• 84

Kolumbia z trzema punktami, Kostaryka pokonuje Urugwaj, Włosi lepsi od Anglików, remontada iworyjczyków

Części samochodowe online – iParts.pl

Kolumbia - Grecja 3:0 (1:0)

 

Na trybunach stadionu w Belo Horizonte pojawiło się bardzo dużo kibiców kolumbijskich, którzy przez cały mecz wspierali swoją drużynę. Ku ich uciesze, druga drużyna eliminacji w Ameryce Południowej nie dała żadnych złudzeń przeciwnikom.


Szokiem dla Greków musiał być fakt, że pierwszą bramkę stracili już w 5. minucie gry. Cuadrado okiwał obrońcę przy prawym boku pola karnego i posłał piłkę po ziemi w środek "jedenastki". Dogodnej okazji do strzału nie zmarnował Pablo Armero, który płaskim uderzeniem umieścił piłkę przy lewym słupku bramki Orestisa Karnezisa.


Katsouranis i spółka próbowali wyrównać, ale ich wysiłki spełzły na niczym. Do końca pierwszej połowy nie padła już żadna bramka. Statystyki mogły nieco szokować, ponieważ Grecy mieli aż 59% posiadania piłki, a także więcej strzałów na bramkę rywali. Po przerwie statystyki zaczęły się nieco wyrównywać, ale gole strzelała już tylko jedna drużyna. W 58. minucie meczu było już 2-0. Ambitni i walczący Kolumbijczycy dopięli swego i byli coraz bliżej upragnionych trzech punktów. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na krótki słupek, przedłużone o kilka metrów i Teofilo Gutierrezowi nie pozostało już nic innego, jak tylko dołożyć nogę i skierować futbolówkę do pustej bramki.


Kilka minut później podopieczni Fernando Santosa byli bliscy zdobycia bramki kontaktowej, ale strzał głową Gekasa wylądował na poprzeczce. Chwilę później został on zmieniony przez Mitroglou.


W doliczonym czasie gry Grecję dobił James Rodriguez. Cuadrado pięknym rajdem przedarł się w okolice pola karnego, rozegrał piłkę dwójkowo z jednym z kolegów, po czym popisał się pięknym podaniem stojąc tyłem do Jamesa Rodrigueza. Ten strzelił po długim słupku i ustalił wynik spotkania na 3-0. Czy brak Falcao był dziś odczuwalny? Absolutnie nie.


Bramki: Pablo Armero (5'), Teofilo Gutierrez (58'), James Rodriguez (90')


Kolumbia: Ospina, Zuniga, Zapata, Yepes, Armero (Santiago Arias 74'), Sanchez, Aguilar (Alexander Mejia 69'), Cuadrado, Rodriguez, Ibarbo, Gutierrez (Jackson Martinez 76')


Grecja: Karnezis, Holebas, Papastathopoulos, Manolas, Torosidis, Kone (Giorgos Karagounis 78'), Katsouranis, Maniatis, Salpingidis (Giannis Fetfatzidis 57'), Gekas (Kostas Mitroglou 64'), Samaras


Sędziował: Mark Geiger (USA)

 

 

Urugwaj - Kostaryka 1:3 (1:0)

 

Na Estádio Castelão w Fortalezie odbył się pierwszy mecz grupy D piłkarskich MŚ pomiędzy Urugwajem, a Kostaryką. Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli dwukrotni Mistrzowie Świata, czwarta drużyna Mundialu w RPA – Urugwajczycy.

 

W składzie Celestes zabrakło leczącego kontuzję Luisa Suáreza, znalazł się w nim za to były piłkarz Blaugrany, zdobywca potrójnej korony w sezonie 2008-2009 Martín Cáceres. Spotkanie w pierwszej połowie przebiegało pod dyktando Urugwaju. Urusi grali sporo długich piłek do swoich napastników, szczególnie do Cavaniego. To właśnie napastnik PSG dał prowadzenie drużynie z Ameryki Południowej w 24 minucie wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Diego Lugano. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Po zmianie stron do głosu coraz odważniej zaczęli dochodzić Kostarykańczycy. W 54 minucie spotkania wynik wyrównał silnym strzałem Joel Campbell. Do wszystkich oglądających to spotkanie dotarł jasny przekaz – niespodzianka w tym spotkaniu nie jest wykluczona.

