Król, król, król
FC Barcelona pokonała w wyjazdowym meczu Betis 4:1 po trzech bramkach Leo Messiego i jednej Luisa Suareza. Dobra wiadomość jest taka, że Argentyńczyk ponownie uraczył nas swoim geniuszem. Zła - prawdopodobnie Urugwajczyk w ostatnich sekundach spotkania nabawił się urazu.
Początek spotkania był raczej spokojny, a drużyny ostrożnie operowały piłką. W pierwszych minutach nie oglądaliśmy żadnych niebezpiecznych akcji, w 11. minucie przed szansą stanął Betis, jednak strzał Cristiana Tello bez problemu wyłapał Marc-Andre ter Stegen. Kilkadziesiąt sekund później gospodarze wypracowali lepszą akcję, gdy po dośrodkowaniu z piłką dwa metry od bramki znalazł się jeden z piłkarzy z Sevilli. Miał jednak problem z trafieniem w futbolówkę, która ostatecznie nie wpadła do siatki. W 18. minucie padła pierwsza bramka, a zdobył ją nie kto inny, jak Leo Messi. Argentyńczyk strzelił gola bezpośrednio z rzutu wolnego. W 24. minucie Marc Bartra faulował Arturo Vidala dwadzieścia cztery metry od bramki. Do piłki podszedł Najlepszy Piłkarz Świata, ale Pau Lopez nie miał problemu z jej złapaniem. Kilka chwil później Tello ponownie popisał się świetnym rajdem lewą stroną. Dośrodkowywał futbolówkę w pole karne, jednak nie było komu skończyć akcji. Tuż przed przerwą Barcelona mogła podwyższyć na 2:0, jednak Luis Suarez po podaniu Leo Messiego uderzył wprost w bramkarza Betisu. Niemal od razu odpowiedzieli gospodarze, ale strzał zablokował jeden z obrońców Blaugrany. Już w doliczonym czasie pierwszej połowy Messi podwyższył na 2:0. Luis Suarez zszedł z piłką do środka i kopnął ją do Messiego, który po profesorsku umieścił futbolówkę w siatce.
W 55. minucie fenomenalną okazję miał Sergio Canales, który będąc kilka metrów od bramki fatalnie skiksował. W 60. minucie Leo Messi rozpoczął indywidualną akcję. Futbolówka trafiła pod nogi Luisa Suareza, który strzelił równolegle do bramki i ostatecznie bramki nie zdobył. Co się odwlecze, to nie uciecze, mówi przysłowie. Tak było w przypadku Urugwajczyka, który minutę później przebiegł z piłką połowę boiska, mijając przy tym rywali jak tyczki. Uderzył precyzyjnie, w lewy róg i nie dał szans bramkarzowi. Kolejne minuty były spokojne, Barcelona kontrolowała grę. Dopiero w 82. minucie Betis zdobył honorową bramkę po akcji zmienników. Zza pola karnego uderzył Loren. Na niewiele się to zdało, bowiem już po 180 sekundach świetny strzał oddał Leo Messi. Piłka trafiła w poprzeczkę, jednak z odrobiną szczęścia wpadła do bramki. Leo Messi skompletował hat-tricka, a kibice Betisu zgotowali mu za to prawdziwą owację. W ostatnich sekundach meczu Argentyńczyk mógł dołożyć kolejne trafienie, jednak piłka trafiła w słupek.