• 80

Analiza prezydentury Joana Laporty

Ubezpieczenie Twojego pojazdu w pełni online - Beesafe.pl

Niedziela, 20.03, chwilę temu zakończył się Klasyk, w którym FC Barcelona pokonała Real Madryt 4:0. Podczas celebrowania zwycięstwa na murawie Bernabéu, do zdjęcia zbiera się grupa osób z największym wpływem na decyzje dotyczące katalońskiego klubu. 

Prezydent klubu, Joan Laporta, dumnie unosi cztery palce ku niebu, Rafael Yuste - wiceprezydent - mocno zaciśniętą pięść. Xavi, jego brat, a zarazem asystent, Óscar Hernández oraz Sergio Alegre, kolejny z członków sztabu szkoleniowego, szeroko się uśmiechają. Dyrektorzy sportowy Mateu Alemany oraz techniczny Jordi Cruyff także nie potrafią powstrzymać się od okazywania radości. 

Na zdjęciu widzimy też m.in. byłą gwiazdę sekcji piłki ręcznej Enrica Masipa, który brał udział w udanej kampanii wyborczej Laporty na przełomie 2020 i 2021.

„Klub jest zdewastowany przez działania naszych poprzedników” powiedział Masip w wywiadzie dla radia El Larguero tuż po meczu. „Wykonaliśmy w 3 miesiące, pracę na 3 lata, Barcelonismo znów jest podekscytowane. Powinniśmy celebrować fakt, że wyszliśmy z tak głębokiego kryzysu.”

Zaledwie 12 miesięcy po rozpoczęciu swojej trzeciej kadencji na fotelu prezydenta FC Barcelony wydaje się, że poradzono sobie z fatalną sytuacją odziedziczoną po poprzednim zarządzie. Zarówno zdjęcie, jak i sam mecz, na pewno podniosły na duchu kibiców Barcelony, którzy przez poprzednie trzy lata musieli poradzić sobie z pasmem porażek i upokorzeń. 

Jednak czy ta wiadomość -  „Wróciliśmy” - nie jest jednak trochę przedwczesna? The Athletic w ciągu ostatniego tygodnia postanowił porozmawiać z kilkunastoma osobami z otoczenia klubu i zapytać, czy ten optymizm jest uzasadniony. Wniosek jaki płynie z tych rozmów jest jasny - o ile projekt sportowy, którym kieruje Xavi, jest zdecydowanie na fali wznoszącej, tak sytuacja finansowa Barcelony jest daleka od spokojnej, a całkowite zażegnanie kryzysu to nadal dosyć odległa perspektywa. 

„Jeśli piłka regularnie ląduje w siatce, wszystko inne schodzi na dalszy plan. To, co dzieje się w biurach, nie jest wówczas tak istotne” - mówi były dyrektor klubu. „Kibice są szczęśliwi, drużyna znów gra dobrze, więc ludzie aż tak nie koncentrują się na sprawach zakulisowych. To dosyć szczęśliwe okoliczności dla Laporty.”

Po rozpoczęciu urzędu Laporta dał jasno do zrozumienia, że musi ratować klub, który został doprowadzony do ruiny przez poprzedników, Sandro Rosella i Josepa Marię Bartomeu. Zdecydowane zwycięstwo Laporty w wyborach jasno pokazuje, że socios chcieli powrotu do wartości, o których w poprzednich latach w klubie zapomniano. 

Na boisku sytuacja poprawiła się niemal od razu, czego najlepszym dowodem było mocno świętowane zwycięstwo w Copa del Rey nad Athletikiem. Niestety, rzeczywistość szybko znów dopadła Katalończyków i sezon zakończyli w marnym stylu. 

Latem, gdy Laporta tracił czas na zastanawianie się, co zrobić Koemanem, by ostatecznie i tak dać mu swoje poparcie, Barcelonę nawiedził znacznie większy problem - przyszłość Leo Messiego. Joan, który osobiście i publicznie zapewniał, że zrobi wszystko, by zatrzymać Argentyńczyka na Camp Nou, ogłosił na początku sierpnia, zaskakując wszystkich (w tym również Argentyńczyka), że jest to niewykonalne. 

Wiele decyzji w tym okresie podjęto na podstawie różnych, niezwiązanych ze sobą pobudek oraz bez wyraźnego poczucia jakiegoś nadrzędnego planu. Działano z dnia na dzień. 

