Pojedynek Barcelony z Sevillą to szlagier piątej kolejki Primera Division, choć raptem trzeci mecz ligowy obu ekip w sezonie 2020/21. Niedzielni rywale mają komplet zwycięstw i spore aspiracje, a na Camp Nou bardzo szybko wróci Ivan Rakitić. Czy trzeba dodawać coś więcej? Partidazo od 21:00, będzie to ostatni mecz przed przerwą reprezentacyjną.
Sevilla to bez wątpienia drużyna własnego boiska. Na Camp Nou nie wygrała w lidze od 2002 roku! W międzyczasie pokonała Barcę jedynie w pamiętnym meczu Copa del Rey w 2010 roku (1:2). Później mieliśmy jeszcze remis 0:0 w 2011 (przestrzelony karny Messiego w końcówce) i od tego czasu komplet zwycięstw Blaugrany. Przed rokiem było 4:0 po golach Suareza, Vidala, Dembele (!) i Messiego. Barca jest więc oczywistym faworytem tego starcia, zwłaszcza biorąc pod uwagę piorunujący start ligowej kampanii. Dwie wygrane do zera, wspaniały Fati, odmieniony Coutinho, coraz lepszy de Jong, niemal bezrobotny ale pewny Neto w bramce. Miesiąc temu wydawało się, że dla tego klubu nie ma nadziei i zaczynają się właśnie chude lata, ale teraz należy jasno powiedzieć, że walczymy w tym sezonie o mistrzostwo Hiszpanii. Aby je zdobyć, trzeba być praktycznie bezbłędnym na własnym boisku, więc takie mecze jak ten z Sevillą Barca ma po prostu obowiązek wygrać.
Na kogo postawi Koeman? Prawdopodobnie szansę debiutu otrzyma Dest, który docelowo ma zostać podstawowym prawym obrońcą. Wobec zawieszenia Lengleta, parę stoperów z Pique utworzy Araujo, a na lewej znów zobaczymy Albę. W środku pola spodziewajmy się duetu de Jong - Busquets, przed nimi Coutinho, Messi z Fatim po bokach i prawdopodobnie Griezmann na szpicy, ale jak wiemy to tylko ustawienie a papierze, ponieważ w rzeczywistości Leo dużo operuje w środku pola blisko szesnastki, a francuski napastnik niestety snuje się gdzieś przy linii bocznej, niewidoczny i mało produktywny. Na szczęście w meczu można dokonać aż pięć zmian, więc wyjściowy skład nie jest już tak istotny jak kiedyś, a Pedri, Trincao, Pjanić czy Dembele palą się do gry.
Wydarzeniem wieczoru będzie oczywiście powrót na Camp Nou Ivana Rakiticia. Chorwat spędził tutaj ostatnie sześć lat i jest jednym z niewielu barcelonistów, którzy strzelali gole w finale Ligi Mistrzów. Jego czas w Barcelonie dobiegł końca, ale w Sevilli jest piłkarzem wyjściowego składu i pięknie kończy swoją kilkunastoletnią karierę, w trakcie której spędził już cztery sezony na Ramon Sanchez Pizjuan. W kadrze gości znajdziemy też już 25-letniego Munira, który nie zrobił kariery w Barcelonie, przyzwoicie grał w Alaves, ale w Andaluzji jest tylko rezerwowym, choć regularnie pojawia się na boisku. To będzie też szczególny mecz dla Julena Lopetegui. Trener Sevilli został przecież wyrzucony z Realu Madryt po 5:1 z Barceloną w październiku 2018 roku i wydawało się, że jego kariera podupadnie, ale odnalazł się świetnie w Sewilli, zdobył Ligę Europy i wszyscy są z jego pracy bardzo zadowoleni. Czekamy na to starcie z wielką niecierpliwością, ponieważ od oglądania Barcelony nie bolą już oczy, to znów jest przyjemność!
FC Barcelona - Sevilla FC, Camp Nou, 4.10.2020 godz.21:00