Henrik Larsson wciąż bardzo dobrze mówi o swoim pobycie w Barcelonie. W wywiadzie dla
Canal+ zawodnik wspominał najważniejsze momenty ze swojej wspaniałej kariery: -
Momentem z mojej kariery, który wspominam najlepiej, jest wygranie Ligi Mistrzów z Barceloną. To najważniejsze trofeum, jakie piłkarz może wygrać, a ja miałem szansę je zdobyć w wieku 34 lat. To niesamowite!
Aktualnie Larsson poświęca się pracy trenera w drugoligowym szwedzkim klubie Landskrona BoIS. Na stanowisku szkoleniowca dzieli się swoimi doświadczeniami z kariery z zawodnikami prowadzonego przez siebie klubu. Henrik od młodości nie ukrywał tego, że duży wpływ na jego styl gry miały różne drużyny, na przykład takie jak
Dream Team Cruyffa z 1992. roku: -
Pamiętam, jak z wypiekami na twarzy oglądałem Barcelonę z Koemanem, Stoichkowem, Romario, Laudrupem... Jak fantastyczni zawodnicy tam grali! Wiele lat później, gdy miałem trzydzieści cztery lata, dostałem propozycję z Katalonii. Nie potrafiłem odmówić.
Transfer do Barcelony w takim wieku, w końcowych latach kariery, pozwolił Larssonowi cieszyć się grą w zupełnie inny sposób: -
Wydaje mi się, że trafiając do Barçy w takim wieku, czułem radość z gry dużo bardziej, niż gdybym dołączył do nich wcześniej. O wiele łatwiej było mi "wejść" do drużyny, ponieważ nie byłem gwiazdą w tym zespole. Mieliśmy Ronaldinho, Eto'o, a także wielu innych piłkarzy o nazwiskach i dokonaniach większych od moich. Ta wypowiedź pokazuje jak bardzo skromnym zawodnikiem jest Larsson. Szwed, zanim trafił do stolicy Katalonii, rozegrał wiele wspaniałych sezonów w barwach takich zespołów jak Feyenoord Rotterdam i Celtic Glasgow, gdzie wciąż jest pamiętany jako prawdziwy bohater.
Po dołączeniu do Barcelony Larsson napotkał jednak kilka problemów: -
Było mi bardzo trudno przystosować się do grania o 22. Poza tym, gdy trafiłem do zespołu z Katalonii, było tam wielu fantastycznych piłkarzy. Ta jakość w szatni była czymś, z czym wcześniej nie miałem do czynienia. Różnica między Barceloną a moimi poprzednimi zespołami, do których mam oczywiście ogromny szacunek, była ogromna. Kiedy Henrik trafił do Katalonii, zdał sobie sprawę, że w Barça będzie pełnił specyficzną rolę: wspierania gwiazd zespołu zamiast bycia liderem drużyny. Larsson prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że stanie się, nawet jako rezerwowy, bardzo ważnym piłkarzem dla Barcelony, czego dowiódł w finale Ligi Mistrzów z Paryża.
Henka wypowiedział się również na temat swoich kolegów z Barcelony: -
Ronaldinho był oczywiście jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, ale nie zdawałem sobie sprawy, jak wspaniały jest Xavi. Wydaje mi się, że to najlepszy piłkarz, z jakim kiedykolwiek grałem w jednym zespole. Jego podania, ruch bez piłki... to niesamowite! Nigdy nie traci piłki. Widział, gdzie posłać futbolówkę, gdy ja zaczynałem biec. Szwed wspomina również Iniestę: -
Kiedy trafiłem do Barcelony, Andres dopiero zaczynał pokazywać swój niesamowity talent. Wiele się nauczył od Xaviego. Iniesta jest również niesamowicie szybki... Myślę, że są do siebie podobni. Uwielbiałem oglądać ich razem na boisku.
Najgorszy moment dla Henrika podczas jego pobytu w Barcelonie miał miejsce podczas meczu z Realem, w którym doznał poważnej kontuzji kolana: -
Nie wiedziałem, co zrobić. Byłem już w poważnym wieku jak na piłkarza i doznałem poważnej kontuzji. Nie wiedziałem, czy znajdę wystarczająco dużo sił na poradzenie sobie z tym urazem. Na całe szczęście, Larsson zaufał swoim umiejętnościom i postanowił zostać w Barcelonie na kolejny sezon. To była dobra decyzja: kilka miesięcy później odegrał ważną rolę w finale Ligi Mistrzów. Ten występ spowodował zmianę w traktowaniu Henki przez kibiców: od tego momentu każde pojawienie się Szweda na boisku powodowało owację dla zawodnika. -
Myślę, że ludziom podobał się mój styl gry. Kibice byli przyzwyczajeni do oglądania takich piłkarzy jak Laudrup, Messi czy Ronaldinho. W Barcelonie zawsze grali wspaniali zawodnicy. Nie miałem takich umiejętności jak oni, ale fani wiedzieli, że w każdej chwili byłem w stanie dać z siebie wszystko.
Jeśli Henrik musiałby wybrać najwspanialszy moment ze swojej kariery w Barcelonie, prawdopodobnie byłby to finał Ligi Mistrzów z Paryża: -
Ciągle cieszę się na wspomnienie tego spotkania. Nie wiedziałem, czy znajdę się nawet na ławce rezerwowych. Dzień wcześniej czułem się wspaniale podczas treningu i niesamowicie cieszyła mnie myśl, że być może wystąpię chociaż kilka minut w tym fantastycznym meczu, czyli mogłem, w wieku trzydziestu czterech lat, dokonać czegoś, co nie udało się wielu piłkarzom. Kiedy wszedłem na boisko, w głowie miałem tylko jedną rzecz - muszę strzelić gola lub pomóc kolegom w zdobyciu bramki, wspomina Larsson, który wciąż ma w pamięci bramki Eto'o i Belettiego. Szwed był bezpośrednio związany z oboma golami i pomógł Barcelonie zdobyć, po czternastu latach przerwy, Puchar Mistrzów. Po tym meczu, Larsson wpisał się na stałe do historii Dumy Katalonii.