Marc-Andre ter Stegen prawdopodobnie zagra jutro przeciwko Manchesterowi United swój 50. mecz w Lidze Mistrzów. Niemiec dołączył do FC Barcelony latem 2014 roku i na początku był numerem 2. W ligowych meczach prawie zawsze bronił Claudio Bravo, jednak w spotkaniach europejskich to ter Stegen miał pierwszeństwo.
W swoim pierwszym sezonie na Camp Nou (2014/2015) zagrał w sumie 13 meczów w Champions League i 11-krotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. W tamtym sezonie Barcelona pod wodzą Luisa Enrique sięgnęła po puchar Ligi Mistrzów, pokonując w Berlinie Juventus Turyn.
W drugim sezonie zagrał 10 meczów i ośmiokrotnie został pokonany. W ćwierćfinale Blaugrana odpadła z Atletico. Rok później ter Stegen zaliczył 9 meczów i puścił 12 goli. Wtedy to Barcelona dostała sromotne lanie od PSG, by potem u siebie w niemożliwym meczu odrobić cztery bramki. Katalończycy odpadli w następnej rundzie, w dwumeczu ćwierćfinałowym lepszy okazał się Juventus, który ostatecznie dotarł aż do finału.
W poprzednim sezonie Barcelona także odpadła w 1/4 finału, tym razem z Romą, a ter Stegen zagrał dziewięć razy.
34 z 49 meczów Niemca w Lidze Mistrzów zakończyło się wygraną Katalończyków. Osiem razy padł remis i siedmiokrotnie Blaugrana przegrywała. Bramkarz przebywał na boisku w sumie 4 410 minut, w ciągu których puścił 42 gole.
Kontrakt Niemca wygasa w 2022 roku, jednak bardzo prawdopodobne, że Barcelona go przedłuży. Nie od dziś mówi się bowiem o tym, że ter Stegen był inwestycją na długie lata. Klauzula jego odstępnego wynosi 180 mln euro.