Pandemia koronawirusa zmusiła FC Barcelonę do improwizacji. Straty finansowe wpłynęły na plany dotyczące pierwszej drużyny, a konkretnie na pozycję środkowego obrońcy. Kilka miesięcy temu zakontraktowanie środkowego defensora było priorytetm Bartomeu. "Obrońca i napastnik" miał powtarzać najbliższym współpracownikom. Sytuacja jednak się zmieniła. Jak podaje AS Barcelona zrezygnowała z pozyskania środkowego defensora w letnim okienku transferowym. Po pierwsze, klub nie ma środków finansowych na sprowadzenie obrońcy z najwyższej półki. Po drugie, trenerzy są zadowoleni z rozwoju sportowego i osobistego Urugwajczyka Ronalda Araujo. Mimo że nie posiada on europejskiego paszportu, ma on wszystko, aby w przyszłym sezonie zostać czwartym środkowym obrońcą pierwszej drużyny.
Araujo przykuł uwagę Ernesto Valverde już w zeszłym roku. Trener miał poinformować klub, że Urugwajczyk rozwija się lepiej od Todibo, który miał zboczyć ze ścieżki, a niektóre jego zachowania sprawiły, że coraz więcej osób straciło do niego przekonanie. Dzięki odejściu Francuza na wypożyczenie do Schalke przed graczem rezerw pojawiła się szansa na powołania do pierwszej drużyny. Araujo jednak nie miał zbyt wielu szans na grę; spędził na boisku kilkanaście minut w meczu z Sevillą na Camp Nou i został niesłusznie wyrzucony przez Mateu Lahoza.
Urugwajczyk przeszedł w środę testy razem z pierwszym zespołem. Obrońca spędził ostatnie tygodnie w domu ze swoją partnerką. Podczas czatu z Ansu i Collado przyznał, że rozwijał umiejętności kulinarne, ale najlepiej spędzał czas tańcząc i oglądając seriale; jego ulubionym jest Skazany na śmierć. Chwalił się koszulką, którą otrzymał od Godína przy okazji meczu z Interem w Lidze Mistrzów, pokazał, że jest rodzinny, skromny i odpowiedzialny. Teraz spróbuje zatriumfować na Camp Nou.