Malcom daje zwycięstwo w rzutach karnych
FC Barcelona rozegrała swój pierwszy mecz w International Champions Cup podczas tournée po Stanach Zjednoczonych. Katalończycy pokonali Tottenham Hotspur. Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 2:2, a więc rozegrane zostały rzuty karne, w których Blaugrana zwyciężyła 5:3.
Podopieczni Ernesto Valverde weszli bardzo dobrze w to spotkanie. Już w 6. minucie, zawodnicy FC Barcelony stanęli przed dobrą szansą, ale Munir pospieszył się z uderzeniem na bramkę rywala, zamiast podać do niepilnowanego Denisa. Niewiele później, po zagraniu przez Mirandę piłki za obrońców, na wolną pozycję wyszedł wcześniej wspomniany Denis, ale oddał fatalny strzał i zaprzepaścił szansę na gola.
Katalończycy rozgrywali ten mecz utrzymując posiadanie piłki i kontrolując przebieg spotkania. Przyniosło to owoce w postaci zdobytego gola. Świetnym dośrodkowaniem na długi słupek popisał się Sergi Roberto, a piłkę głową do niepilnowanego Munira zgrał Rafinha. Napastnik FC Barcelony bez najmniejszych problemów umieścił piłkę w siatce i było już 1:0. Barça chwilę później wyprowadziła jeszcze groźny kontratak, który był prowadzony przez Rafinhę i Arthura. Skończył się on strzałem Semedo, który ostatecznie został zablokowany przez przeciwnika. W 20. minucie kontuzji doznali zarówno André Gomes, jak i Denis Suárez. Obaj zostali zastąpieni kolejno przez Carlesa Péreza i Riqui Puiga.
Nie zmieniło to obrazu spotkania. Już w 27. minucie na wolnej pozycji znalazł się Arthur, który dostał piłkę od Rafinhii. Sprowadzony latem Brazylijczyk przyjął piłkę i oddał strzał, który był nie do obrony dla Paulo Gazzanigi. Należy podkreślić, że wszystko zaczęło się od fantastycznej piłki przerzuconej na prawe skrzydło przez Juana Mirandę. Wreszcie do głosu doszedł także Tottenham. Christian Eriksen oddał celny strzał po rzucie wolnym z dalekiego dystansu, ale nie zrobił on większego wrażenia na Jasperze Cillessenie. Kontuzji w międzyczasie doznał także Moussa Sissoko i musiał on opuścić boisko.
Druga połowa była już znacznie gorsza dla Barcelony. Podopieczni Ernesto Valverde zaczęli ją w następującym składzie: Cillessen, Palencia, Mingueza, Cuenca, Cucurella, Monchu, Puig, Collado, Perez, Ruiz, Malcom. W 51. minucie kolejny raz dobrym strzałem z rzutu wolnego popisał się Christian Eriksen, ale tym razem piłka trafiła w słupek. Katalończycy odpowiedzieli groźnym strzałem Malcoma w 65. minucie. W 72. minucie w końcu drogę do bramki znalazła drużyna Mauricio Pochettino. Wszystko zaczęło się od zamieszania w obronie po złym wybiciu piłki przez Marka Cucurellę. Ostatecznie do piłki doszedł Son i umieścił piłkę w siatce. Dwie minuty później był już remis. Tym razem ogromny błąd popełnił Mingueza. Piłkę lecącą do siatki zablokował Palencia, ale ostatecznie dobitkę wykorzystał Nkoudou. Tottenham kilkukrotnie próbował jeszcze strzelić gola, ale nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza Dumy Katalonii. W międzyczasie świetną akcją popisał się Ballou Tabla. Kanadyjczyk mógł strzelić gola, ale piłka po jego strzale wylądowała jedynie na bocznej siatce.
Regulaminowy czas gry zakończył się remisem, więc przyszedł czas na rzuty karne, w których zwyciężyła FC Barcelona. Seria rzutów karnych przebiegała następująco:
Palencia – 1:0
Son – 1:1
Abel Ruiz – 2:1
Ben Davies – 2:2
Monchu – 3:2
Georgiou – 3:2, rzut karny obroniony przez Cillessena.
Riqui Puig – 4:2
Davinson Sánchez– 4:3
Malcom – 5:3
