25-letni obrońca FC Barcelony Jules Koundé spędził bardzo emocjonalne święta Bożego Narodzenia w Afryce. W towarzystwie wujka i siostry najpierw odwiedził swoją babcię w Kotonu (Benin), której nie widział od dziesięciu lat. Odwiedził różne części kraju swoich dziadków, takie jak Ganvie, tak zwana afrykańska Wenecja, i pozował z wężem na szyi. A przed powrotem do Barcelony zatrzymał się w Dakarze (Senegal), gdzie wziął udział w wydarzeniu, w którym rozmawiał z mediami. Chwalił Mikayila Faye, senegalskiego środkowego obrońcę Barçy Atlètic, i uważa, że Blaugrana wie, co musi zrobić, aby odzyskać stabilność.
"Musimy znaleźć to, co uczyniło nas silnymi w zeszłym roku, czyli obronę. Musimy dobrze bronić razem, wspólnie podejmować wysiłek. Myślę, że drużyna jest tego świadoma. Myślę, że ta przerwa dobrze nam zrobiła. Mamy dużo pewności siebie i optymizmu. Będziemy nadal ciężko pracować, aby druga część sezonu była lepsza i abyśmy mogli zdobywać tytuły", wyjaśnił.
Na temat Faye, 19-letniego środkowego obrońcy, powiedział: "Miałem okazję poznać go w okresie presezonu, a ostatnio także trochę zobaczyć. Myślę, że jest bardzo utalentowany. Jest bardzo, bardzo dynamiczny, bardzo agresywny, bardzo dobry z piłką, ma dobrą lewą nogę".
Mówił dalej na temat Faye: "Niedawno przybył do nowego kraju z nowym językiem i myślę, że radzi sobie bardzo dobrze, słyszałem już, jak mówi trochę po hiszpańsku. Widzę kogoś, kto jest chętny do pracy i myślę, że ma przed sobą świetlaną przyszłość".