 

Urugwaj nie potrafił narzucić swoich warunków gry, bardzo widoczny był brak w ich składzie najlepszego strzelca ostatniego sezonu Premier League. W 57 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego bramkę ze spalonego zdobył strzałem głową Óscar Duarte. Czas mijał, a próby wyrównania wyniku w wykonaniu Urugwajczyków były coraz bardziej rozpaczliwe. W 84 minucie Marco Ureña wykorzystał błąd bramkarza Urugwaju – Fernando Muslery i przypieczętował zwycięstwo Kostaryki. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę za chamski faul otrzymał Maximiliano Pereira. Pierwsze spotkanie grupy D przyniosło pierwszą niespodziankę na tych Mistrzostwach Świata. Urugwajczycy mocno skomplikowali sobie pozycję w grupie D i będzie im bardzo ciężko awansować do kolejnej fazy turnieju.

 

Bramki: Edinson Cavani (k. 24') - Joel Cambell (54'), Óscar Duarte (57'), Marco Ureña (84')

 

Urugwaj: Muslera, Pereira, Lugano, Godín, Cáceres, Stuani, Arévalo Rios, Gargano (Álvaro González 60'), Rodríguez (Abel Hernández 76'), Forlán (Nicolas Lodeiro 60'), Cavani

 

Kostaryka: Navas, Díaz, Umaña, González, Duarte, Gamboa, Bolaños (Michael Barrantes 89'), Tejeda (Jose Miguel Cubero 74'), Borges, Ruiz (Marco Ureña 83'), Campbell

 

Sędziował: Felix Brych (Niemcy)

 

Anglia - Włochy 1:2 (1:1)

 

Zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami, kontuzja kostki wykluczyła z występu Gianluigiego Buffona. Jego miejsce zajął bramkarz PSG, Salvatore Sirigu.


Obie drużyny rozpoczęły mecz dość otwarcie, skupiając się bardziej na konstruowaniu akcji ofensywnych, aniżeli murowaniu dostępu do własnej bramki. Pierwsze groźne sytuacje obu ekip to mocne uderzenia z dystansu, z którymi bez większych problemów poradził sobie zarówno Sirigu, jak i Hart. Do momentu strzelenia pierwszego gola nie wydarzyło się jednak prawie nic ciekawego, a gra ograniczała się do dostarczenia piłki pod pole karne przeciwnika. Wizyty w "szesnastce" można było policzyć na palcach jednej ręki.


W 35. minucie Claudio Marchisio zdecydował się na strzał z dystansu po ziemi. Piłka skierowana na długi słupek zaskoczyła Joe Harta, który nie zdążył zareagować na czas. Anglicy odpowiedzieli bardzo szybko, wyrównując już po dwóch minutach. Dośrodkowanie Rooneya z lewego skrzydła ze spokojem wykończył Daniel Sturridge.


W doliczonym czasie pierwszej połowy Mario Balotelli wyciągnął z bramki Harta, który stanął jak wmurowany kilka metrów od linii bramkowej. Napastnik Milanu długo się nie zastanawiając postanowił przelobować zaskoczonego Anglika. Od utraty bramki uratowała go jedynie świetna interwencja jednego z obrońców, który wybił piłkę głową tuż sprzed linii.


Po przerwie mecz nie stracił na tempie, ale tak jak i przed zmianą stron, większośc akcji kończyła się przed polem karnym. Po sześciu minutach Włosi pierwszą okazję zamienili na bramkę. Dośrodkowanie Candrevy prosto na głowę Super Mario dało Italii ponowne prowadzenie w spotkaniu.


W 57. minucie na placy gry pojawił się były gracz FC Barcelony, Thiago Motta, który zmienił Marco Verattiego. Jego wejście pozwoliło na uporządkowanie szyków obronnych, które stały się dla podopiecznych Roya Hodgsona nie do przejścia.


