Zemścić się. Z takim nastawieniem na murawę wyszli zawodnicy Barcelony. W osiemnastej kolejce La Liga podejmowali na Camp Nou Sevillę, która wyeliminowała ich w środę z rozgrywek Pucharu Króla. Nim rozpoczął się mecz wiadome było, iż Barça po tej serii spotkań pozostanie liderem, bowiem drugi Real Madryt doznał wyjazdowej porażki z Bilbao. Liderem Duma Katalonii pozostaje, ma jednak już pięć punktów przewagi nad Królewskimi.
Widowisko zafundowane dzisiejszego wieczoru zostanie zapewne zapamiętane na długie tygodnie. Widowisko stworzone przez jedną drużynę. Wisienką na torcie jest setny oraz sto pierwszy gol Messiego w barwach Blaugrana. Argentyńczyk wyszedł także na prowadzenie w klasyfikacji Pichichi, dzisiejsze bramki były kolejno trzynastą i czternastą w tym sezonie La Liga. Barcelona wprost zmiotła z boiska rywali, jednak co najważniejsze, oprócz bramek zagrali naprawdę cudowne spotkanie. Wynik w tym momencie jest mało ważny, bowiem gdyby wykorzystane zostały wszystkie klarowne sytuacje bramkowe, wynik po stronie mistrza byłby dwucyfrowy.
Przed meczem zaskoczeniem było z pewnością nie umieszczenie Dmytro Czyhrynskiego nawet na ławce rezerwowych, na której znalazł się Thiago. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego, minutą ciszy uczczono pamięć zmarłych w efekcie trzęsienia ziemi na Haiti.
Spotkanie, jak można było się spodziewać, rozpoczęło się od wyraźnej dominacji Dumy Katalonii i miło mi powiedzieć, że od pierwszych minut bardzo aktywny był, krytykowany przez wielu fanów Barçy.
6’ – Iniesta posłał genialną prostopadłą piłkę właśnie do Henry’ego, ten na centymetry zagrał do Ibry, który skiksował w stuprocentowej sytuacji, trzy metry przed bramką.
Chwilę później Francuz doszedł do kolejnej prostopadłej piłki, lecz przed zdobyciem bramki powstrzymał go Palop, który świetnym wyjściem uratował swój zespół.
Początek spotkania wyraźnie nie należał zaś do Zlatana, który pięć minut później przechwycił, a następnie stracił piłkę zmierzającą do, składającego się już do strzału, Messiego.
20’- Kolejna świetna akcja Don Andresa, który wyłożył piłkę na strzał Alvesowi, Brazylijczyk uderzeniem bez przyjęcie z około dwunastu metrów trafia jedynie w boczną siatkę.
Po pół godzinie meczu zacząłem zastanawiać się, gdzie podziała się drużyna, która niedawno pokonała w dwumeczu najlepszy zespół globu. Doszedłem do jedynego słusznego według mnie wniosku – to najlepszy zespół globu nie był sobą w owym starciu, szczególnie w pierwszej jego części. Wniosek ten wydaje mi się bardzo pozytywnym, znaczyłoby to, że podopieczni Guardioli dochodzą do swej najwyższej dyspozycji.
Sytuacji podbramkowych przybywało, strzałów zarówno celnych, jak i niecelnych również, jednak Palop oraz obrona drużyny z Andaluzji byłi w znakomitej dyspozycji. Pierwsza połowa nie przyniosła jednak bramek, zaś dominacja Barcelony była wręcz miażdżąca, czego dowodzi statystyka posiadania piłki po pierwszej części, 74 – 26%.
Druga połowa zaczęła się od ostrzeżenia ze strony
Palanganas, jednak portero Barcelona przeciął groźne dośrodkowanie Kone, którzy wcześniej genialnie ograł dwóch obrońców Blaugrana. Na odpowiedź rywali zawodnicy Sevilli nie musieli długo czekać...
49’- Messi rozegrał piłkę do szeroko ustawionego Marqueza, ten po ziemi dograł do Pique, zaś Hiszpan strącił piłkę na trzeci metr, tam niefortunnie próbował wybić ją Escudé i skierował ową do własnej siatki, 1:0!
54’- Ibra głową kieruje piłkę do siatki, lecz w momencie zagrania Daniego Alvesa Szwed był na spalonym, bramka więc nieuznana.
Przewaga Barcelony nie podlegała dyskusji i zapewne pytanie najczęściej zadawanym sobie przez kibiców oglądających mecz brzmiało „kiedy strzelą kolejną bramkę?”, a czekać nie trzeba było długo.
70’- Xavi zagrywa niesamowitą piłkę do, w tempo wychodzącego, Pedro. Ten posyła piłkę nad bezradnym Palopem, bezradny wzrok portero Andaluzyjczyków i futbolówka wpada do siatki. Nie chce być inaczej, 2:0!
Około kwadrans został do końca, gdy publiczność w zachwycie nad grą swych ulubieńców gromkim „ole” zaczęła kwitować każde celne podanie. Wyjątkiem była piłka posłana od Iniesty w kierunku Ibry, przechwycona została niestety przez Palopa, jednak urodę tego zagrania trudno ubrać w słowa.
85’- Takie widowisko nie było by pełne bez zaznaczenia swej obecności przez Króla Futbolu. Xavi rozgrywa szeroko do Daniego Alvesa, ten zagrywa w pole karne, z piłką minęli się zarówno zawodnicy gospodarzy, jak i gości. Piłkę przejmuje Messi i bez zastanowienia pewnym strzałem po ziemi zdobywa setną bramkę w koszulce Barcelony, zostając tym samym najmłodszym zawodnikiem mogącym pochwalić się takim osiągnięciem. 3:0!
87’- Owacja na stojąca dla opuszczającego boisko Andresa Iniesty, który, podobnie jak w ostatnim meczu przeciwko Sevilli na Camp Nou, rozegrał wspaniałe zawody.
90’- Imperator po raz drugi. Abidal posyła piłkę między źle ustawionymi obrońcami gości, przejmuje ją Messi i po raz drugi umieszcza w siatce ustalając tym samym wynik spotkania na 4:0.
FC Barcelona – Sevilla FC 4:0 (0:0)
Bramki: 49’- Escude (samobójcza), 70’- Pedro, 85’- Messi, 90+1’- Messi
Kartki: 63’- Abidal, 65’- Busquets; 36’ - Valiente, 48’- Lolo, 54’- Navarro, 76’- Duscher
Barcelona: Valdés; Alves, Piqué, Puyol (46’- Márquez), Abidal; Xavi, Busquets, Iniesta (87’- Bojan); Henry (63’- Pedro), Ibrahimović, Messi
Sevilla: Palop; Konko (59’- Adriano), Escudé, Dragutinović, Navarro; Stankevicius, Lolo, Valiente (46’- Duscher), Navas; Carlos (46’- Capel), Koné
Sędzia: Carlos Delgado Ferreiro.