Na kłopoty Suarez
W poprzedniej kolejce bohaterem Barcelony został Neymar, aplikując Rayo aż cztery gole. Dziś gorszy nie chciał być Luis Suarez. Były snajper Liverpoolu zanotował drugiego (dzięki za przypomnienie o Cordobie!) hat-tricka w barwach blaugrana przyczyniając się wydatnie do zwycięstwa nad Eibar 3:1 mimo, że pierwszego gola zdobyli goście. Brazylijczyk jednak również odegrał kluczową rolę w tym meczu, asystując dwukrotnie swojemu partnerowi z ataku, a także wywalczając mnóstwo rzutów wolnych. Bohaterem drugiego planu - jak zresztą na zdjęciu - został bez wątpienia Sergio Busquets, prawdziwa alfa i omega Barcelony. Odbierał, przechwytywał, kontrolował, kreował, asystował i asekurował. Prościej byłoby wymienić w czym nie brał udziału. Był absolutnie wszędzie tam, gdzie był potrzebny. Natomiast sam mecz z pewnością nie zachwycił i najważniejsze z niego są trzy punkty. O stylu można, a nawet należy zapomnieć, wyciągając przy tym odpowiednie wnioski.
Spotkanie pomimo czterech goli nie porwało. W grze Barcelony dużo było chaosu, bezpośredniości, a także przestojów. Pierwsze celne, a przy tym mocne uderzenie z dystansu oddał Capa w 4. minucie. Bravo popisał się pewną interwencją chwytając piłkę. Duma Katalonii odpowiedziała po kilkunastu sekundach centrą z prawej strony Alvesa na długi słupek i niecelnym wolejem Suareza.
W 10. minucie zapachniało sensacją. Bartra stracił futbolówkę przy wyprowadzaniu piłki, ta po dwóch podaniach trafiła w pole karne do Keko. Strzał skrzydłowego Eibar Bravo zdołał sparować przed siebie, ale już wobec dobitki Borjy Bastona był bezradny.
Barcelona długo nie potrafiła otrząsnąć się po utracie bramki. Dopiero po upływie kolejnych dziesięciu minut udało się jej przedostać w pole karne rywala - ale od razu skutecznie. Neymar ruszył z lewego skrzydła łamiąc akcję do środka i mijając po drodze trzech rywali, po czym oddał piłkę Busquetsowi. Ten w stylu Xaviego posłał genialne diagonalne zagranie w pole karne do Sandro, który odegrał wzdłuż bramki do Suareza, a Urugwajczyk z kilku metrów głową skierował futbolówkę do siatki. Akcja z najwyższej półki, w przeciwieństwie do sędziowania. Arbiter boczny puścił grę mimo dość wyraźnego spalonego Sandro.
W 30. minucie Verdi zrobił sobie nieco miejsca przed polem karnym i uderzył z dużą rotacją, trafiając tylko w boczną siatkę. Po pięciu minutach do głosu doszła Duma Katalonii. Z lewej strony znalazł się niespodziewanie Busquets, skąd dośrodkował na 10 metr do nabiegającego Sandro. Młody snajper nieczysto trafił w piłkę i z wydawałoby się dogodnej okazji nic nie zostało.
Jeszcze jedną dogodną sytuację bramkową podopieczni Mendilibara stworzyli sobie w 40. minucie. Po prostej stracie Alvesa piłka dotarła w pole karne do Keko, ten minął Bravo i z ostrego kąta chciał ją zmieścić przy krótkim słupku, gdzie wślizgiem wybił ją na rzut rożny Bartra. Tuż przed ostatnim gwizdkiem z rzutu wolnego z 27 metrów pomylił się Neymar.
Drugie 45 minut zaczęło się idealnie dla Barcelony, choć pierwszy celny strzał (głową) oddał po centrze z dalekiego rzutu wolnego Borja Baston. Zaraz po tej próbie Neymar na lewym skrzydle zabrał piłkę rywalowi i odegrał ją w szesnastkę do Suareza, który przyjęciem piłki zrobił sobie nieco wolnej przestrzeni i mocnym, płaskim uderzeniem przy krótkim słupku wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Wbrew pozorom ten moment nie okazał się przełomowym dla podopiecznych Luisa Enrique. Gra wciąż się nie kleiła, składnych akcji było jak na lekarstwo. Dominowały natomiast faule z obu stron, szczególnie prym wiedli goście niemiłosiernie poniewierając Neymara. Z tego chaosu rodziły się takie decyzje jak lob Suareza w 73. minucie z... przeszło 40 metrów. Oczywiście piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Trzy minuty później znacznie lepszym uderzeniem z "martwej piłki" popisał się Rakitic. Uderzenie Chorwata z ponad 25 metrów nieznacznie minęło górny róg bramki.
W 83. minucie udział w meczu zakończył Javier Mascherano. Za co arbiter pokazał mu czerwony kartonik nie wiadomo do końca do tej pory. Najprawdopodobniej chodzi o jakąś "wiązankę" w kierunku kogoś z trójki sędziowskiej. Tak czy siak Argentyńczyk opuścił murawę, a chwilę później Suarez domknął ten mecz. Z głębi pola Neymar świetnie dostrzegł w polu karnym El Pistolero, ten inteligentnie przyjął futbolówkę na klatkę piersiową do środka boiska, czym złapał na wykroku obrońcę, następnie uderzył mocno prawą nogą w ten sam róg co przy drugim golu.
Nic więcej już się nie wydarzyło. Trzy punkty zostały na Camp Nou i to jest najważniejsze. Kolejny mecz w Pucharze Hiszpanii z Villanovense już w najbliższą środę. Chciałoby się powiedzieć, że będzie to dobra okazja dla dublerów. Rzecz w tym, że tych dublerów jest coraz mniej, gdyż w obliczu kontuzji niektórzy z nich stali się podstawowymi piłkarzami. Tajemnicą poliszynela pozostaje, czy i na jakich graczy drugiej drużyny postawi w tym spotkaniu Lucho.