Xavi pojawił się na konferencji prasowej przed meczem z PSG.
Jakiego meczu się Pan spodziewa?
To wielka szansa dla nas jako klubu. Gramy u siebie, mamy ten czynnik na naszą korzyść. Montjuïc musi przypominać magiczne noce na Camp Nou. Przewiduję mecz bardzo podobny do pierwszego: nie będą spekulować, będą na nas naciskać, pójdą do przodu... Będziemy musieli znaleźć przestrzenie i pokazać osobowość, aby awansować do półfinału. Mówimy o jednej z najlepszych drużyn i jeden z najlepszych trenerów na świecie. Jesteśmy bardzo podekscytowani i nie możemy się doczekać.
Między Pedrim i Gündoganem, którego z nich lubi Pan bardziej z przodu?
Lubię ich obu blisko pola karnego. Wyobrażam ich sobie z piłką pod kontrolą, stwarzających zagrożenie i wykonujących ostatnie podanie. To bardzo podobni zawodnicy, którzy dodają nam tempa. To będzie trudny mecz dla pomocników, są przyzwyczajeni do indywidualnego krycia. Zmierzymy się z jedną z najbardziej intensywnych drużyn. Jeśli Gündogan i Pedri będą mieli przestrzeń i czas, będziemy mieli więcej do ugrania.
Jak zastąpić Sergiego Roberto i Christensena?
Ich brak będzie widoczny, ponieważ są momenty, w których potrzebujesz innych rzeczy. Nie mamy opcji w środku pola. Kluczem na jutro jest bycie drużyną. Musimy dać z siebie wszystko, a to oznacza bycie drużyną. Jeśli będziemy drużyną, mamy duże szanse na awans do półfinału.
Czy Pedri może znaleźć się w pierwszym składzie?
Widzę go gotowego do grania od początku. Każdy powołany jest gotowy do gry przez pełne 90 minut. W przerwie porozmawiamy o zmęczeniu i uderzeniach. Pedri będzie jutro bardzo ważny.
Co powiedział Panu Laporta?
Laporta powiedział mi, że chce zostać i zagrać w dziadka. Ekscytacja powróciła. Widać to na ulicy. Prezydent jest pierwszy, jest Culé, fanatykiem. Chciał przyjść, by udzielić wsparcia. Przychodzi od czasu do czasu. Cieszę się, że jest podekscytowany.
Jak będzie Pan przeżywał godziny przed meczem?
Czuję się dobrze, jestem bardzo zmotywowany i szczęśliwy, że jako klub jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Mamy szansę dotrzeć do półfinału po pięciu sezonach bez tego. Wy też widzicie, że jest to bardzo duża szansa. Zgadzam się z Ancelottim, zwycięstwa przynoszą ulgę, a porażki nie pozwalają odetchnąć.
Czy wraz z Achrafem PSG wiele się zmienia?
Mają tak wiele opcji i zawodników, że nie wiadomo, z jakiej alternatywy mogą skorzystać. Mamy bardzo jasną strukturę w obronie i ataku, niezależnie od tego, kto gra dla PSG. To zależy od zawodników, nasi gracze byli na genialnym poziomie. My, trenerzy, musimy ich zainspirować.
Czy konieczność wygranej czyni ich bardziej niebezpiecznymi?
Nie widziałem meczu drużyn Luisa Enrique, które nie ruszyłyby do ataku. Nie spekulują, a jutro tym bardziej.
Jak spodziewa się Pan, że Dembélé zostanie przyjęty?
Powiedział mi, że szukał mnie po meczu. Ludzie mogą pokazywać, co chcą. Zobaczymy.
Jak ważny będzie czynnik emocjonalny?
Ważne będzie kontrolowanie naszych emocji i temperamentu. Wyrzucenie z boiska bardzo by na nas wpłynęło. To będzie bardzo trudne, ale musimy pokazać się z jak najlepszej strony i pokazać osobowość drużyny. To będzie jeden z kluczy rywalizacji.
Czy chciałby Pan powrotu do zasady podwójnych goli na wyjeździe?
Tak, albo potrójnych (śmiech). Wygrana tam dała nam pewność siebie, aby pokazać, że możemy rywalizować z jedną z najlepszych drużyn na świecie.
Jaka jest różnica między grą na Camp Nou a na Montjuïc?
Jutro to musi być kocioł. Będą trudne momenty, które sprawią, że będziemy cierpieć. Wszyscy, drużyna i kibice, musimy być zjednoczeni. Jestem pewien, że fani sprawią, że będzie bardzo podobnie.
Tak wiele przejawów sympatii może w końcu sprawić, że zmieni Pan zdanie...
Za bardzo się o mnie martwicie. Nie było tak trzy miesiące temu. Nie jestem ważny. Ważny jest awans klubu jutro do półfinału.
Jak Pan zareaguje na Dembélé?
Nie żywię urazy do Dembélé. Przywitam się z nim jutro. Mam dla niego dużo szacunku.
Miał Pan za trenerów Guardiolę i Luisa Enrique.
Być może, wraz z Luisem Aragonesem, są to trenerzy, którzy odcisnęli na mnie największe piętno. Teraz, myśląc jako trener, pamiętam więcej rzeczy. To, co muszę zrobić tu czy tam, myślę o nich. Oni mnie naznaczyli.
Czy DNA Barcelony jest kluczem do awansu do ćwierćfinału? Jest Guardiola, Arteta, Luis Enrique i Pan.
Nie sądzę, by to były zbiegi okoliczności. Szkoła Barcelony generuje wielu trenerów. Filozofia Barçy wychowuje wielu piłkarzy, sprawia, że rozumieją grę i dlatego wychodzi z niej tak wielu trenerów.
Co powiedziałby Pan Cubarsíemu i Lamine Yamalowi przed takim meczem jak jutrzejszy?
To dwie gadatliwe osoby, zawsze chcą zadawać pytania, zawsze chcą być lepsi i to czyni ich świetnymi. Nie muszę im zbyt wiele tłumaczyć, to będzie wspaniała europejska noc. Nie potrzebujemy dodatkowej motywacji, okoliczności mówią same za siebie.
Raphinha bardzo się poprawił, co było kluczem do tej zmiany?
Jego mentalność i myślenie w grupie. Poprawa zespołu wynikała z tego, że każdy myślał o kolektywie, zanim pomyślał o sobie. Później wychodzą indywidualności. Ma wiele talentu i może zrobić różnicę, miejmy nadzieję, że jutro znów ją zrobi.
Pedri powiedział, że jutro trzeba wyjść i zjeść PSG.
Nie jesteśmy zespołem, który spekuluje. Chcemy przejść rywalizację i będziemy musieli robić rzeczy bardzo dobrze. Będą wywierać na nas presję przez 90 minut. Mamy bardzo ważną piłkarską wojnę. Oni nie spekulują i my też nie będziemy.
Czy decyzja o ogłoszeniu odejścia uwolniła Pana?
Mnie i zawodników, także w prasie. Wszyscy zostali wyzwoleni. Wszyscy poczuli większe poczucie przynależności do klubu i drużyny. To było wspaniałe.
