3 punkty, nic poza tym
Zdziesiątkowana kontuzjami Barcelona podejmowała Granadę w 1500. meczu na Camp Nou. Mimo wielu absencji, spotkanie to zapowiadano jako pewne 3 punkty dla Barcy poprzedzone gradem goli.
W pierwszej jedenastce Barcelony nie mieliśmy niespodzianek. Wobec meczu Ligi Mistrzów z City, Luis Enrique dał odpocząć Sergio Busquetsowi. W jego miejsce zagrał Rakitic.
Mecz rozpoczął się pod dyktando Barcy. Gospodarze utrzymywali posiadanie piłki na poziomi 70-75% długimi momentami nie wypuszczając z własnej połowy piłkarzy Lucasa Alcaraza. Mimo to, ich gra była mało efektywna. Brakowało groźnych strzałów na bramkę Ochoi. Mimo optycznej przewagi, w pierwszej połowie Barcelona nie sforsowała dobrze ustawionej defensywy gości.
Druga połowa rozpoczęła się bardzo dobrze dla graczy Luisa Enrique. W 49. minucie, dobijając strzał Neymara, gola zdobył Rafinha. Był to jego piąty gol w tym sezonie. Co ciekawe, Brazylijczyk potrzebował do tego jedynie sześciu strzałów. Dalsza część drugiej połowy nie pozostanie w pamięci widzów na długo. Barcelona utrzymywała kontrolę nad przebiegiem spotkania. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Barcy.
Wynik ten można interpretować zarówno jako rozczarowanie, jak i podręcznikowy przykład postawy pragmatycznej. Z jednej strony Barcelona nie zachwyciła, mecz był nudny, nużący, momentami usypiający. Jednakże, w obliczu wtorkowego meczu z Manchesterem City i spotkania z Sevillą w niedzielę, plan został wykonany: zwycięstwo, bez kontuzji, z wypoczętym Busquetsem i bez kartki dla Luisa Suareza. Minimum niezbędne, pytanie tylko, czy to minimum jest satysfakcjonujące?
FC Barcelona: ter Stegen, Sergi Roberto, Mascherano, Umtiti, Digne, Rafinha, Rakitić, Denis Suárez (71' Andre Gomes), Messi, Luis Suárez (83'Paco Alcacer), Neymar
Granada CF: Ochoa, Vezo, Lombán, Saunier, Cuenca, Uche, Toral (76'Samper), Gabriel Silva, Pereira (60' Boga), Kravets (72' Barral), Carcela