Anglicy próbowali wyrównać, ale Włosi po zdobyciu drugiej bramki nieco spuścili z tonu i skupili się na pilnowaniu tyłów. Wraz z biegiem czasu piłkarze byli coraz bardziej zmęczeni grą w temperaturze oscylującej wokół 30°C. Do końca meczu piłkarze Albionu nie mieli pomysłu na wyrównanie i zasłużenie przegrali w pierwszej kolejce. Jedyne, na co ich było stać to masa niecelnych strzałów w sporej odległości od słupków strzeżonych przez Sirigu.

W doliczonym czasie gry, po wolnym wykonanym przez Andreę Pirlo, piłka trafiła w poprzeczkę. Uderzenie było piękne, kapitan Włochów podręceniem piłki kompletnie zmylił Harta, który skierował się z interwencją w złą stronę.


Bramki: Sturridge (37') - Marchisio (35'), Balotelli (50')


Anglia: Hart, Johnson, Cahill, Jagielka, Baines, Gerrard, Henderson (Jack Wilshere 73'), Welbeck (Ross Barkley 61'), Sterling, Rooney, Sturridge (Adam Lallana 80')


Włochy: Sirigu, Chiellini, Paletta, Barzagli, Darmian, De Rossi, Verratti (Thiago Motta 57'), Candreva (Marco Parolo 79'), Pirlo, Marchisio, Balotelli (Ciro Immobile 73')

 

 

WKS - Japonia 2-1(0-1)

 

Jeśli uważacie, że 3 w nocy nie jest najlepszą porą na oglądanie meczu reprezentacji Japonii i Wybrzeża Kości Słoniowej, to pewnie bym się z wami zgodził. Godzina niecodzienna, spotkanie też mogłoby wydawać się nie najciekawsze w porównaniu chociażby z niedawnymi spotkaniami Holandia - Hiszpania czy Włochy - Anglia, jednak niewątpliwie ma swój urok. No wiecie, jest środek nocy, a w telewizji ciągle piłka na najwyższym poziomie. A jak przebiegał mecz? Już piszę.


Pierwszy kwardans wyglądał dość standardowo - grę kontrolowali Iworyjczycy, jednak na zdobycie bramki nie pozwalała im poukładana japońska obrona oraz lejący z nieba deszcz. Sytuacja zmieniła się diametralnie dokładnie po kwadransie - Keisuke Honda z łatwością zzmylił obrońców i kapitalnym strzałem umieścił piłkę w przy bliższym słupku. Od tego momentu to Azjaci zaczęli sobie stwarzać więcej sytuacji, a najlepszym tego dowodem była akcja Uchidy z 20 minuty. Japończyk zwiódł linię defensywy z łatwością, z jaką samurajski miecz rozcina masło. Szkoda, że z bliskiej odległości uderzył prosto w bramkarza, bo moglibyśmy oglądać naprawdę ładną bramkę.

Dominacja naszych skośnookich przyjaciół trwała jakieś 5 minut, potem drużyna WKS-u wzięła się za odrabianie strat. Yaya Toure dwoił się i troił, żeby tylko doprowadzić do wyrównania, jednak zawsze czegoś brakowało. A to ktoś nie wyszedł do podania, a to  się potknął albo skiksował - i piszę to bez złośliwości. Na uwagę na pewno zasługuje też uderzenie z wolnego byłego gracza Barcelony. Idealny spadający liść, niesamowita rotacja piłki i dobra siła. Tylko bramka była za blisko. Możecie wierzyć lub nie (możecie też znaleźć sobie powtórkę w internecie), ale właśnie tak to wyglądało.  

No i Gervinho. Koleś przed końcem pierwszej połowy zmarnował więcej sytuacji niż Alexis przez cały sezon 2012/13, a to naprawdę sztuka. I to spora.


