Jeśli miałbym być okrutny - a przez moment będę - tak przedstawiłbym przedmeczowy plan taktyczny Luisa Enrique:
1. Wybierz Munira i Pedro do podstawowej jedenastki.
2. Graj źle przez godzinę.
3. Wprowadź Neymara.
4. ???
5. Profit
To oczywiście nie fair zredukować pomysły Lucho do tak ironicznej listy, jednak dwa ostatnie mecze odzwierciedliły ten wyżej pokazany wzór. Mimo wszystko, pewne detale tych dwóch zwycięstw były zróżnicowane i pokazały, że nowe pomysły trenera FC Barcelony zaczynają działać.
Zespół FC Barcelony długo cierpiał przez defensywę wysokiej jakości zespołów (Villarreal i Athletic), i mimo że drużyny te miały inną strategię na obronę i zmusiły Barce do przeprowadzania ataków różnymi drogami, to obie przegrały a Barca zasłużenie zdobyła 9 punktów na 9 możliwych.
Barca kontynuuje ustawiać się w płynne 4-3-3/4-3-1-2/3-4-1-2, co zaczyna być już standardem. Podczas gdy w ostatnim meczu Villarreal usiadł bardzo głęboko i zmusił Daniego Alvesa do bezcelowych dośrodkowań przez cały mecz, Athletic utrzymywał wysoką linię w ustawieniu 4-2-3-1 i mocno ściskał do środka linię pomocy Barcy. Fakt, że obie strony grały wysoko ustawionymi liniami, sprawił, że obie spędziły większość meczu próbując posyłać długie piłki lub próbując szybkich kombinacji, by dostać się do wolnego miejsca za obrońcami.
Gdy nie było długich podań, które notabene zdarzały się bardzo często, Barca grała przerzutami do przeciwnych boków, gdzie często przebywali Ivan Rakitić i Andrés Iniesta.
Jérémy Mathieu i Javier Mascherano wykonali po 8 długich podań, które zakończyły się sukcesem odpowiednio 6 i 5 razy, podczas gdy Rakitic miał takich udanych zagrań 5 na 7. Cały zespół w pierwszej połowie wykonał 37 prób, porównując do meczu z Elche, w którym przez cały mecz Barca wykonała takich podań 42. Duma Kataloni zakończyła mecz z 67 długimi podaniami do przodu - znacznie przekraczając średnią.
W tym meczu mogliśmy zobaczyć sprytną i typowo ambitną strategię na defensywę użytą przez zawodników Ernesto Valverde, która nie opierała się na zaparkowaniu autobusu i graniu na zero. Było kilka momentów w meczu, gdzie obie strony grały wąsko, kompaktowo i były tylko skupione na przejęciu piłki, tak że można było odnieść wrażenie, że oglądaliśmy mecz z niższej klasy rozgrywkowej ligi angielskiej.
Najbardziej widoczną zmianą w stylu Barcy nie było to jak atakowali - wysokie tempo wertykalnych zagrań bardziej preferowane od powolnej, cierpliwej tiki-taki - ale to jak bronili. Gdy Baskowie byli w posiadaniu piłki, Barca broniła względnie głęboko a jej atakujący z rzadka nakładali pressing na stoperów Athleticu.
Podczas gdy poprzednie mecze Barcelony obfitowały w wysoki pressing, w tym rzadko kiedy mogliśmy go oglądać. Przykładowo w meczu przeciwko Villarreal, trójka napastników miała więcej odbiorów niż 4 osobowa linia defensywna Barcy. Przeciwko baskom, wykonali jeden odbiór i zero przechwytów.
Brak pressingu powodował, że Barca wyglądała na niezorganizowaną, gdy Athletic wychodził z atakiem, choć w rzeczywistości Duma Katalonii wyciągała przeciwnika by stworzyć więcej miejsca. Przyjęli formację, w której pozwalali piłce na wejście w ich połowę przed jej obiorem, przez co później szybko przechodzili do ataku, dzięki szybkości Leo Messiego i dwójki przed nim.
