• 149

Fani skandują jego imię, ale jest już za późno…

Części samochodowe online – iParts.pl

Noc, kiedy kariera Victora Valdésa tak naprawę zaczęła się w Barcelonie, była nocą, kiedy zawodnik miał odejść. Dwudziestego czwartego maja 2006 roku – data przeznaczona na zakończenie przygody. Zamiast tego, stała się jednak początkiem, swoistym objawieniem. Było to ważne do tego stopnia, że zapytany na początku tego wywiadu, czy była to najważniejsza noc w jego karierze, odpowiedział: „Powiedziałbym, że najważniejsza w moim życiu”. Wspomniał również o swojej trójce dzieci i partnerce, ale głównie mówił o finale Ligi Mistrzów w 2006 roku przeciwko Arsenalowi w Paryżu.

Valdés miał wówczas 24 lata. „Wyszedłem na to spotkanie mając w głowie myśl, iż od następnego dnia nie będę bramkarzem Barcelony”, powiedział przysuwając swoje plastikowe krzesło bliżej stołu. Rozmawialiśmy mniej niż 80 sekund, a on już zdefiniował najważniejszy moment. Osiem lat później on wciąż jest tutaj, jednak ten sezon będzie prawdziwie ostatnim. Valdés odchodzi w czerwcu, jako najlepszy bramkarz w historii Barçy. W maju 2006 roku wygrał on Puchar Europy. Później dołożył do tego jeszcze dwa oraz cztery razy tytuł ligowy, co dało ich w sumie sześć, dwa Klubowe Mistrzostwa Świata i cztery trofea Zamora dla najlepszego bramkarza ligi.

 

Nic z tego nie byłoby możliwe, gdyby nie Paryż. Ta noc, gdy zatrzymał Thierry’ego Henry’ego dwukrotnie w pierwszych pięciu minutach, a następnie w sześćdziesiątej ósmej w sytuacji jeden na jednego. Po meczu trener Frank Rijkaard opisał go, jako zawodnika, który zadecydował o losach meczu. Co jest jednak istotne, to nie fakt, że po tym meczu zmieniło się nastawienie fanów – w rzeczywistości Valdés nie zdawał sobie z tego sprawy – a to, że zmianiło się nastawienie Victora.

 

„Posypała się krytyka. Nikt nic nie powiedział, ale intuicja podpowiadała mi, że odchodzę”, wyjaśnił Valdés. „Nie czułem presji, czułem się wolny. Siedziała mi w głowie myśl >>sal y disfruta<<, idź i ciesz się tym meczem, ponieważ wiedziałem, że jest to ostatnie moje spotkanie. Jednak przeznaczenie miało inny plan, zagrałem dobrze i wszystko trzeba było od nowa przemyśleć”. Zwłaszcza jego własne nastawienie. Praca wyglądała na tę samą – Valdés mówi, że jest piłkarskim świrem i lubi studiować napastników, ponieważ „Nie lubię być zaskakiwany” – jednak właściwie przez przypadek stworzył nową filozofię.

 

„Opierało się to na tym, jak czułem się w tym konkretnym momencie, jak uczucie wolności mogłoby być przeniesione na każdy kolejny wielki mecz. Udoskonalałem metodologię przez wiele lat, przekonywałem sam siebie, że nie zawsze idzie to w parze z twoją reputacją. To nie jest wiecznie trwający egzamin, gdzie jestem zdany na łaskę ludzi. Nie można pozwolić, aby wpływało to na twoją grę, niech wszystko będzie płynne. Właściwie nie byłem świadomy otaczającej mnie presji, ani tego, że wpływa ona na mnie. Do czasu, kiedy nagle pojawiasz się przed szansą rozegrania najważniejszego meczu w twojej karierze. Masz wtedy zupełnie inne nastawienie i grasz lepiej niż kiedykolwiek. Wygrałem Ligę Mistrzów i dalszą karierę w Barcelonie. Od tego momentu miałem zapewnioną przyszłość”.

Valdés mówił elokwentnie i szczerze. To jasne, iż uważa podejście psychologiczne za nadrzędny element w pracy bramkarza Barcelony, gdzie kumuluje się polityka i presja. Jasne jest również, że nie zawsze było łatwo i nie zawsze odnoszono takie sukcesy. Jak przedstawia to sam zainteresowany: „Rok w Barcelonie, to jak dwa lata wszędzie indziej”.

