Barça pod wodzą Hansiego Flicka jest jak rollercoaster. Potrafi wysoko pokonać Real Madryt w La Lidze i Superpucharze, rywalizować z najlepszymi i być o krok od zakwalifikowania się bezpośrednio do 1/8 Ligi Mistrzów, ale także zremisować z Getafe i wygrać tylko jeden mecz (Mallorca) z ostatnich ośmiu. „Straciliśmy wiele punktów. To nie jest to, czego chcemy. Stać nas na więcej, ale nie martwię się tym”, zauważył trener na konferencji prasowej.
Po spektakularnym początku, Blaugrana wciąż nie może odnaleźć się w krajowych rozgrywkach. Ostatnie wyniki oddaliły ich od ligowego tytułu. Pomimo zdobycia sześciu punktów z ostatnich 24 możliwych, szatnia nie rzuca ręcznika, mając do rozegrania całą drugą połowę sezonu. „Będziemy walczyć do końca”, mówią zawodnicy i Flick.
Ligowa wygrana z RCD Espanyolem na Montjuïc to już przeszłość. Po rozgromieniu Realu w La Lidze (0-4), Blaugrana wygrała derby, ale druga połowa pozostawiła wątpliwości. „Zgadzam się, że druga połowa nie była zbyt dobra, ale potrzebujemy lepszego występu w środę (przeciwko Crvenej Zvezdzie). Napięcie spadło w drugiej połowie”, przyznał Flick. Od tamtego meczu Barça jest zablokowana w La Lidze. Zasłużyła na lepsze wyniki w kilku spotkaniach, ale rzeczywistość jest taka, że stracone punkty to najgorsza passa w La Lidze dla Blaugrany w ostatnich latach.
Trudno jest wyjaśnić ten dołek. Początkowo obwiniano nieobecność Lamine Yamala, który doznał kontuzji kostki przeciwko Realowi Sociedad. Blaugrana przegrała 1-0 w Donosti bez strzelenia gola, zremisowała w Vigo w ostatnich dziesięciu minutach po prowadzeniu 2-0 i przegrała 2-1 z Las Palmas u siebie w 125. urodziny klubu. Były to trzy mecze bez określonego schematu.
Potem przyszła przekonująca wygrana 5-1 na Majorce, z Robertem Lewandowskim na ławce, która zwróciła uwagę na utratę skuteczności w pressingu Blaugrany na połowie przeciwnika. Sam Raphinha ostrzegał przed Las Palmas: „Obniżyliśmy nasz poziom”. Jednak Barça, daleka od powrotu na właściwe tory, nadal popełniała te same błędy w Sewilli przeciwko Betisowi, co w Vigo, kiedy dwa razy straciła prowadzenie i ostatecznie zremisowała 2-2, a przeciwko Leganés powtórzyła ten sam schemat, co przeciwko Las Palmas, a teraz przeciwko Getafe. To drużyny, które zamykają przestrzeń i podkreślają trudności Barçy w przełamywaniu szczelnej obrony.
Wyjątkiem był mecz z Atlético Madryt. Blaugrana rozegrała świetny mecz, ale ponownie nie była w stanie go zamknąć, a w drugiej połowie drużyna Diego Simeone odwróciła losy spotkania dzięki bramce Sorlotha. Barça straciła prowadzenie i przewagę, a także część pewności siebie, podczas gdy istniały wyraźne powody, aby to wyjaśnić.
Słaby poziom Barçy w ostatnich miesiącach w La Ligi kontrastuje z obrazem w Europie. Co ciekawe, Liga Mistrzów, gdzie ostatnio Barcelonie nie szło dobrze, staje się w tym sezonie balsamem dla klubu. Drużyna Flicka wysoko pokonała na przykład Bayern Monachium i wygrała na wyjeździe z Crveną Zvezdą i Borussią Dortmund. Warto pamiętać, że Katalończycy, oprócz tego, że w poprzednich sezonach cierpieli w Lidze Mistrzów, robili to zwłaszcza grając na wyjeździe.
Po sześciu rozegranych kolejkach Barça ma wygranch pięć spotkań i przegrała tylko w Monako, w meczu naznaczonym wczesnym wyrzuceniem z boiska Erica Garcíi. „Dobrze zaczęliśmy ten rok. Jestem zadowolony, ale musimy to udowadniać w Lizbonie”, powiedział Flick, który liczy na Ligę Mistrzów, aby wrócić na zwycięską ścieżkę po spektakularnym początku roku po pokonaniu Barbastro (0-4) i Betisu (5-1) w Pucharze oraz Realu Madryt (2-5) w finale Superpucharu. Mecze te przypominały najlepszą wersję Barçy Hansiego Flicka.
Bez marginesu błędu w La Lidze Blaugrana będzie gościć Valencię i Alavés na Estadi Olímpic Lluís Companys, aby utrzymać swoje nadzieje na tytuł. Tymczasem we wtorek Flick i jego piłkarze będą chcieli przedłużyć swoje marzenia o Lidze Mistrzów. Wygrana z Benficą na Da Luz zakwalifikowałaby ich do najlepszej szesnastki i pozwoliłaby uniknąć play-offów.