Pomocnik Celty Vigo, Pablo Hernández, wystąpił w obronie Fabiano Orellany, który zobaczył czerwoną kartkę po rzuceniu kępką trawy w pomocnika Barcelony "pieszczącego się" z wykonaniem rzutu wolnego na Balaidos.
Ten sam incydent, dwie różne reakcje – Trener Celty, Eduardo Berizzo, skrytykował Orellanę za niesportowe zachowanie w niedzielnym meczu przeciwko Blaugranie, z kolei Pablo Hernández stanął w obronie swojego kolegi z drużyny:
"Jestem pewny, że żałuje tego co zrobił, ale nie był jedynym, który w tamtym momencie chciał dokonać podobnego czynu. Myślałem o tym samym siędząc na ławce rezerwowych. Przymierzanie się do wykonania rzutu wolnego siedem razy? Różne złe myśli przechodzą wtedy przez głowę. Niektórzy reagują w taki sposób jak Fabiano, niektórzy inaczej. Więcej niż jeden z nas zrobiłby to samo co Orellana."
Chilijczyk nie ukrywał swojego niezadowolenia z postawy Busquetsa na Balaidos:
"Nie można zbierać się do stałego fragmentu gry ponad minutę i udawać, że się go wykonuje kilka razy. To boli, bo takie coś to olewanie, Sergio leci sobie w kulki. Wszyscy jesteśmy kolegami i powinien nas szanować."
Hernández był również krytyczne wobec pracy sędziego Vicando Garridy i wezwał zarząd Celty do głośnego sprzeciwu wobec pracy arbitrów nie tylko jeśli chodzi o ten mecz:
"To oczywiste, każdy mógł to zobaczyć. Małe detale robią wielką różnicę i stąd pochodziła przewaga Barçy. Są inni ludzie, którzy powinni mówić o tym w naszym imieniu, a naszym celem ma być skupienie się na grze, ale osoby na górze muszą wiedzieć co powinny robić. Większe zespoły się faworyzuje, mniejsze traktuje się inaczej. To się dzieje nam przez cały czas i doprowadza nas do nerwów."