ciekawostka: Ze względu na mały wzrost jest nazywany "la Pulga", czyli "Pchła"
biografia: Tę historię znamy wszyscy. Niezwykle uzdolniony piłkarsko trzynastolatek z Santa Fe trafia na testy do słynnego River Plate Buenos Aires. Tam jednak lekarze wykrywają u niego zaburzenia hormonalne. Nieprawidłowości układu kostnego są bezpośrednią przyczyną tego, że chłopak wyróżnia się na tle rówieśników nie tylko techniką, lecz także bardzo niskim wzrostem. W pogrążonej kryzysem ekonomicznym Argentynie nie ma chętnych do sfinansowania niezwykle kosztownej (500 funtów miesięcznie) kuracji młodziana. Zarówno jego kariera jak i normalny rozwój wiszą na włosku. Wtedy jednak staje się cud. Zza oceanu wyciągnięta jest pomocna dłoń. Legenda Barcelony, Charles Rexach, pracujący w 2000 roku na stanowisku trenera drużyn młodzieżowych, zaprasza filigranowego Argentyńczyka na testy do Katalonii. Charly jest oczarowany nastolatkiem i natychmiast proponuje mu kontrakt w drużynie juniorów, jednocześnie gwarantując całkowite pokrycie kosztów leczenia poważnej choroby.
Lionel Andres Messi, bo o nim oczywiście mowa, przebojem przechodzi przez wszystkie możliwe, począwszy od Infantil A, drużyny juniorów Blaugrany. Jest jednak za dobry, żeby grać z rówieśnikami. Występuje z chłopakami starszymi o 2-3 lata, a w jego kategorii wiekowej to przepaść. Nadal jest jednak najlepszy na boisku. Wraz ze swoimi kolegami odnosi wiele sukcesów na polu rozgrywek młodzieżowych. Jednym z jego partnerów w drużynie do lat szesnastu jest Cesc Fabregas. Hiszpański pomocnik odchodzi jednak z miasta Gaudiego w 2004 roku. Nie wiadomo, czy bardziej przekonuje go strach przed podjęciem walki o miejsce w kadrze pierwszego zespołu Barçy czy też może pieniądze, jakimi kusi go Arsene Wenger, menadżer Arsenalu. Messi natomiast zostaje, choć po latach pojawią się informację, że otrzymał lukratywną propozycję z Realu Madryt. Argentyńczyk nie boi się wyzwań gdyż wierzy w swoje umiejętności. Ponadto karierę Leo bardzo umiejętnie prowadzi jego ojciec, Jorge. Obaj wiedzą, że Lionel zawdzięcza Barcelonie więcej niż tylko wyszlifowanie jego piłkarskiego talentu. Już wkrótce Messi ma jednak zacząć się za to wszystko odwdzięczać...
16 listopada 2003 Messi debiutuje w pierwszym zespole Barcelony w towarzyskim spotkaniu z FC Porto. Niecały rok później, 16 października 2004 Messi zalicza w meczu z Espanyolem swój debiut w meczu ligowym, będąc najmłodszym debiutantem w Primera Division w historii Barcelony i drugim najmłodszym, po legendarnym Paulino Alcantarze piłkarzem, który zagrał w oficjalnym meczu „Dumy Katalonii”. Jego upór i determinacja prowadzą go do upragnionego celu. Wydaje się, że poruszająca historia jego młodości ma niezwykle szczęśliwe zakończenie. Lecz obchodzący dziś dwudzieste urodziny Lionel Messi to wciąż piłkarz bardzo pechowy.
W czerwcu 2005 roku Messi jest gwiazdą Mistrzostw Świata U-20. Prowadzi reprezentację Argentyny do wygrania całej imprezy, w finale której zdobywa dwa gole dla „Albicelestes”. Z dorobkiem sześciu bramek staje się królem strzelców i zostaje jednogłośnie wybrany na najlepszego zawodnika Mistrzostw. Kilka tygodni później próbkę jego talentu oglądają kibice zgromadzeni na Camp Nou na corocznym Pucharze Gampera. Barcelona przegrywa w karnych z Juventusem, ale Messim zachwyca się nawet ówczesny szkoleniowiec „Starej Damy”, Fabio Capello. Messi jest w znakomitej formie, lecz przez kilka następnych tygodni musi zadowolić się jedynie wspólnymi treningami w pierwszym zespole i grą w Lidze Mistrzów. Powód? Przepisy nie pozwalają mu zagrać jako, że traktowany jest jako obcokrajowiec, a limit piłkarzy bez hiszpańskiego paszportu Barcelona już wyczerpała.