 

Valdés rysuje nam obraz, gdzie golkiper jest również zawodnikiem z pola, odsłonięty rzadko, ale całkowicie: koncentracja i gra jeden na jednego musi znajdować się w krwi bramkarza Barcelony. „Nasza filozofia polega na posiadaniu piłki, aby przeciwnik nie mógł często strzelać. Jednak mogę zapewnić, nie jest to łatwe”, powiedział. „Czasem jesteś w kawałkach. Psychicznie jest to wycieńczające. Kończyłem spotkania, gdzie praktycznie nie dotykałem piłki, a do szatni schodziłem martwy. Myślisz sobie: >>dlaczego?<< Ponieważ psychicznie jesteś pochłonięty meczem, a czasami jest to bardziej męczące, niż wysiłek fizyczny”.

 

Przynajmniej tak było do tej pory. Interesujące, ale ten rok, jego ostatni, jest inny. Z jednej strony Valdés przyznaje, że uwielbia ciężką pracę, jednak wyjaśnia, że jego zawód niesie za sobą wiele problemów. Barcelona doświadczyła w sobotę trzeciej porażki w ostatnich sześciu ligowych spotkaniach. „Od początku zauważyłem, że drużyny atakują nas w inny sposób. Częściej przedostają się pod nasze pole karne i oddają więcej strzałów. To nie są tylko sytuacje jeden na jednego. Był to też ciężki rok ze względu na wszystkie poza boiskowe sprawy. Ciężko jest zachować sytuację, gdzie szatnia jest hermetycznie zamknięta”.

 

Nowy trener, debata nad stylem, transfer Neymara, śledztwo Urzędu Skarbowego, rezygnacja prezydenta, odejście Valdésa, odejście Puyola … to jest naprawdę traumatyczny sezon. Jednak presja to coś, co się nie zmienia.

„Bramka Barcelony to nie tylko jej rzeczywiste wymiary”, powiedział Valdés. „I nie jest to coś, czego doświadczasz tylko podczas 90 minut meczu. To jest wszystko. Wszystko jest analizowane, każdy centymetr. Jeśli nie potrafisz się od tego izolować, może to istotnie na ciebie wpłynąć. Otoczenie jest podatne i wywiera presję na klubie. Jednego dnia jesteś na szczycie, drugiego na dnie. Zastanawiasz się: >>co się stało?<<. Barcelona to >>więcej niż Klub<< z wielu powodów, a to jest jeden z nich”.

 

Valdés doświadczył tej presji wyjątkowo dotkliwie. Przyznał wcześniej, że ciągle pojawiają się w jego głowie wątpliwości. Nie zawsze cieszył się taką sympatią, jakiej doświadczają inni zawodnicy. Kiedy pojawia się pytanie: „Jeśli się nie mylę, jest to pierwszy sezon, kiedy fani skandują Twoje imię”, Valdés odpowiada: „Nie mylisz się…”. Kiedy dyskutujemy o jego powołaniu do reprezentacji Hiszpanii, opisuje on jak Vicente del Bosque „wkłada palce do uszu i mówi: >>Zamierzam wybrać tego zawodnika, o którym wszyscy mówią, że jest kontrowersyjną postacią, która nie pasuje do składu<<” i dodaje: „Pokazałem, że to nie prawda. Moi koledzy z drużyny wiedzą, że nie jestem taką osobą”.

 

Czy czuje się on błędnie rozumiany? „Nie, nie…” Nieznany? „Być może miałem inną pozycję w szatni, niż było to pokazane na zewnątrz”. Czy wpływa to na niego? „Nie, ponieważ koledzy z szatni są dla mnie jak bracia, a oni myślą o mnie dobrze. Nie zdawałem sobie sprawy z tego zewnętrznego krytycyzmu. Gdybym o tym wiedział, pewnie nie przetrwałbym. Poza tym, dobro zwycięża zło, zawsze. Zawsze”.


„Koniec końców, bramkarze muszą liczyć na siebie. Lubię samotność. Jestem pasjonatem windsurfingu – dwie godziny na wodzie, to jak tydzień wakacji, całkowite wyciszenie. Widzisz ląd gdzieś tam, daleko, nikt i nic nie może cię rozproszyć, chyba, że przepłynie akurat jakaś ryba”.

 

„Jestem bardzo…”. Następuje pauza. Valdés kontynuuje. „Może to tak nie wygląda, ale jestem całkiem nieśmiały. Taki jestem, tak się czuję. Wiem, że moja natura introwertyka zawiodła mnie kilkukrotnie w niektórych kwestiach, wymaganych od zawodu, jaki wykonuję – jak na przykład wystąpienia publiczne, spotkania z mediami i pozostałe związane z tego typu rzeczami sprawy. Jednak nie da się zmienić tego, jakim jesteś”.