W ten sposób Barca w końcu zdobyła dwa gole: Sergio Busquets przejmujący piłkę i podający do Messiego, który wykonał dwie bardzo różne, ale równie imponujące asysty do Neymara. Każda z akcji trwała kilka sekund, ale odbyła się przez połowę boiska, co stworzyło Brazylijczykowi szanse, które świetnie zamienił na gole. Co więcej, Messi stworzył 4 inne szanse z podobnych sytuacji.
W późniejszych etapach, gdy mecz już wydawał się wygrany, napastnicy nałożyli więcej pressingu z przodu, natomiast obrońcy ciągle ustawiali się głęboko jak przez cały mecz, będąc bardziej pasywnymi.
Było to dziwne, widzieć tak dużo miejsca między liniami, zwłaszcza gdy zaczęliśmy kojarzyć Barcę jako zgrany kolektyw.
W momencie posiadania piłki, znów największym problemem była statyczność trójki napastników. Przekładało się to nie tylko na trudność w budowaniu ataków ale i w momencie, gdy Barca przetrzymywała krążącą po boisku piłkę. Czasem zawodnicy wystawiali się na skrzydła, dając kolegom możliwość dogrania, ale to oznaczało, że Baskowie mogli wypchnąć Barcę wyżej i nie martwić się piłkami posyłanymi za plecy, co oczywiście było planem A drużyny prowadzącej przez Lucho.
W konsekwencji, linia pomocy często była w posiadaniu piłki, ale bez możliwości podań do przodu, co gracze Athleticu wykorzystywali, zmuszając pomocników Barcy do odwrotu. W pierwszej połowie nei widzieliśmy krótkich podań, czego przyczyną była trójka zawodników z przodu.
Mimo że wydaje się to być niesprawiedliwe, porównywać ten lub inny zespół do Barcy Pepa Guardioli w jej najlepszym okresie, to kontrast między zachowaniem napastników u Luisa Enrique a napastnikami u Pepa jest ogromny. Napastnicy aktualnego trenera Bayernu - Lionel Messi, Thierry Henry, Samuel Eto’o, Pedro, Bojan i David Villa - zawsze zaczynali grę szeroko, gdzie wbiegali w obronę przeciwnika, co sprawiało dużo więcej problemów niż obecny system.
Podczas kontrataków były momenty, gdzie Barca potrzebowała użyć całej szerokości boiska, tak jak robiła to drużyna Pepa, by stworzyć więcej dziur w obronie przeciwnika. W kilku sytuacjach szybkie kontry spełzły na niczym, poprzez kiepskie ustawienie napastników, którzy nie rozbiegli się ze środka boiska, co stworzyło sytuację, łatwą do odczytu przez przeciwnika, tak jak ta poniżej, gdzie Messi miał jedną możliwość na podanie, dzięki gęsto ustawionym, sześciu obrońcom Athelticu. Podanie to zostało przechwycone i na tym skończyła się cała akcja.
Natomiast trzeba oddać Luisowi Enrique to, że ta wąska strategia rozgrywania kontrataków jest jeszcze w powijakach i mimo problemów stworzyła przeciwnikowi wiele problemów. Trzy znakomite sytuacje Munira, gdyby zostały wykorzystane zmieniłyby całkowicie grę. Niestety najmłodszy gracz Barcy dwie zepsuł a jedna została błędnie odgwizdana jako spalony. Messi również miał kilka szans na zdobycie gola, po szybkich kontrach. Niestety zostały one zastopowane przez heroiczną obronę Athleticu.
Reasumując, był to kolejny, pełen walki mecz, w którym Barca była stroną dominującą i zasłużyła na zwycięstwo. Ten mecz również dobrze ilustrował taktykę Luisa Enrique. Gdy spojrzymy na niektóre aspekty gry - Messi wyprowadzający kontry, dwójka napastników relatywnie zwolniona z defensywnych obowiązków, dynamiczni środkowi pomocnicy otrzymujący piłkę w bocznych sektorach boiska - jest to jasne, w którą stronę idzie Lucho i jego sztab. Sprawy mogą nabrać tylko lepszych obrotów, gdy Neymar i Luis Suarez znajdą się w wyjściowej jedenastce.