FC Barcelona odniosła bardzo ważne zwycięstwo nad Alavés, które potrzebowało zaledwie 18 sekund, aby objąć prowadzenie na Estadi Olímpic Lluís Companys. Pedri znalazł się w wyjściowym składzie po powrocie do zdrowia po kontuzji i choć, jak sam przyznał po meczu, brakuje mu nieco rytmu, rozegrał dobre 81 minut i był architektem odwrócenia wyniku.
Kanaryjczyk nie ukrywał swojej radości po zdobyciu trzech punktów i podkreślił znaczenie wygranej po tygodniu pełnym niepokoju: "Zawsze, gdy zdobywasz trzy punkty, jesteś zadowolony, to był skomplikowany mecz z trudnym przeciwnikiem. Mieliśmy szanse i przeciwstawiliśmy się przebiegowi gry, wiedzieliśmy, jak się zorganizować i w drugiej połowie byliśmy znacznie lepsi".
Pomocnik przyznał, że Omorodion zdołał zrobić różnicę, mimo że wiedzieli, że jest jedną z największych broni Alavés: "Wiedzieliśmy, że Samu jest ich głównym atutem, jest bardzo potężnym graczem, analizowaliśmy go, wiedzieliśmy o tym i musimy to kontrolować, aby nie zdarzyło się to w następnym meczu".
Na koniec były gracz Las Palmas przyznał, że jego pierwsza połowa nie była do końca dobra, choć w drugiej wziął się w garść: "W pierwszej połowie nie czułem się zbyt komfortowo, brakowało mi rytmu rywalizacji, to normalne, ale w drugiej połowie miałem się znacznie lepiej".