W całym tym obrazie nie mogło oczywiście zabraknąć decyzji podejmowanych ze względów politycznych. Szanowany w środowisku Francisco Javier García Pimienta, szkoleniowiec Barcelony B, został zastąpiony przez Sergiego Barjuana, osobę, która publicznie poparła kandydaturę Laporty. Zaś w przypadku Xaviego, nie do końca zrozumiała zwłoka w sprawie jego zatrudnienia może być tłumaczona faktem, że Xavi był twarzą projektu kontrkandydata Laporty - Victora Fonta. 

Sezon 2021/2022 zaczął się bardzo źle. Porażka z Rayo pod koniec października oznaczała dziewiąte miejsce Barcelony w tabeli, a samego Laporte zmusiła do tego, by zwolnić Ronalda Koemana. W tym okresie sezonu Xavi był jedynym realistycznym kandydatem do zastąpienia Holendra. Mimo że zatrudnienie Xaviego wywołało entuzjazm wśród kibiców, zmiana ta nie pomogła w uratowaniu sytuacji w Lidze Mistrzów. Barcelona po wygraniu zaledwie dwóch z sześciu spotkań, pożegnała się z tymi rozgrywkami. 

Następne zmiany zachodziły już za kulisami. 

Xavi natychmiast zażądał, by przeorganizowano pion medyczny i dział skautingu. Ostatnie ogniwo łączące obecny zarząd z poprzednim, Ramón Planes, osoba odpowiadająca za transfery w sztabie Bartomeu, został zwolniony, a większość jego obowiązków przejął blisko współpracujący z Alemanym, Jordi Cruyff. 

„Jeśli Xaviemu i Jordiemu spodoba się jakiś piłkarz i chcą go ściągnąć do klubu, konsultują się z Alemanym, czy klub dysponuje wystarczającymi środkami na przeprowadzenie transakcji” - mówi źródło dobrze zorientowane w sytuacji strukturalnej klubu. Laporta nie zaplanował sobie tego „tridente”, powstało ono dzięki świetnej współpracy Xaviego, Jordiego i Mateu. 

Mimo ogromnego długu i kontroli finansowej ze strony ligi, w styczniu udało się znaleźć sposób, by na Camp Nou dołączyli Ferran Torres, Adama Traoré i Pierre-Emerick Aubameyang. Wzmocnienia linii ataku od razu przełożyły się na wyniki drużyny, a m.in. dzięki serii 12 meczów bez porażki, Barcelona może przygotowywać się do 1/4 finału Ligi Europy.

Bezdyskusyjnym sukcesem prezydenta jest odbudowa stosunków na linii szatnia-zarząd, które pod koniec kadencji Bartomeu przeszły kompletne załamanie, a dialog na tej linii przestał istnieć. Laporta ciągle przebywa na obiektach treningowych klubu, poświęcając czas na rozmowy ze wszystkimi obecnymi. Jego stosunki z kapitanem drużyny, Sergio Busquetsem oraz Gerardem Piqué są wyjątkowe, a także bardzo istotne dla atmosfery. Wszyscy lub prawie wszyscy, zdają się zmierzać we wspólnym kierunku. Jednak stres, który wcześniej zagościł w szatni, nadal nie przeminął. Zła sytuacja finansowa Barcelony nadal oznacza wiele niepewności w sprawie kontraktów, a co za tym idzie, przyszłości piłkarzy. 

Oczywistym przykładem jest styczniowa sytuacja Ousmane’a Dembélé, którego Laporta i Alemany chcieli za wszelką cenę wypchnąć z klubu, a ten, mimo że nie ugiął się pod presją zarządu, został przywrócony przez Xaviego do drużyny. W wyniku tego oglądamy prawdopodobnie najlepszy okres Dembélé w jego już prawie pięcioletniej karierze w Katalonii, a w tym m.in. dwie asysty w Klasyku na Bernabéu. 

Odwrócenie sytuacji Dembélé jest symboliczne dla dotychczasowej kadencji Laporty w Barcelonie - nie wrócił z jasnym planem, co zamierza wykonać. Zamiast tego, on i jego wspólnicy, radzą sobie na bieżąco z problemami, które się pojawiają i działacze improwizują w drodze ku lepszemu. 

Na boisku wyszło to świetnie, ale czy pomoże to w wyjściu z ogromnego kryzysu finansowego i strukturalnego, pozostaje otwartym pytaniem. 

