Blaugrana.pl to jeden z nielicznych portali w internecie, którego głównym atutem są komentarze - nieraz zdecydowanie bardziej zajmujące od samych artykułów. W przeciwieństwie do tych ostatnich, włodarze BO nie mają bezpośredniego wpływu na jakość przeprowadzanych tutaj dyskusji, oczywiście poza usuwaniem tych najbardziej prymitywnych. Nasze serca radują się więc niezmiernie, że ich poziom pozostaje tak wysoki i że blaugrana faktycznie stała się miejscem, gdzie można przeprowadzić konstruktywną rozmowę, co w sieci jest jednak rzadkością. Nie znaczy to naturalnie, że nie mogłoby być lepiej. Mogłoby. I właśnie dlatego piszę ten tekst. Swojego czasu z całkiem niezłym skutkiem brałem udział w konkursach debat oksfordskich i chciałbym się z Wami podzielić garścią porad dotyczących tego jak dyskutować, żeby robić to w sposób nie tylko kulturalny, ale i - co przecież najważniejsze - skuteczny. Zapraszam do lektury.
Transparentność przede wszystkim!
Czytając przeróżne internetowe dyskusje, łatwo zauważyć, że większość postów wygląda jak coś skleconego przez alkoholika z zespołem Tourett'a. Opinie przedstawione jak fakty, a fakty jak opinie; w 200 wyrazowym tekście znajdziemy dwa argumenty, które w dodatku schowane są pod garścią zupełnie niczego nie wnoszących bluzgów i losowych słów napisanych Caps Lockiem. To nie tak powinno wyglądać. Warto opisać najpierw jeden argument, dopiero potem drugi, bez mieszania ich. Jeśli są ze sobą powiązane, to postarajmy się, aby związek przyczynowo-skutkowy był od razu widoczny i zrozumiały dla czytelnika. To nie matura, nikomu nie chce się kilkukrotnie czytać Waszego tekstu żeby dojść do tego, co autor miał na myśli.
Jeżeli Twój post będzie przejrzysty, to nie tylko będzie się go lepiej czytało wszystkim odwiedzającym stronę, ale i ciężej będzie się wykręcić Twojemu adwersarzowi od odpowiedzi na przytoczony argument. Jeśli chowasz swoje argumenty w ścianie tekstu długości i o walorach estetycznych Pałacu Kultury, prawdopodobnie zrobi to bez większego wysiłku. Powinno się również pamiętać, że przecież w internetowej dyskusji uczestniczy więcej osób. Klarowny sposób wyrażania własnych opinii z automatu nastraja je do ciebie lepiej.
Moda na strumienie świadomości minęła już dawno, więc zanim zaczniemy pisać, zastanówmy się najpierw, co konkretnie chcemy przekazać. Dobrze jest też przeczytać swój komentarz przed opublikowaniem, dzięki czemu sami wyłapiemy swoje błędy - nie tylko ortograficzne czy interpunkcyjne, ale także logiczne. Popełnienie tych ostatnich może doprowadzić do tego, że zwyczajnie zrobimy z siebie błazna.
Przy dłuższych komentarzach wskazane jest robienie akapitów lub nawet numerowanie argumentów.
Nie atakuj oponenta, tylko jego argumenty
Wydaje się to dość oczywiste, więc nie będę się rozpisywał. Najprościej pokazać to na przykładzie.
ŹLE
"Penaldo to zwykla pizda i nie ma wogole porownania do Leo, a jeśli uważasz inaczej mierdo to jesteś popieprzony i wracaj do gimbazy"
DOBRZE
"To oczywiste, że CR nie dorasta Messiemu do pięt. Wystarczy przyjrzeć się bliżej temu, jak dryblują. Albo jaki mają wpływ na grę swoich drużyn. Albo jak podają. Albo w jaki sposób zdobywają bramki. Albo który jest czołowym symulantem Europy. Albo jak wykonują wolne. Albo ile trofeów zdobył jeden i drugi od przybycia Ronaldo do Realu. Albo porównać statystyki goli na ilość oddanych strzałów. Albo na wyniki ich reprezentacji. Albo sprawdzić, jak nazywa się pies Isco."
Sami widzicie, że fanboy Ronaldo poczuje się sprowadzony do parteru tylko w drugim przypadku, podczas gdy w pierwszym odpowie na równie żenującym poziomie. I można się tak przekrzykiwać, do momentu w którym nie wpadnie moderator i skasuje całą dyskusję. Ma to sens?
Na miłość boską, zostawcie tego Hitlera w spokoju
Oczywiście o ile nie prowadzicie dysputy historycznej. W każdym innym przypadku... Po prostu tego nie róbcie. W regulaminie debat oksfordskich jest na to nawet specjalny paragraf, który odejmuje Wam za to punkt. Dlaczego argumentum ad Hitlerum nie warto używać? Bo potem możemy się natknąć na takie kwiatki jak:
"Myślisz, że jesteś humanitarny, bo nie jesz mięsa? Hitler też nie jadł mięsa, a zabił miliony ludzi!"
"No i co z tego, że Inkwizycja paliła ludzi na stosie? Hitler robił gorsze rzeczy, a był ateistą! Więc zabijanie przez fanatyków religijnych to nic przy zbrodniach ateistów!!!"
