Dzisiaj będziemy chyba świadkami innej pary spotkań niż w dwa poprzednie dni. Wcześniej w spotkaniach 1/8 finału ciężko było wytypować jednoznacznego faworyta. Teraz sytuacja wydaje się być jasna, ale tak na dobrą sprawę czy na mundialu możemy być pewni czegokolwiek? Pozostaje nam tylko wierzyć, że bój drużyn rodem z Afryki i Europy nie skończy się tak oczywistym dla wszystkich zwycięstwem, a będzie emocjonujący aż do ostatnich minut.
Francja - Nigeria
Zaczynamy spotkaniem Francuzów z Nigeryjczykami. Historia starć obu zespołów nie jest zbyt bogata. Obie ekipy mierzyły się ze sobą tylko raz, ponad pięć lat temu, w spotkaniu towarzyskim. Zakończyło się ono zwycięstwem 1:0 graczy z Afryki (tych z Nigerii), ale przyznajmy sobie szczerze, że wówczas reprezentacja Francji nie należała do najmocniejszych drużyn, a ponadto był to tylko sparing.
Francja wygrała swoją grupę w bardzo przekonywujący sposób, w pierwszym meczu rozgromiła Honduras strzelając trzy gole, potem odniosła zwycięstwo w meczu ze Szwajcarią 5:2, na koniec zremisowała bezbramkowo z Ekwadorem, ale warto dodać, iż reprezentacja Tricolores nie grała w tym ostatnim spoktnia w wyjściowym składzie, mając już wcześniej zapewniony awans do fazy pucharowej.
Nigeria w swojej grupie miała trochę pod górkę, bo do samego końca nie było wiadome, kto zagra dalej. Swoją przygodę na brazylijskiej imprezie zaczęli w bardzo słabym stylu, remisując bezbramkowo z Iranem, rozgrywając najgorszy mecz na tym mundialu. Potem przyszła pora na mecz na śmierć i życie, po którym zasłużenie odesłali Bośniaków do domu, wygrywając 1:0. Na koniec grupowych zmagań mierzyli się z reprezentacją Argentyny, stawiając naprawdę ciężkie warunki, ale ostatecznie ulegając Messiemu drużynie Albicelestes.
Francuzom może być ciężko z jednego powodu. Na pewno Nigeria nie pójdzie śladem Szwajcarów i nie otworzy się na tyle, by gracze Didiera Deschampsa mogli ich spokojnie skontrować. Ten mecz powinien bardziej przypominać spotkanie z Hondurasem, w którym do momentu otrzymania czerwonej kartki wcale nie było Francji łatwo. Moje wywody okazują się jednak czasami mylne, a sam mecz bywa kompletnie inny niż przewiduję. Miejmy więc tylko nadzieję, że na Estádio Nacional de Brasilia nie zabraknie dzisiaj tego co w futbolu najlepsze: pięknych bramek i jeszcze piękniejszych kobiet.
Niemcy – Algieria
Te drużyny zmierzą się ze sobą po raz pierwszy w historii. Ma to jedną oczywistą wadę, bo niestety żaden z komentatorów TVP nie zdoła uraczyć nas niesamowitymi opowieściami o meczach tych drużyn, które rozegrane były dziesiątki lat temu i dzisiaj są już kompletnie bez znaczenia. Każdy z nas widzi Niemców w roli faworyta, ale warto dodać, że Algierii udawało się skutecznie przeszkadzać swoim oponentom.
Niemcom udało się wygrać swoją grupę, chociaż musieli oni o to walczyć aż do ostatniej kolejki. Pierwsze spotkanie na pewno tego nie zwiastowało, bo rozgromili drużynę Portugalii 4:0, by w drugim meczu naprawdę sporo namęczyć się z Ghaną, niezasłużenie remisując 2:2. Na koniec zagrali o pierwsze miejsce z ekipą USA, odnosząc zwycięstwo w kiepskim stylu, w generalnie nudnym meczu.
Algieria swój historyczny awans przypieczętowała dopiero w ostatniej kolejce. Na początku parkując autobus przed swoim polem karnym ulegli Belgii 1:2, potem pewnie wygrali z Koreą Południową 4:2. W ostatnim meczu musieli co najmniej zremisować, aby myśleć o wyjściu z grupy. Do 60. minuty to Rosja grała dalej, ale gol Islama Slimaniego wprowadził graczy z Afryki do fazy pucharowej.
Dzisiaj wierzę w Algierię. Nie, nie bierze się to tylko i wyłącznie z mojej niechęci do narodu niemieckiego, ale też z trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Bo oprócz przekonywującego meczu z Portugalią (a może to oni po prostu byli tacy słabi) to na tym turnieju Niemcy nie zachwycają. Powiedzmy sobie szczerze, szczelna obrona i udane kontrataki mogą przybliżyć drużynę Algierii do awansu i obronić ich przed rozstrzelaniem przez Müllera i spółkę.