Jeśli udany styczeń pokazywał, że Laporta i jego współpracownicy czynili progres, to odejście dyrektora wykonawczego Ferrana Revertera na początku lutego rzuciło trochę inne światło na sytuację w klubie.

Sprowadzenie byłego CEO Media Markt - największego sprzedawcy elektroniki, telefonów komórkowych i sprzętu gospodarstwa domowego w Europie, było kluczowym ruchem w próbie naprawienia sytuacji finansowej klubu. Razem z Laportą odgrywali poniekąd rolę dobrego i złego gliniarza – charyzmatyczny Laporta porywający kibiców i socios oraz ekspert biznesowy, który na każdą decyzję patrzy przez pryzmat 1,35 mld € długu. Przekaz był taki, że złe zarządzanie klubem przez Bartomeu wprowadziło w zagrożenie cały model własnościowy Barcelony, ale uda im się to niebezpieczeństwo zażegnać. Wprowadzono szereg błyskawicznych zmian. Wielu dyrektorów, którzy dołączyli do klubu za czasów Rosella lub Bartomeu odeszło, a Reverter był osobiście zaangażowany w zatrudnianiu na ich miejsce doświadczonych profesjonalistów w swoim fachu. To także on zorganizował i wypromował projekt „Espai Barça”, dając na corocznym zgromadzeniu socios kluczową przemowę, która przekonała początkowo sceptycznych głosujących, że zaciągnięcie w obecnej sytuacji kolejnego kredytu na odbudowę stadionu to słuszna decyzja. 

Szokiem dla wielu było więc potwierdzenie informacji o jego rezygnacji. Oficjalny przekaz był, taki że Reverter od samego początku planował dołączyć tylko na jakiś czas, a następnie poświęcić się, by być bliżej rodziny, ale kilka źródeł potwierdziło dla The Athletic, że chodziło o wiele nieporozumień w cieniu gabinetów na temat absolutnie kluczowych kwestii. 

Jednak Reverter nie jest jedyną wartościową stratą. Jaume Giró, były dyrektor w CaixaBank, był członkiem kampanii Laporty i miał zostać jednym z vice-prezydentów w sztabie Laporty, ale nieporozumienie dotyczące wynoszących 124,6 mln € poręczeń bankowych sprawiło, że jego miejsce zajął Eduard Romeu z lokalnej firmy zajmującej się energią odnawialną Audax. 

Romeu wspólnie z Reverterem starali się wprowadzić nowe zwyczaje dotyczące zarządzania finansami w biurach Barcelony, ale to doprowadziło do sprzeczek za pośrednictwem mediów z samym Laportą, jego najbliższym współpracownikiem Yuste i innymi dyrektorami. Kilka źródeł jest zgodnych, że kluczowym momentem w tej „batalii” była zmiana prawa w Hiszpanii, które zniosło jesienią zeszłego roku wymóg poświadczenia majątkowego w przypadku objęcia urzędu prezydenta klubu. To sprawiło, że Laporta może teraz działać swobodniej.  

Nikt w klubie nie sprzeciwia się faktowi, że należy wprowadzić zmiany po latach złego zarządzania, ale wiele źródeł potwierdza, że ciągłe zmiany na stanowiskach dyrektorskich efektywnie blokowały lub spowalniały działania mające na celu poprawę stanu klubu. 

Były szef katalońskiej policji, Ferran López, został szefem ochrony w kwietniu 2021 roku, ale przetrwał na stanowisku tylko do listopada. Były szef działu technologii CaixaBank, Juan Manuel Tabero, który został zatrudniony w maju jako dyrektor ds. informacji, odszedł dwa tygodnie temu. W zeszłym tygodniu, kilka dni po wygranej na Bernabéu, ogłoszono, że Jordi Balsells – mocno pożądany przez Revertera pracownik Desigual, który miał zajmować się wszystkimi działaniami marketingowymi klubu – także odchodzi. 

Najistotniejsza zmiana zaszła jednak na stanowisku oficera zgodności, który odpowiada za nadzorowanie czy dyrektorowie i osoby wykonawcze w klubie działają zgodnie z jego statutem.  

Zwolnienie Noelii Romeu z tego, jak się wydawało, niezależnego stanowiska latem 2020 roku, było znakiem tego, że poprzedni zarząd zdawał sobie sprawę z ogromnych kłopotów, w jakich się znalazł. Reverter zatrudnił w czerwcu na tym stanowisku swojego pracownika z czasów Media Markt, Xaviera Masa. Gdy Mas wspólnie z Reverterem opuścili w zeszłym miesiącu klub, Sergi Atienza – były pracownik Laporty w jego kancelarii prawniczej – został zatrudniony na tym stanowisku. 