W ojczyźnie na punkcie Messiego również wszyscy oszaleli. Prasa obwieściła nadejście „Messiasza” i zaczęła go porównywać oczywiście do Diego Maradony. Na początku wszyscy podchodzili do tych porównań sceptycznie, gdyż „następców” Maradony było już wielu. Messi się jednak na ich tle wyróżnia. Jego sylwetka, sposób poruszania się, styl gry, praktycznie każdy element piłkarskiego rysopisu przypomina El Diego. Nic więc dziwnego, że już w wieku 18 lat zadebiutował w dorosłej reprezentacji Argentyny. Jose Pekerman powołał go w sierpniu 2005 na mecz towarzyski z Węgrami. Wielką chwilę popsuł jednak Markus Merk, który pokazał Messiemu czerwoną kartkę już pół minuty po jego wejściu na boisko.
Wiosna 2006. Kilka miesięcy wcześniej Messi wreszcie został zatwierdzony do rozgrywek i mógł się rozwijać dzięki regularnej grze w meczach o stawkę. Dlatego z tygodnia na tydzień gra coraz lepiej. Szczyt formy przypada na końcówkę lutego. Barcelona mierzy się z Chelsea w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Messi jest jednym z bohaterów dwumeczu. Lecz nieporadność dumnych chłopców Jose Mourinho w pojedynkach z Messim przekłada się na boiskowe chamstwo. Szczególnie celuje w tym Asier Del Horno. W pierwszym meczu rywalizacji, rozgrywanym w Londynie, Bask dwukrotnie brutalnie atakuję Argentyńczyka. Kibice Barcelony szczególnie pamiętają ten drugi faul. Messi startuje do bezpańskiej piłki, wygrywa siłową walkę bark w bark z Arjenem Robbenem po czym ośmiesza go przy linii końcowej boiska. Wypuszcza piłkę przed siebie aby wpaść w pole karne, lecz wtedy nadbiega zupełnie niezainteresowany futbolówką Del Horno i nokautuje piłkarza Barçy. Hiszpański obrońca wylatuje z boiska, Barcelona wygrywa 2-1 i znacznie przybliża się do awansu, a Mourinho odsyła osiemnastoletniego skrzydłowego do teatru. Prorocze słowa. Z Messim w składzie każdy mecz Barçy to jeszcze większy spektakl. Niestety w meczu rewanżowym nie wytrzymuje noga Leo i już po kilkunastu minutach musi opuścić boisko, trzymając się za udo.
Mundial 2006. Rehabilitacja Messiego przedłużała się i nie mógł przez to wystąpić chociażby w finale Ligi Mistrzów. Na Mistrzostwa Świata powołanie jednak otrzymał, choć w pierwszym meczu w Niemczech jeszcze nie wystąpił. Zagrał w drugim spotkaniu Argentyńczyków z Serbią i Czarnogórą, stając się najmłodszym Argentyńczykiem, jaki zagrał na Mistrzostwach Świata. Mimo, że wszedł dopiero w 74 minucie, zdołał jeszcze strzelić w debiucie gola. Choć na mundialu zagrał bardzo niewiele, kompilacja jego świetnych zagrań trwa kilkanaście minut i kompletnie nie widać, że przez trzy miesiące poprzedzające mistrzostwa leczył kontuzję. W meczu 1/8 finału z Meksykiem znów wszedł w końcówce i w 90 minucie strzelił prawidłowo(!) bramkę na 2-1 dla swojej reprezentacji. Sędzia jednak tego gola nie uznał, pozbawiając Messiego tytułu bohatera meczu. Został nim Maxi Rodriguez, strzelec przepięknej bramki w dogrywce. W ćwierćfinale z Niemcami trener Jose Pekerman zrobił błąd, którego nie wybaczyła mu cała Argentyna. Przy prowadzeniu 1-0 wpuścił na wysuniętą obronę Niemców Javiera Saviolę, zostawiając Messiego na ławce. Saviola nic nie zdziałał, Niemcy wyrównali i wygrali po rzutach karnych. To był koniec Pekermana na stanowisku selekcjonera reprezentacji, a dla „Messiasza” ta przegrana oznaczała odłożenie marzeń o poprowadzenie Argentyny do wzniesienia Pucharu Świata przynajmniej na cztery lata.
