Skauci Barçy od finału Klubowych Mistrzostw Świata przyglądają się Danilo - prawemu obrońcy z niesamowitym ciągiem na bramkę, który wówczas występował w Santosie, a obecnie przeniósł się do FC Porto. W ostatnich sezonach nazwisko zawodnika często było łączone z Barceloną, która miała szukać przyszłościowego następcy Daniego Alvesa i wydaje się, że ostatecznie na Camp Nou uwierzyli, iż dwudziestotrzylatek ma umiejętności wymagane do gry w Barcelonie.
Według raportów sztabu technicznego Danilo jest piłkarzem z ogromnym talentem, który jednak nie wszedł jeszcze na swój najwyższy poziom i pod względem umiejętności nieco mu brakuje do Daniego. Barcelona, która najprawdopodobniej będzie zmuszona do zakupienia prawego obrońcy po nieuchronnym odejściu Alvesa, uważa Danilo za najlepszą alternatywę na prawą obronę po tym, jak Cuadrado przeniósł się do Chelsea.
Problemem dla Barçy jest fakt, iż Danilo występuje w FC Porto, klubie znanym ze świetnego sprzedawania swoich zawodników. Kontrakt Brazylijczyka z portugalską drużyną wygasa w 2016 roku i jest w nim zapisana klauzula odstępnego wynosząca 50 milionów euro. Juventus starał się o transfer obrońcy w zimowym okienku transferowym, jednak oferty w wysokości 13 milionów euro wywoływały podobno tylko uśmiech z politowaniem na twarzach włodarzy Porto.
Porto od dłuższego czasu przygotowuje dla zawodnika nowy kontrakt, w którym na tym samym poziomie pozostanie klauzula odstępnego, jednak znacząco wzrośnie pensja zawodnika, a umowa będzie wygasać najwcześniej w 2017 roku. Włodarze portugalskiego klubu chcą uniknąć sytuacji, w której prawy obrońca mógłby opuścić klub za darmo i pragną jak najszybciej zabezpieczyć się przed taką możliwością.
- Od czasu transferu do Porto jestem łączony z wielkimi klubami, pryzwyczaiłem się już - powiedział nieskromnie Danilo w jednej z ostatnich wypowiedzi. - Trzeba pamiętać o tym, że Barça nie może obecnie dokonywać transferów, jednak muszę przyznać, iż łączenie mnie z tak wielkim klubem to dla mnie ogromne wyróżnienie - dodał Brazylijczyk.