Kuzynka Laporty, Marta Segu, zarządza teraz akcjami charytatywnymi. W roli tej pracowała już podczas poprzedniej kadencji Laporty w latach 2008-2010. Jego siostra, Maite, jest menedżerem ds. zarządzania różnorodnością. Szefem sztabu jest Manana Giorgadze, przyjaciółka Laporty, która również pracowała już wcześniej w klubie. Jej córka jest zatrudniona jako szef strategii cyfrowej. Jordi Portabella, sojusznik Laporty z jego okresu politycznej kariery, jest kierownikiem ds. zrównoważonego rozwoju. 

„Laporta wrócił do prowadzenia klubu, jakby to był biznes rodzinny, nie profesjonalna spółka” - mówi źródło, które niedawno opuściło klub.

Klubowe źródła w komentarzu dla The Athletic twierdzą, że nie ma w tych roszadach niczego nadzwyczajnego i trwają poszukiwania najodpowiedniejszych osób na stanowiska do obsadzenia. Podzielono się z nami także informacją, że nikt nie zastąpi Revertera jako dyrektora wykonawczego. Zamiast tego prezydent zaangażuje się mocniej w podejmowanie decyzji w klubie. 

„Po odejściu CEO, stałem się trochę bardziej dyrektorem wykonawczym” -powiedział Laporta w wywiadzie dla BarçaTV.

Eduard Romeu pozostaje vice-prezydentem i „w przyszłości to on przejmie na siebie więcej obowiązków oraz decyzji” - przekazuje klubowe źródło. 

Inne źródła, w tym osoby, które zajmowały ważne stanowiska i niedawno opuściły klub, twierdzą, że ten exodus wyspecjalizowanych pracowników w ostatnich miesiącach jest ogromnym problemem. Jedna osoba powiedziała nam, że ci, którzy pozostali są „zdesperowani”. 

„Dobrze otaczać się zaufanymi ludźmi, ale potrzebujesz profesjonalistów na swoich stanowiskach. Zaufanie może przyjść z czasem” - mówi jedno źródło. 

Inni kontrują to, mówiąc, że nie można zarządzać klubem takim jak Barcelona, z modelem właścicielskim opierającym się na socios, takimi tradycjami i wpływem, jak kolejną bezduszną organizacją.

„Barcelona ma swoje idiosynkrazje, ciężko ją przekształcić w międzynarodowy biznes” - mówi źródło, które należało do sztabu kampanii wyborczej Laporty. 

Transformacja stojącej na skraju bankructwa Barcelony, którą odziedziczył Laporta, w przynoszące zyski przedsiębiorstwo jest ogromnym wyzwaniem, a odczucia są takie, że to właśnie ta osobliwość Barcelony wpędziła ją w kłopoty.   

Przy odejściu Bartomeu była okazja do wprowadzenia narzędzi, strukturalnych i instytucjonalnych, by więcej w klubie zależało od jego członków. Taki był główny przekaz rywala Laporty podczas wyborów, Fonta. 

Socios wybrali jednak Laporte, jego charyzmę i tęsknotę za dawnymi sukcesami. Następnie podczas zgromadzenia socios compromisarios przegłosowali zmiany w statucie klubu, które upraszczają drogę podejmowania decyzji. 

Źródło mocno zaangażowane w ruch, który doprowadził do rezygnacji Bartomeu uważa, że te zmiany nie podnoszą na duchu. 

„Struktura klubu nie pasuje do tego, jak teraz robi się rzeczy profesjonalnie. Ani Bartomeu wcześniej, ani Laporta teraz, nie chcieli wprowadzić zmian, które sprawiłyby, że osoby decyzyjne byłyby bardziej odpowiedzialne za swoje decyzje, a klub działałby bardziej profesjonalnie. Lojalność jest najważniejsza. Nikt nie jest zaskoczony działaniami Laporty, ludzie, którzy na niego głosowali doskonale go znają. Socios Barcelony martwią się wartościami i profesjonalizmem tylko, gdy wyniki są złe. Gdy drużyna wygrywa, nic innego ich nie obchodzi. Jeśli Xavi by nie wypalił, Laporta byłby krytykowany za roszady w zarządzie i na stanowiskach w klubie.”

