
Niemiec opowiedział też o swoich codziennych nawykach. „To nie rutyna, ale często się powtarza. Uprawiamy sport przed lunchem, ale jeśli musimy posprzątać dom, robimy to. Dzielimy się tym i myślę, że dobrze nam to wychodzi”.
Utrzymywanie kontaktu z drużyną i trenerami jest obecnie możliwe. „Komunikacja jest teraz łatwa, dzielimy się na różne grupy, aby to ułatwić. Oczywiście oni mówią nam, co mamy robić. Staram się mieć otwarty umysł”.
„Tęsknię za byciem na boisku, chciałbym znów tam być i ponownie zagrać w piłkę, tego mi najbardziej brakuje”.