Po zaskakująco udanej przerwie reprezentacyjnej, ponownie możemy skierować nasze oczy w kierunku ukochanego Camp Nou. Ale zanim zajmiemy się dzisiejszym spotkaniem z Eibar, warto przypomnieć co zdarzyło się podczas wspomnianych wcześniej spotkań reprezentacji, bo zdarzyło się sporo. Poza oczywistymi sukcesami polskiej reprezentacji, popis strzelecki zafundowała nam cała trójka naszych najlepszych napastników. Najlepiej zaprezentował się Neymar, strzelając aż cztery gole Japończykom i stając się pierwszym Brazylijczykiem od prawie 15 lat, któremu udała się ta sztuka w barwach reprezentacji, natomiast Messi i Suarez ustrzelili po dwie bramki każdy.
Ale wróćmy do dzisiejszego spotkania. Dwóch z wymienionej wyżej trójki zapewne zobaczymy dzisiaj od pierwszej minuty. Obok Argentyńczyka i Brazylijczyka w pierwszym składzie powinien wystąpić także Pedro, któremu Lucho obiecał to niedawno na konferencji, dementując tym samym plotki o jego rzekomej kontuzji. W meczu nie wystąpią natomiast Busquets, Rakitić, Vermaelen, Masip i Douglas. Interesujący jest zwłaszcza brak pierwszej dwójki, która do tej pory stanowiła filary zespołu Lucho i prawie każdy mecz zaczynała w wyjściowej jedenastce. Jako że w składzie brak też Sampera, od pierwszej minuty możemy spodziewać się występu Javiera Mascherano na pozycji defensywnego pomocnika. Możliwe jest też wyjście Rafinhii, który wreszcie jest w pełni zdrowia.
Dzisiejszy przeciwnik Barcelony SD Eibar zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli, a po siedmiu kolejkach może pochwalić się dziewięcioma zdobytymi punktami i ośmioma strzelonymi golami. Warto podkreślić, że w drużynie Gaizka Garrianto, każdą z ośmiu zdobytych w tym sezonie bramek strzelał inny zawodnik. Ostatnie spotkanie Eibar to szaleńcy mecz z Levante, które to na marginesie gra dzisiaj z Realem Madryt (o 16). Do przerwy nasi dzisiejsi rywale przegrywali co prawda 0:2, jednak podnieśli się i ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:3. To znak, żeby piłkarze Barcelony nie odpuszczali po szybkim wyjściu na prowadzenie, bo może im się to odbić czkawką.
Trudno ukryć, że Eibar jest tylko przystawką przed bardzo ważnym spotkaniem z Ajaxem (zupa) i naprawdę imponującym daniem głównym - tłustym Gran Derbi, dodatkowo podlanym wspaniałym sosem w postaci debiutu Suareza (nawet jeśli nie od pierwszych minut, to nikt nie ma chyba wątpliwości, że Urugwajczyk jednak wejdzie na boisko). To oczywiście prawda, jednak trzeba pamiętać, że La Liga nie wygrywa się w starciach z gigantami, a właśnie w spotkaniach z maluczkimi.