Najbardziej zaskakująca w ostatnim czasie dla wielu była informacja o negatywnym budżecie płacowym Barcelony. La Liga ogłosiła, że bilans Barcelony wynosi minus 144 mln €.

Źródło z klubu donosi, że Laporta i dyrektorzy byli świadomi, że La Liga wypuści takie oświadczenie. Mimo to podjęli w styczniu ryzyko, by zatrudnić Ferrana, Aubameyanga i Adamę. Cała trójka zgodziła się zarabiać relatywnie mało teraz i więcej w przyszłości. Wiele podobnych ruchów przeprowadzono, by poprawić stabilność finansową klubu. Jednym z pierwszych ruchów zarządu Laporty było przekształcenie wielu krótkoterminowych zobowiązań w jedno, długoterminowe, z niższymi odsetkami. W tym celu zaciągnięto pożyczkę w wysokości 600 mln € z Goldman Sachs. Zmniejszyli wydatki płacowe o ponad 200 mln €, w dużej mierze wypożyczając Griezmanna do Atletico oraz nie przedłużając kontraktu z Messim. 

Ekonomiści, z którymi konsultowaliśmy tę sprawę twierdzą, że wszystkie te ruchy mają jak najbardziej sens, ale Barcelona nadal musi znacznie zwiększyć przychody, by utrzymać się na powierzchni. „Całe wątpliwości biorą się stąd, że nie wiadomo, czy uda się zaksięgować takie przychody, jakie się zakłada” - twierdzi jeden z nich, równocześnie socio Barcelony. „To ogromne wyzwanie.”

Odpowiedzią na to wyzwanie byłaby renowacja Camp Nou, ale to oznacza zaciągnięcie kolejnych krótkoterminowych kredytów i kolejne zobowiązania. Laporta i Reverter otrzymali w październiku zgodę socios na zaciągnięcie kolejnej pożyczki od Goldman Sachs, tym razem w wysokości 1,5 mld €, by zrealizować plan „Espai Barça”. Plan ten zakłada kompletną przebudowę Camp Nou i przestrzeni wokół stadionu, by generować znacznie więcej pieniędzy zarówno z dnia meczowego, jak i innych aktywności – pieniędzy, które następnie mogą zostać użyte do spłacenia pożyczki. Sezon 2025-26 to najwcześniejsza data, kiedy przebudowa stadionu zacznie przynosić jakiekolwiek zyski.

Z drugiej strony inne przychody są potrzebne, by po prostu wyjść na zero, a to wszystko zanim zaczniemy rozważać dodawanie do składu takich gwiazd, jak chociażby Erling Haaland. 

Najbardziej palącym problemem w tym sezonie był brak nowego, głównego sponsora. Rozmowy przeprowadzono m.in. z takimi firmami jak Cazoo, zajmującą się handlem samochodami na rynku brytyjskim, chińskim przedsiębiorstwem Tencent oraz kryptowalutami, takimi jak Polkadot i Vegan Nation. Negocjacje przebiegały dłużej niż zakładano, a do tego pojawiła się presja ze strony Nike, które nie mogło zwlekać z produkcją koszulek na nowy sezon. Laporta i jego współpracownicy ostatecznie zdecydowali się na ofertę Spotify, a ogłoszono to 15 marca – podczas spotkań 1/8 finału Ligi Mistrzów, odbywających się tego wieczora.

Chociaż żadne szczegóły finansowe tej umowy nie zostały ogłoszone, źródła związane z branżą twierdzą, że umowa jest warta 62,5 mln € rocznie przez kolejne trzy sezony. Składa się na to 57,5 mln € za miejsce na przodzie koszulek męskich, żeńskich oraz treningowych, a także 5 mln za przemianowanie stadionu na Spotify Camp Nou. 

Umowa wciąż musi być zatwierdzona przez socios na głosowaniu, które odbędzie się 3 kwietnia, a źródła związane z klubem twierdzą, że socios nie poznają dokładnych warunków umowy ze względu na klauzulę poufności zawartą ze Spotify. 

Źródła związane z branżą, w tym byli pracownicy Barcelony mówią, że Spotify jest świetnym partnerem do zawiązania współpracy. Jednak niektórzy z nich dodają, że błędem jest sprzedaż tak wielu praw w ramach jednego pakietu, w tym nazwy stadionu i umów na sponsoring na wielu strojach różnych drużyn. Zauważają, że Barcelona zarabiała łącznie ponad 70 mln € na umowach z Rakutenem Beko i Stanleyem. 