Pytanie w przerwie: co powoduje większy niesmak - reklama środka na grzybicę pochwy czy studio ekspertów TVP? I wiedzieliście, że mecz drużyny WKS z Japonią to idealny dowód na to, że posiadanie piłki to nie wszystko, a tiki-taka umiera? No to już wiecie.

I wracamy do Brazylii. Chciałem napisać, że Japonia to jeden z naprawdę niewielu krajów, który przez urazy nie stracił żadnego z kluczowch zawodników, ale w 53. minucie zszedł kapitan ich drużyny - Hasebe.  A 4 minuty później  wejść musiał kontuzjowany Didier Drogba. Musiał to akurat słowo klucz, bo przed jego wejściem  iworyjski atak wyglądał po prostu. Natomiast po... no cóż, 2 minuty po jego wejściu gola zdobył Wilfred Bony. A po kolejnych dwóch - beznadziejnie grający w pierwszej połowie Gervinho. Pojawienie się Drogby całkowicie  zmieniło postawę afrykańczyków, zresztą trudno się dziwić. Niewielu jest zawodników, od których aż tak emanuje aura doświadczenia i pewności siebie.

Mecz zasłużenie zakończył się zwycięstwem Iworyjczyków. W skrócie wyglądało to tak:

Bramki: Honda (16'), Bony (64'), Gervinho (66')

 WKS: Boubacar Barry - Serge Aurier, Souleymane Bamba, Didier Zokora, Arthur Boka, Cheikh Tioté, Yaya Touré, Serey Die, Gervinho, Wilfried Bony, Salomon Kalou.

Japonia: Eiji Kawashima - Atsuto Uchida, Maya Yoshida, Masato Morishige, Yūto Nagatomo, Hotaru Yamaguchi, Makoto Hasebe, Keisuke Honda, Shinji Kagawa, Yūya Ōsako, Shinji Okazaki.

14.06.2014 20:35, autor: gwzd, argielover, kurtka, źródło: własne/fifa.com

Powiązane newsy

Mecze


Borussia Dortmund

FC Barcelona
3 : 1
Champions League
Signal Iduna Park - 21:00 15-04-2025

FC Barcelona

Celta Vigo
4 : 3
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 19-04-2025

FC Barcelona

Mallorca
1 : 0
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:30 22-04-2025

FC Barcelona

Real Madryt
3 : 2
Copa del Rey
La Cartuja - 22:00 26-04-2025

FC Barcelona

Inter Mediolan
3 : 3
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-04-2025

Real Valladolid

FC Barcelona
1 : 2
La Liga
José Zorrilla - 21:00 03-05-2025

Inter Mediolan

FC Barcelona
4 : 3
Champions League
Giuseppe Meazza - 21:00 06-05-2025

FC Barcelona

Real Madryt
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 11-05-2025

RCD Espanyol

FC Barcelona
- : -
La Liga
Stage Front - 21:30 15-05-2025

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Barcelona 34 25 4 5 91 33 79
2 Real Madrid 34 23 6 5 69 33 75
3 Atlético de Madrid 34 19 10 5 56 27 67
4 Athletic Club 34 16 13 5 50 26 61
5 Villarreal 34 16 10 8 60 47 58
6 Real Betis 34 16 9 9 52 42 57
7 Celta de Vigo 34 13 7 14 52 52 46
8 Rayo Vallecano 34 11 11 12 36 42 44
9 Osasuna 34 10 14 10 42 50 44
10 Mallorca 34 12 8 14 31 39 44
11 Real Sociedad 34 12 7 15 32 37 43
12 Valencia CF 34 10 12 12 40 51 42
13 Getafe 34 10 9 15 31 31 39
14 Espanyol 34 10 9 15 36 44 39
15 Girona 34 10 8 16 41 52 38
16 Sevilla 34 9 11 14 37 46 38
17 Alavés 34 8 11 15 35 46 35
18 Las Palmas 34 8 8 18 40 56 32
19 Leganés 34 6 13 15 32 51 31
20 Real Valladolid 34 4 4 26 25 83 16

Ostatnie komentarze

Części samochodowe online – iParts.pl