Sezon 2006-2007. Jedynym plusem wiosennej kontuzji Lionela był głód piłki, jaki czuł wracając na hiszpańskie boiska we wrześniu ubiegłego roku. Wyróżniał się dzięki temu na tle przemęczonych mundialem kolegów. Wkrótce jednak miał się ujawnić kolejny minus tamtego urazu. W wygranym listopadowym spotkaniu z Realem Zaragoza Messi w pewnym momencie położył się na murawę i poprosił o zmianę. Diagnoza wykazała złamanie kości w śródstopiu. Było to niedopatrzenie lekarzy, którzy mieli sygnały o przeciążeniu tego miejsca już wcześniej, lecz za wszelką cenę chcieli wykurować Messiego na końcówkę wcześniejszego sezonu. W efekcie Argentyńczyk stracił ponad trzy miesiące. Wrócił jednak w swoim stylu. W wielkim stylu. Wrodzony talent i piłkarski geniusz nie pozwalają mu nigdy zapomnieć czucia piłki i fantastycznego, krótkiego prowadzenia jej przy nodze. Wiosną tego roku dwukrotnie doprowadził ukochanych kibiców z Camp Nou do ekstazy. W swoim pierwszym Gran Derby na własnym stadionie dokonał rzeczy niesamowitej. Został najmłodszym autorem hat-tricka w oficjalnych spotkaniach pomiędzy Barceloną a Realem. Królewscy w tamtym meczu trzykrotnie wychodzili na prowadzenie, lecz Messi trzykrotnie ratował Barcelonę. Po raz ostatni w 90 minucie. Obrazki Argentyńczyka całującego herb na swojej koszulce wywoływały ekstazę wśród cules na całym świecie. Lecz miesiąc później dokonał czegoś jeszcze ważniejszego z punktu widzenia jego narodowości. Skopiował „nogę Boga”. Zaczęty na własnej połowie i trwający dziesięć sekund rajd zakończony umieszczeniem piłki w bramce pokazał, że jeżeli na światowych boiskach biega dziś prawowity następca Maradony, to może nim być tylko Messi. Nie mogło się niestety obejść bez wspominanego pecha- Barcelona rzutem na taśmę przegrała tytuł i to kosztem Realu. Messi znów był o włos od bycia bohaterem- gdyby to Barcelona wygrała ligę, spośród wielu ważnych bramek całej drużyny te, które odbierały punkty Realowi nabierałyby podwójnej wartości.
Trzy bramki strzelone Realowi i wspominany po dzień dzisiejszy gol z Getafe umieściły Messiego na ustach całego piłkarskiego świata. Wydawało się, że gdyby nie dziesięć bramek Kaki w wygranej przez Brazylijczyka edycji Ligi Mistrzów, Leo stałby się faworytem do wygrania Złotej Piłki. Jesienią 2007 roku lider Milanu kompletował pełen rok bez strzelonej bramki na San Siro w lidze, a Argentyńczyk był najlepszym piłkarzem Barçy, okupując w pewnym momencie pozycję lidera w klasyfikacji strzelców. Po spadku formy na przełomie października i listopada Argentyńczyk "wrócił" na początku grudnia, lecz gdy wszyscy szykowali się na to, że poprowadzi Blaugranę do zwycięstwa w Gran Derby... zaczęły się problemy.
Dwie kontuzje, przeplatane okresami słabszej gry i pasmo wielkich niepowodzeń - z pewnością nie tak Messi wyobrażał sobie początek roku 2008. Niestety w powrocie do wielkiej formy nie pomagali mu ani partnerzy z drużyny ani szwankująca skuteczność. Ostatecznie skończyło się na szesnastu bramkach w czterdziestu występach w rozgrywkach Primera Division i Ligi Mistrzów - ta ostatnia liczba mimo wszystko cieszy, gdyż nigdy wcześniej Messi tylu spotkań w jednym sezonie nie rozegrał. Innym pozytywem jest fakt, iż Leo skompletował w sezonie 2007/2008 liczbę stu występów w pierwszej drużynie Barcelony, a w okresie wakacji zdobył w Pekinie upragniony złoty medal olimpijski, będąc absolutną gwiazdą turnieju.
Po odejściu z Barcelony Ronaldinho to Messi stał się liderem drużyny i przed nadchodzącym sezonem jego koszulkę przyozdobił numer „10”. Wydaje się, że jeszcze przez wiele następnych lat obrońcy w Primera Division będą oglądać tył jego bordowo-granatowej koszulki galopującej po trofea i nieśmiertelność.
Osiągnięcia:
FC Barcelona:
2010/11 Liga Mistrzów
2010/11 Mistrzostwo Hiszpanii
2010/11 Superpuchar Hiszpanii
2009/10 Mistrzostwo Hiszpanii
2009/10 Klubowe Mistrzostwo Świata
2009/10 Superpuchar Europy
2009/10 Superpuchar Hiszpanii
2008/09 Liga Mistrzów
2008/09 Mistrzostwo Hiszpanii
2008/09 Copa del Rey
2006/07 Superpuchar Hiszpanii
2005/06 Liga Mistrzów
2005/06 Mistrzostwo Hiszpanii
2005/06 Superpuchar Hiszpanii
2004/05 Mistrzostwo Hiszpanii
Reprezentacja Argentyny:
2005 Mistrzostwo Świata Sub-20
2008 Złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Pekinie
Nagrody indywidualne:
2009/10 Pierwsze miejsce w plebiscycie Złota Piłka FIFA
2009/10 Złoty But
2009/10 Pichichi de La Liga
2009 FIFA World Player
2009 Pierwsze miejsce w plebiscycie France Football (Złota Piłka)
2008 Drugie miejsce w plebiscycie France Football (Złota Piłka)