„Ta liczba jest znacznie niższa, niż to, co mogli wynegocjować” - twierdzi anonimowo jeden z nich. „Podpisali tę umowę, bo potrzebowali pieniędzy teraz.”

Źródła związane z Laportą kontrują te oskarżenia faktem, że gdy Barcelona podpisywała te umowy, miała w składzie znacznie więcej światowych gwiazd, na czele z Leo. Poza tym, pandemia sprawiła, że umowy sponsorskie też już nie są tak wysokie jak wcześniej i dosięgnęło to także innych klubów. Dodają, że z pobudek etycznych nie zdecydowano się na reklamowanie na koszulkach kryptowaluty. 

Chociaż na to stanowisko można odpowiedzieć umową z Ownix zawartą w listopadzie, firmą zajmującą się NFT, to klub wycofał się z niej błyskawicznie po tym jak ogłoszono, że szef firmy, Moshe Hogeg, został aresztowany z zarzutami licznych oszust. Przed objęciem urzędu prezydenta, Laporta był zaangażowany w inny projekt Moshe Hogega. 

Kolejnym profitem wynikającym z umowy ze Spotify, jak twierdzi otoczenie Laporty, jest zapewnienie nowych możliwości zarobku, takich jak koncerty na stadionie, współpraca z artystami, większe zasięgi i nowe treści związane z Barceloną. Druga strona kontruje argumentem, że takie umowy można zawierać i bez umowy sponsorskiej ze Spotify i bez ich nazwy na koszulkach albo w nazwie stadionu. 

Większym zastrzykiem gotówki może być część przysługująca Barcelonie z opiewającej na 2,7 mld € umowy z CVC Partners. Powinna ona wynieść około 270 mln €.

Jednak Laporta razem z Florentino Perezem mocno krytykowali warunki tej umowy, a następnie podjęli kroki prawne przeciwko 37 z 42 drużyn, które zagłosowały zgodnie z życzeniem prezydenta La Liga, Javiera Tebasa. 

„Nie wszyscy kibice Barcelony zrozumieją sojusz z największym rywalem, ale oba kluby mają wiele wspólnych interesów i celów, a zjednoczone mają dosyć siły, by mierzyć się z innymi instytucjami” - mówi źródło.

Mimo tego rozmowy między Barceloną i CVC trwają od miesięcy, a kilka źródeł twierdzi, że porozumienie zostanie przedstawione w nadchodzących tygodniach. Źródła związane z La Ligą twierdzą, że ta będzie szczęśliwa, jeśli Barcelona dołączy do „obozu CVC”, szczególnie jeśli miałoby to oznaczać sprowadzenie kolejnej wielkiej gwiazdy do ligi, takiej jak np. Erling Haaland. 

Zapytany o to nagłe odwrócenie sytuacji i o to, czy ta umowa jest korzystna, socio ekonomista, który już był wspominany wcześniej, mówi nam, że teraz ta umowa nie jest już uznawana za kredyt, a jako zwiększenie kapitału i że ktoś w sytuacji Barcelony, nie może kręcić nosem na taką umowę. 

„Pieniądze od CVC mają swój koszt, ale Barcelona potrzebuje ogromnych przychodów tu i teraz, tak by, nie musieli sprzedać Ansu Fatiego albo innego wartościowego zawodnika.”

Zegar tyka także dla planu sprzedaży Barça Studios. Już w budżecie na ten sezon zaplanowano 50 mln € z tego tytułu. 

Utworzone za czasów Bartomeu Barça Studios tworzy audiowizualne treści dla użytku klubowej telewizji lub na sprzedaż dla nadawców na całym świecie. Ma być jednym z kluczy do poprawy sytuacji finansowej, dzięki sprzedaży subskrypcji i zindywidualizowanych treści dla milionów kibiców na całym świecie. 

Źródła z którymi konsultował się The Athletic, twierdzą, że 200 mln € to realistyczna oferta za 49% udziałów w spółce i przeprowadzono już w tej sprawie rozmowy z kilkoma kluczowymi zainteresowanymi funduszami inwestycyjnymi.  

Jednym z dyrektorów, którzy stracili swoje stanowiska kilka dni po Klasyku, jest Paco Latorre, dyrektor Barça Studios. „Pierwsza rzecz, na którą patrzy inwestor, to kto zarządza projektem. To odejście negatywnie wpłynie na warunki ewentualnej sprzedaży Barça Studios” - twierdzi jedno ze źródeł.

