Atletico Madryt to dziwna drużyna. Przed przyjściem Diego Simeone przez kilkanaście lat nie potrafiła wygrać z Realem, w międzyczasie regularnie ogrywając Barcelonę. Później seryjnie zaczęła pokonywać "Królewskich" w lidze, krajowym pucharze i Superpucharze, ale cztery razy przegrała z rywalem zza miedzy w Lidze Mistrzów. Zbiegło się to w czasie z serią 20 ligowych meczów bez zwycięstwa z "Dumą Katalonii", która ogrywała też "Materace" w Pucharze Króla, ale za to chłopcy Simeone dwukrotnie wyrzucili Blaugranę z Champions League. Tym razem rywalizujemy w ramach La Liga, więc pomimo meczu na Wanda Metropolitano, lekkim faworytem w obliczu kilku osłabień gospodarzy są goście. Wielki szlagier dziesiątej kolejki ligi hiszpańskiej już dziś o 21:00.
To miał być pierwszy mecz Luisa Suareza przeciwko drużynie, której jest legendą, ale Urugwajczyk zakaził się koronawirusem i musi poczekać na starcie z Barcą co najmniej do przyszłego roku. To nie koniec problemów Diego Simeone, któremu wypadli też Herrera, Torreira i Vrsaljko. Diego Simeone zaproponuje 4-2-2-2 z Correą i rozkręcającym się Joao Felixem w ataku. Z drugiej strony Ronald Koeman do Madrytu przyleciał bez Busquetsa, Fatiego i Umtitiego. Przed Ter Stegenem zagrają Sergi Roberto, Pique, Lenglet i Alba. W środku pola pewniakami są Pjanić i de Jong. Przed nimi zobaczymy Messiego (Leo w środę wrócił z Ameryki Południowej, ale grał tam tylko dwa mecze), który będzie się zapewne wymieniał z Griezmannem. Skrzydła zarezerwowane są dla Dembele i Pedriego. Trincao nie zachwycił i musi się pogodzić z rolą rezerwowego. Minuty w drugiej połowie może dostać wracający po kontuzji Coutinho.
W lutym 2010 roku Atletico ograło Barcę 2:1 po golach Forlana i Simao (Blaugrana mimo tego zdobyła w tamtym sezonie 99 punktów i została mistrzem) i od tego czasu u siebie wygrywało z Barceloną tylko w Lidze Mistrzów: 1:0 w 2014 roku i 2:0 dwa lata później. Po tamtym meczu było kolejno: 1:2 w Pucharze, 1:2 w lidze (gole Rafinhi i Messiego), 1:1 (wyrównujący gol Suareza w końcówce po asyście Messiego), 1:1 (wyrównujący gol Dembele w ostatniej minucie po asyście Messiego) i wreszcie 0:1 w grudniu zeszłego roku (pamiętny gol Messiego w 86 minucie). Nigdzie Barca nie gra tak dobrze w końcówkach jak na stadionie Atletico. Nigdzie też nie jest tak dobra defensywnie - Atletico tylko dwa razy w tej dekadzie zdobyło u siebie dwa gole, w pozostałych meczach 0 lub 1.
Atletico to jedyna wciąż niepokonana ekipa w lidze hiszpańskiej. Barca świetnie wystartowała, ale później przyszła fatalna passa czterech meczów bez zwycięstwa. Wygrana z Betisem nieco poprawiła nastroje, ale nasi ulubieńcy wciąż są raptem na ósmym miejscu w tabeli, choć mają o mecz lub dwa mniej niż większość rywali. Atletico jednak ma tyle samo rozegranych spotkań i aż o sześć oczek więcej. Ewentualna porażka mocno zatem skomplikuje szanse Barcy na odzyskanie mistrzostwa Hiszpanii i to pomimo tak wczesnej fazy sezonu. Remis nie zadowoli żadnej z drużyn. Barca musi wygrywać żeby odrabiać straty do Atletico, Realu i liderującego w tabeli Sociedad. Ten mecz oczywiście inauguruje kolejny maraton grania co trzy dni, ale dziś nie może być mowy o zmęczeniu czy rotacjach - trzeba zagrać na 110% i, jak zwykle w Madrycie, do końca.
Atletico Madryt - FC Barcelona, Wanda Metropolitano, 21.11.2020 godz.21:00
Sędziuje: Munuera Montero