Hilter był wegetarianinem, miłośnikiem przyrody, abstynentem, nie palił, miał wąsa, grzywkę, mówił po niemiecku i chodził w ciuchach od Hugo Bossa. To nie znaczy, że wszystkie te rzeczy są złe. Więc jeżeli wasz oponent nie przyznał się właśnie do mordowania żydów w swojej piwnicy, nie róbcie z niego nazisty. Tę część tekstu dedykuje pewnemu sympatycznemu Januszowi.
Pamiętaj, że możesz nie mieć racji
Po prostu. Intensywnie wczytuj się w każdy argument swojego adwersarza i zastanów się, czy może nie powinieneś się z nim zgodzić. Jeżeli prowadziliśmy kulturalną dyskusję, to przyznanie się do błędu nie jest żadnym wstydem. Mówi się, że z wygranej debaty wychodzimy dumni, a z przegranej - mądrzejsi.
Jest to też kolejny powód, dla którego nie powinniśmy atakować bezpośrednio swojego oponenta. Jeżeli okaże się, że to jednak on miał rację, a my nazwaliśmy go wcześniej debilem i nazistą to... No cóż, wyjście z takiej sytuacji z klasą będzie bardzo trudne. A jeżeli już do tego dojdzie, powiniśmy nie tylko przyznać przeciwnikowi rację, ale i go przeprosić. Pozostawanie przy swoim, kiedy Wiesz już, że przegrałeś, nie uratuje Twojego honoru, a będzie miało skutek dokładnie odwrotny.
Źródła są źródłem sukcesu
Jeżeli podajesz jakąś statystykę, powinieneś być przygotowany na podanie jej źródła. Mało jest rzeczy, które irtują mnie bardziej niż pisanie "95% muzułmanów popiera ISIS". Wszyscy wiemy, że statystyki to genialny fundament do różnorakich manipulacji, z tego powodu nawet te podparte źródłem nie są do końća rzetelne. Natomiast podawanie statystyk z pupy, nie powinno mieć miejsca nigdy i nigdzie.
Autorytety
Z pewnością zrobicie wrażenie, jeśli wykażecie, ż Einstein myślał dokładnie tak, jak Wy - prawda? No cóż, nie zawsze. Abstrahując już od tego, że przecież nawet popularny Albert czasem się mylił, to trzeba pamiętać, że nie w każdej sprawie jest on autorytetem. Jeśli dyskusja dotyczy fizyki to owszem, warto pokazać, co na ten temat sądził żydowski naukowiec. Natomiast jeżeli rozmawiacie na przykład o właściwym sposobie traktowania kobiet, Einstein niekoniecznie będzie kimś, z kogo warto brać przykład. Twórca ogólnej teorii względności miał dwie żony, około dziesięciu kochanek i, ogólnie rzecz ujmując, dość lekceważący stosunek do płci pięknej. Więc zanim odniesiemy się do opinii "autrytetu" podczas dysputy, sprawdźmy, czy na pewno będzie to na miejscu.
Wszyscy mówią...
Jeżeli przyłapiesz się na tworzeniu takiej konstrukcji, natychmiast przestań pisać. Albo odnieś się do wypowiedzi konkretnych osób (gorąco polecam przycik "cytuj"), albo zamilcz. Tworzenie opinii "wszystkich" i następne jej obalanie jest po prostu śmieszne. Także używanie "wszyscy wiedzą", jako argumentu na podparcie swojej tezy jest poważny błędem. Po pierwsze dlatego, że "wszyscy" też mogą się mylić, a po drugie - "wszyscy" nie istnieją.
Spinając to wszystko ładną klamrą
Oczywiście, o sztuce debatowania można by pisać jeszcze długo, bo jest to temat rzeka. Nie chcę Was jednak zanudzać. Mam nadzieję, że mój skromny poradnik choć trochę przyczyni się do podniesienia poziomu dyskusji na stronie, a może i w Waszym życiu jako takim. W końcu dyskutujemy niemal przez cały czas i ze wszystkimi. Stosując się do powyższych zasad nie tylko będziecie lepiej postrzegani w towarzystwie, ale możecie odnieść wymierne korzyści - i nie ważne, czy chodzi o przekonanie mamy, żeby pozwoliła Wam zostać nieco dłużej na imprezie, szefa, żeby dał Wam podwyżkę czy też żony, że naprawdę potrzebujecie tego telewizora 52" i absolutnie nie nadszarpnie to Waszego budżetu domowego. Poza tym, jeśli zachowamy spokój i kulturę, to mamy zdecydowanie większą szansę na to, iż druga strona nie obrazi się na nas, a zwyczajnie przyzna nam rację. To ważne zwłaszcza w przypadku mam i żon.
Na koniec jeszcze kilka słów skruchy. Mi samemu często zdarza się łamać powyższe zasady - zwłaszcza w przypływie emocji. W końcu nikt nie jest idealny. Staram się jednak tego nie robić i nawet, jeśli piszę w sposób bardzo potoczny, zadbać o merytoryczną część tekstu. Jak wychodzi, możecie ocenić sami - ja siebie nie będę oceniał. To kolejna z zasad. Cholera, naprawdę jest ich dużo. Jeśli macie jescze jakieś - śmiało, wpisujcie w komentarzach!