Kluczowy jest teraz 30 czerwca. Tego dnia kończy się obecny rok rozliczeniowy dla Barcelony, a data ta zbliża się coraz większymi krokami. 

By znów nie musieć zmagać się ze stratami w nowym sezonie, klub musi podjąć te nadzwyczajne kroki w postaci umowy z CVC oraz sprzedaży Barça Studios. Nawet mimo tych zastrzyków gotówki, Barcelona może mieć problem z budżetem płacowym i może być zmuszona obniżać pensje w nowym sezonie. 

Długoterminowo Barcelona musi znacznie zwiększyć przychody z umów sponsorskich, dnia meczowego, stadionu, międzynarodowej bazy fanów i szukać innych środków, by poradzić sobie z kłopotami, a klub znów się utrzymywał.

„Próba naprawienia sytuacji finansowej Barcelony zdominuje nie tylko tę, ale i kolejną kadencję prezydencką” - mówi socio ekonomista. „Jeśli nie wykonają bardzo dobrej pracy, będzie trzeba znaleźć inwestora lub partnera, a Barcelona, którą znamy, należąca do socios, przestanie istnieć.”

„Jednak wygrana na Bernabéu 4-0, w meczu oglądanym przez ludzi na całym świecie, znów wynosi Barcelonę na najwyższy poziom w kwestii zainteresowania, sponsorów i fanów. Jestem przekonany, że w tym tygodniu w biurach Barcelony telefony dzwoniły znacznie częściej niż jeszcze tydzień wcześniej.”

Planowanie kadry na nowy sezon jest już w bardzo zaawansowanej fazie. Xavi, Cruyff i Alemany pracują wspólnie nad wyłonieniem kandydatów i przeprowadzeniem transakcji, podczas gdy Laporta i jego dyrektorzy nadzorują tę pracę. 

Wiele naszych źródeł twierdzi, że Andreas Christensen, obrońca Chelsea, zgodził się już na warunki umowy i dołączy latem na zasadzie wolnego transferu do Barcelony. Oczekuje się, że pomocnik AC Milanu, Franck Kessié, prawy obrońca Ajaxu Amsterdam, Noussair Mazraoui i prawdopodobnie César Azpilicueta, również dołączą do drużyny, by zapełnić luki w składzie. Na liście wzmocnień nadal znajdują się lewy obrońca oraz wzmocnienie formacji ofensywnej, będące na poziomie „klasy światowej”. 

„Wydają w tym roku dużą sumę na wielkie nazwisko” - mówi źródło bliskie jednemu z piłkarzy.

Wielkie nazwisko, o którym powtarza się w kontekście transferu do Barcelony, to norweski napastnik Erling Haaland, a Laporta od miesięcy mówi znajomym w prywatnych rozmowach, że zrobi wszystko by go sprowadzić.

Ojciec Erlinga, Alf Inge oraz agent zawodnika Mino Raiola, odwiedzili w tamtym roku Barcelonę, by spotkać się z Laportą. Xavi i Cruyff odbyli w marcu podróż do Niemiec, by osobiście spotkać się z Norwegiem i przedstawić swój plan. 

Wszyscy zdają sobie sprawę, że Haaland musiałby zaakceptować znacznie niższe zarobki i niższy bonus za podpis niż otrzymałby w Realu Madryt lub Manchesterze City, a mimo to zmieszczenie tych zarobków w budżecie płacowym Barcelony wymagałoby niewyobrażalnej kreatywności ze strony Alemany’ego. 

Powszechne wśród wszystkich jest zdanie, że mimo, iż Xavi i Alemany już wykonali świetną pracę, drużyna nadal potrzebuje supergwiazdy, by wszystko zaskoczyło na boisku, jak i poza nim. „Zobaczymy, czy to będzie Haaland, czy nie, ale Barcelona potrzebuje twarzy projektu. Kogoś, kto pomoże w wygenerowaniu klubowi zysków i spłacie zobowiązań za pożyczkę na odnowę Camp Nou” - mówi socio ekonomista. 

Tą twarzą projektu nie będzie Messi. 

Zawodnik PSG oczywiście nadal ma dom w Barcelonie, do którego regularnie przylatuje. Był także w styczniu na 42. urodzinach Xaviego. Jednak Messi w czerwcu kończy 35 lat i wśród socios wcale nie da się wyczuć entuzjazmu związanego z powrotem tutejszego bohatera. 