Teraz panuje zgodność. Teraz, gdy odchodzi. Ze względu na wszystko, co czuł, Del Bosque musiał ignorować głosy powątpiewania w stosunku do Valdésa. Jest on zbyt dobry, aby nie dostać powołania. Był on kluczową postacią w kwalifikacjach Mistrzostw Świata przeciwko Francji. Ponownie w Paryżu. Teraz, kiedy wiedzą, że odchodzi, tęsknią. Nie wiesz, jak wiele posiadasz, dopóki tego nie stracisz. Błagają go, aby został, jednak on już postanowił. „W tym roku skandują moje imię, jestem z tego dumny. Być może powodem jest to, iż jest to mój ostatni sezon, a ja wciąż daję z siebie sto procent”.

 

Valdés zadebiutował czternaście lat temu; to jak 28 w każdym innym klubie. W wieku trzydziestu dwóch lat pragnie on doświadczyć czegoś nowego. W wieku trzydziestu dwóch lat ciągle ma on wiele do zaoferowania. Swoją definitywną decyzję ogłosił on w styczniu 2013 roku, 18 miesięcy przed końcem kontraktu i z żadnymi konkretnymi perspektywami. Było to coś niespotykanego, odważnego. Przysporzyło jednak krytyki ze strony mediów. Jednak fani bardzo go wspierali. “Byłem szczery. Ludziom ciężko to zrozumieć, ale zrobiłem to, co kazało mi serce. Ludzie dookoła mnie muszą zrozumieć, jaki jestem. Po co się chować? Po co mówić >>zobaczymy<<?”.


Zatem, gdzie teraz? „Nie mam jeszcze nic konkretnego”. Jeśli celem jest zmniejszenie ciążącej na zawodniku presji, czy Valdés nie planuje emerytury? Gdy skończy się jego kariera, przyznaje on, że chciałby wsiąść w campera, zabrać ze sobą deskę surfingową i wyruszyć w nieznane. „Nikt mnie nie zna”, jednak jego odpowiedź jest szybka, „Co to znaczy emerytura? Odejść gdzieś i znieważyć moich kolegów, którzy chcą wygrywać, a ty masz inne nastawienie? Nie. Poza tym, może się zdarzyć tak, że uwalniając ciążącą na tobie presję, poprawisz swoją grę”.

 

Valdés nie powiedział nigdy wprost, że Anglia jest dla niego opcją, jednak jest to jeden z bardziej oczywistych kierunków. Śmieszy go sugestia, że mógłby surfować na Tamizie albo Kanale Manchesterskim. Mówi on o atmosferze, szacunku i przywiązaniu. O tradycji oklasków dla bramkarza drużyny przeciwnej. Mówi o innej kulturze futbolu, z którą zawsze się identyfikował. Wymienia także długą listę brytyjskich stadionów, na których występował. Począwszy od pierwszego wyjazdu do Newcastle, skończywszy na ostatnim meczu na Etihad, gdzie Barcelona pokonała Manchester City 2-0 w pierwszej rundzie fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Wspomina także o starych przyjaciołach, których spotkał podczas tego meczu.

„Nie widziałem się z Txikim (Begiristainem, dyrektorem sportowym) w Manchesterze, ale świetnie było zobaczyć się z Yayą Touré. Przyprowadził on siedmiu przyjaciół do naszego busa, robiliśmy sobie zdjęcia przez dwie godziny, jakby nigdy nie odszedł z drużyny. To może być smutne doświadczenie, kiedy zawodnicy odchodzą i wiesz, że nie zobaczysz ich już następnego dnia po tym wszystkim, czego razem doświadczyliście. Można się jednak do tego przyzwyczaić. Pozostajemy w kontakcie, w Boże Narodzenie spotkałem Thierry’ego Henry’ego w Nowym Jorku”.

 

„Yaya zaczynał u nas, jako defensywny pomocnik, ale często używaliśmy go również, jako środkowego obrońcy. Jednak jego prawdziwą siłą jest gra do przodu. Liga jak Premier League, która jest bardziej otwarta, pomaga mu w takiej grze. Świetnie chroni on piłkę, ale teraz dostrzegasz coś, co ja już wiedziałem od dawna – Yaya potrafi świetnie uderzyć piłkę”.

