Masakra
Aleix Vidal strzelający gola po podaniu Paco Alcacera - to najlepsze podsumowanie tego, co zobaczyliśmy dzisiaj na Camp Nou. Barcelona rozgromiła Las Palmas i rozegrała lekki, letni mecz z mało wymagającym rywalem, w dodatku dość eksperymentalnym składem - plan na to spotkanie został zatem zrealizowany w stu procentach.
Luis Enrique dał odpocząć Sergiemu Roberto, Gerardowi Pique i Neymarowi. W pierwszym składzie wyszli m.in. Aleix Vidal i Arda Turan. Barcelona od samego początku grała dobry mecz, ale trzeba też podkreślić, że rywale z Wysp Kanaryskich raz po raz popełniali katastrofalne błędy i byli jedną z najsłabszych drużyn z tych, które przyjechały na Camp Nou w tym sezonie. W 14 minucie Andre Gomes dobrze wyszedł do prostopadłej piłki, świetnie wypatrzył Luisa Suareza i Uruguayo w swoim stylu strzałem z pierwszej piłki pokonał Javiego Varasa. Wydawało się, że póki rywale mają sporo sił, będą starali się szybko wyrównać i zamurować dostęp do bramki, tymczasem w pierwszej połowie oddali zaledwie dwa niecelne strzały na bramkę bezrobotnego Ter Stegena, a Barca powinna prowadzić wyżej. Dwie setki zmarnował Andre Gomes. Leo Messi w końcówce wyłuskał piłkę spod nóg ostatniego obrońcy, został sfaulowany, ale zamiast położyć się i czekać na czerwoną kartkę, szybko się pozbierał, dopadł do futbolówki, lecz niestety przegrał pojedynek z golkiperem gości. Do przerwy pozostawał niedosyt. Warto też odnotować aż pięć żółtych kartek w pierwszej połowie (w tym trzy dla barcelonistów), choć wszystkie były słuszne i sędziowie dziś wreszcie nie mieli wpływu na wynik meczu.
Druga połowa rozpoczęła się od niezwykle mocnego uderzenia ze strony Barcelony. Najpierw do źle odbitej przez Varasa piłki dobiegł Messi i z bliska podwyższył wynik meczu w 52 minucie. 5 minut później otoczony przez wielu rywali Luis Suarez znakomitym rogalem zaliczył 14 trafienie w tym sezonie ligowym, zrównając się tym samym z Messim. Chwilę później było już 4:0 - strzał Suareza odbił Varas, ale Arda Turan trafił niemal do pustej bramki. Las Palmas było całkowicie rozbite i do końca meczu miało może dwie groźne sytuacje.
Luis Enrique zdecydował się oczywiście na zmiany i na boisku zameldowali się Rakitić, Alcacer i Mathieu. W 80 minucie Alcacer przyjął piłkę w boku pola karnego i zagrał do dynamicznie wbiegającego Aleixa Vidala, który przeżył najlepszy moment w karierze od wielu miesięcy, zaliczając pierwsze trafienie dla Barcelony. Prawy obrońca i cały stadion długo celebrowali to trafienie. W międzyczasie było jeszcze kilka groźnych sytuacji, drugiego gola mógł zdobyć Messi, ale ostatecznie zakończyło się manitą, która przyszła w najlepszym możliwym momencie. Do San Sebastian jedziemy w bardzo dobrych nastrojach - Barca ma ławkę rezerwowych!
FC Barcelona - Las Palmas 5:0 (1:0)