„Gdyby kazano nam wybierać między Messim a Haalandem, uważam że dzisiaj większość socios oddałaby głos na Haalanda” - mówi źródło dobrze rozeznane wśród nastrojów socios. 

W międzyczasie kilku członków pierwszej drużyny nadal nie jest pewna swojej przyszłości. I nie są to tylko Sergi Roberto oraz Ousmane Dembélé, których kontrakty wygasają pod koniec czerwca. Negocjacje z Ronaldem Araujo i Gavim na temat nowych umów utknęły w martwym punkcie, a Laporta publicznie ogłasza, że w klubie nie ma za wielu pieniędzy na podwyżki. Istnieje ryzyko, że Barcelona będzie musiała sprzedać tego lata kluczowych zawodników, jeśli inne zakładane przychody się nie spełnią. 

„Sprowadzenie Haalanda w obecnej sytuacji będziesz musiał jakoś wytłumaczyć szatni” - mówi źródło blisko związane z jednym z zawodników, który w ostatnich latach zaakceptował kilka obniżek wynagrodzenia.

Głównym przekazem, jaki wychodzi z Barcelony, jest to, że Barça wróciła. Laporta wypowiedział już to zdanie przy styczniowej prezentacji Ferrana Torresa. Piqué zatweetował dokładnie to samo prosto z szatni na Bernabéu.

Jednak za kulisami nadal jest jeszcze ogrom pracy do wykonania i niepewność, czy obecny zarząd prowadzi klub we właściwym kierunku. 

Pozyskanie Haalanda tego lata może być bodźcem, którego Barcelona naprawdę potrzebuje, by wrócić na szczyt na i poza boiskiem, ale może być też ogromnym ryzykiem, które jeszcze bardziej pogrąży ich w obecnym kryzysie. 

Jedno tylko wiemy na pewno – kto będzie odpowiedzialny za to, w jakim kierunku podąży Barcelona. Jak mówi jedno z naszych źródeł: „w Barcelonie wszystko kontroluje jedna osoba, a tą osobą jest Joan Laporta.” 

30.03.2022 18:19, autor: Klajwertt, źródło: The Athletic, fot. Sport

Powiązane newsy

Mecze


FC Barcelona

Las Palmas
1 : 0
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-03-2024

PSG

FC Barcelona
2 : 3
Champions League
Parc des Princes - 21:00 10-04-2024

Cádiz CF

FC Barcelona
0 : 1
La Liga
Nuevo Mirandilla - 21:00 13-04-2024

FC Barcelona

PSG
1 : 4
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 16-04-2024

Real Madryt

FC Barcelona
3 : 2
La Liga
Santiago Bernabéu - 21:00 21-04-2024

FC Barcelona

Valencia
4 : 2
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 29-04-2024

Girona

FC Barcelona
4 : 2
La Liga
Montilivi - 18:30 04-05-2024

FC Barcelona

Real Sociedad
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 13-05-2024

UD Almería

FC Barcelona
- : -
La Liga
Mediterráneo - 21:30 16-05-2024

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Real Madrid 34 27 6 1 74 22 87
2 Girona 34 23 5 6 73 42 74
3 Barcelona 34 22 7 5 70 43 73
4 Atlético de Madrid 34 21 4 9 63 39 67
5 Athletic Club 34 17 10 7 55 33 61
6 Real Sociedad 34 14 12 8 48 35 54
7 Real Betis 34 13 13 8 43 39 52
8 Valencia CF 34 13 8 13 37 39 47
9 Villarreal 34 12 9 13 56 58 45
10 Getafe 34 10 13 11 41 47 43
11 Alavés 34 11 8 15 32 38 41
12 Sevilla 34 10 11 13 45 46 41
13 Osasuna 34 11 6 17 37 51 39
14 Las Palmas 34 10 7 17 30 43 37
15 Celta de Vigo 34 8 10 16 40 52 34
16 Rayo Vallecano 34 7 13 14 27 43 34
17 Mallorca 34 6 14 14 27 40 32
18 Cádiz 34 4 14 16 23 49 26
19 Granada CF 34 4 9 21 36 64 21
20 Almería 34 2 11 21 33 67 17

Ostatnie komentarze

Ubezpieczenie Twojego pojazdu w pełni online - Beesafe.pl