 

Nie mogliśmy jednak zobaczyć tego w pierwszym spotkaniu obu drużyn. „Niektórzy mogą powiedzieć, że City oddało nam piłkę, jednak ja uważam, że to Barcelona zagrała dobrze i nie pozwoliła zabrać sobie piłki”, mówi Valdés, a jego myśli skierowane są już na środowy rewanż. „Nie uważam, że mecz jest już rozstrzygnięty. 2-0 to dobry rezultat, ale nie przesądza o niczym, zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystkie talenty, jakimi dysponują. Agüero wraca też do składu. Strzelił mi bramkę, kiedy grał jeszcze w Atlético. Jest to spektakularny zawodnik. Potrafi strzelać, bardzo inteligentnie porusza się po boisku. Będziemy musieli zagrać bardzo dobry mecz, w innym wypadku możemy pożałować”.

 

Ostatnie rezultaty przywołują głosy o końcu ery wielkiej Barcelony. Zdaniem Valdésa jest to nieuniknione. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi. Mimo wszystko, Barcelona jest w dobrym położeniu, aby awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Dla Valdésa jest to najbardziej ekscytujący puchar. W 2006 roku myślał, że jest to jego ostatni finał w barwach Blaugrana. Teraz, osiem lat później ma nadzieję, że naprawdę zagra ostatni raz w koszulce Barcelony w finale Ligi Mistrzów. Jeśli Barcelonie uda się dostać do Lizbony i zwyciężyć, byłby to jego czwarty zwycięski finał w Lidze Mistrzów. Coś, czego Valdés nie wie, ale byłby to najlepszy rezultat wśród bramkarzy w historii. A wszystko zaczęło się w Paryżu.

Wzloty:

  • Gablota pełna pucharów: 6 tytułów ligowych, 2 zwycięstwa w Pucharze Króla, 6 Superpucharów Hiszpanii, 3 zwycięstwa w Lidze Mistrzów, 1 zwycięstwo w Superpucharze Europy, 2 Klubowe Mistrzostwa Świata. Nie wspominając o Mistrzostwie Świata i zwycięstwie na Euro z reprezentacją Hiszpanii.
  • Wygrał Trofeo Zamora pięciokrotnie. Przyznawane jest ono bramkarzowi z najmniejszą średnią straconych goli w lidze.
  • Obronił 10 rzutów karnych dla Barcelony we wszystkich rozgrywkach. Ostatni w wygranym 4-0 meczu przeciwko Ajaxowi w tym sezonie.

 

Upadki:

  • Nie był powoływany do reprezentacji Hiszpanii aż do 2010 roku. Nie zagrał w ani jednym meczu na Mistrzostwach Świata i zanotował tylko 13 występów w reprezentacji.
  • Zawieszony na cztery ligowe spotkania za agresywne zachowanie w stosunku do sędziego Miguela Angela Pereza Lasy, po przegranym 2-1 meczu z Realem w Madrycie.
11.03.2014 19:17, autor: Zaza, źródło: theguardian.com

Powiązane newsy

Mecze


FC Barcelona

Inter Mediolan
3 : 3
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-04-2025

Real Valladolid

FC Barcelona
1 : 2
La Liga
José Zorrilla - 21:00 03-05-2025

Inter Mediolan

FC Barcelona
4 : 3
Champions League
Giuseppe Meazza - 21:00 06-05-2025

FC Barcelona

Real Madryt
4 : 3
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 11-05-2025

RCD Espanyol

FC Barcelona
0 : 2
La Liga
Stage Front - 21:30 15-05-2025

FC Barcelona

Villarreal CF
2 : 3
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 19:00 18-05-2025

Athletic Bilbao

FC Barcelona
0 : 3
La Liga
San Mames - 21:00 25-05-2025

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Barcelona 38 28 4 6 102 39 88
2 Real Madrid 38 26 6 6 78 38 84
3 Atlético de Madrid 38 22 10 6 68 30 76
4 Athletic Club 38 19 13 6 54 29 70
5 Villarreal 38 20 10 8 71 51 70
6 Real Betis 38 16 12 10 57 50 60
7 Celta de Vigo 38 16 7 15 59 57 55
8 Rayo Vallecano 38 13 13 12 41 45 52
9 Osasuna 38 12 16 10 48 52 52
10 Mallorca 38 13 9 16 35 44 48
11 Real Sociedad 38 13 7 18 35 46 46
12 Valencia CF 38 11 13 14 44 54 46
13 Getafe 38 11 9 18 34 39 42
14 Espanyol 38 11 9 18 40 51 42
15 Alavés 38 10 12 16 38 48 42
16 Girona 38 11 8 19 44 60 41
17 Sevilla 38 10 11 17 42 55 41
18 Leganés 38 9 13 16 39 56 40
19 Las Palmas 38 8 8 22 40 61 32
20 Real Valladolid 38 4 4 30 26 90 16

Ostatnie komentarze

Części samochodowe online – iParts.pl