Gładka wygrana; hat-trick Leo
Po świetnym występie Leo z Espanyolem w Copa del Rey, dziś dostaliśmy kolejny dowód na to, że najlepszy piłkarz świata przejawia wyraźne symptomy powrotu do wielkiej dyspozycji. Bardzo udane zawody udokumentował hat-trickiem i kilkoma wyśmienitymi podaniami. Ostatnią bramkę w zwycięskim 4:0 meczu z Granadą dołożył rozgrywający równie dobre spotkanie Neymar. Tym sposobem Barcelona wróciła na fotel lidera przynajmniej do jutrzejszego starcia Celty z Atletico, o ile to w ogóle się odbędzie.
Od samego początku gospodarze dążyli do szybkiego strzelenia bramki. Już w 3. minucie Pique powalczył o piłkę w polu karnym przeciwnika, ta znalazła się pod nogami Rakitica, a Chorwat bez namysłu uderzył z woleja, ale bardzo niecelnie. Po niespełna 60 sekundach genialną prostopadłą piłkę z głębi pola posłał Messi, Alba wyszedł sam na sam i tylko w tylko sobie znany sposób przegrał pojedynek sam na sam z Andresem Fernandezem (będąc zresztą na minimalnym ofsajdzie, czego nie dostrzegł arbiter).
W 8. minucie Barcelona dopięła swego. Messi ruszył z piłką z prawego skrzydła do środka, skąd rozciągnął grę w kierunku Suareza. Urugwajczyk inteligentnie przepuścił futbolówkę do znajdującego się za nim Turana, a Turek zagrał idealnie, płasko w pole bramkowe do nabiegającego Messiego, który strzałem po ziemi skierował piłkę do siatki.
Po kolejnych sześciu minutach było już 2:0. Neymar świetnie dostrzegł wolnego z prawej strony pola karnego Suareza. El Pistolero w dogodnej okazji zdecydował się jednak zagrywać na jeden kontakt na dalszy słupek w kierunku Messiego. Zrobił to niezbyt precyzyjnie, ale Leo zdążył dopaść do piłki i z ostrego kąta trafił po raz drugi.
Urugwajczyk fenomenalną szansę na swojego gola zmarnował w 27. minucie. Po świetnej wymianie piłki przed polem karnym na małej przestrzeni z Neymarem wyszedł sam na sam, ograł interweniującego Andresa i zamiast do pustej bramki... z kilku metrów posłał futbolówkę obok słupka. Mocny kandydat do pudła roku - przynajmniej jeśli chodzi o Barcelonę.
W 31. minucie były snajper Liverpoolu zachował się znacznie lepiej. Będąc w polu karnym zagrał idealnie w tempo do obiegającego go Aleixa Vidala, letni nabytek Dumy Katalonii wypatrzył w okolicach 10 metra Messiego, a Leo uderzył bez namysłu z pierwszej piłki. Znakomitą interwencją i refleksem błysnął jednak portero gości, pozbawiając La Pulgę bardzo szybkiego hat-tricka.
Później w odstępie kilku minut w ofensywie uaktywnił się Rakitic. Najpierw w 36. minucie popisał się dokładną piłką nad linią obrony Granady w szesnastkę do Neymara. Brazylijczyk miał problemy ze zgaszeniem futbolóvki do ziemi, więc zdecydował się na uderzenie lobem - pomylił się nieznacznie. Po dwóch minutach natomiast skorzystał z wolnego miejsca na 25 metrze i oddał bardzo mocny, acz niecelny strzał z dystansu. Serię dobrych zagrań zamknął w 42. minucie świetnym diagonalnym podaniem z prawej strony w pole karne do Neya, który uderzył z woleja lewą nogą, trafiając w boczną siatkę.
Goście zagrozili bramce Claudio Bravo dopiero minutę przed przerwą, gdy z sytuacyjnej piłki mocno uderzył Rochina. Uderzenie dość wyraźnie minęło cel.
Po przerwie Nazaries zagrali nieco odważniej. Zaczęło się od słabego strzału Successa po zejściu do środka z 49. minuty, pewnie wyłapanym przez Bravo. Następnie w 53. minucie prosto w Chilijczyka z rzutu wolnego uderzył Lomban.
Barcelona z kolei pierwszą naprawdę groźną akcję od razu zamieniła na gola. W 58. minucie prostopadle zagrał Sergi Roberto. Arda przytomnie przepuścił ją do Neymara, ten wyszedł sam na sam z Andresem, a jego strzał po rękach golkipera gości trafił w słupek. Najszybszy do odbitej piłki był Leo Messi i z kilku metrów wpakował futbolówkę do siatki kompletując hat-tricka.
Dziesięć minut później mocny i niesygnalizowany strzał z obrębu pola karnego oddał Ruben Rochina. Bravo nie ryzykował łapania futbolówki i odbił ją do boku.
Na siedem minut przed końcem do siatki w końcu trafił też Brazylijczyk. Świetną futbolówkę wzdłuż bramki na długi słupek zagrał Suarez. Neymar inteligentnie zamarkował uderzenie w pierwsze tempo lewą nogą, czym "sprowadził Andresa na ziemię", by następnie strzelić w drugie tempo pakując piłkę dokładnie pod samą poprzeczkę.
Najtrudniejszą interwencję Bravo zaliczył dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego z około 30 metrów próbował go zaskoczyć Javi Marquez. Portero Barcelony interweniował jednak wzorowo, wyciągając się jak długi i parując futbolówkę do boku.
To była ostatnia sytuacja w tym meczu. Po niespodziewanej stracie punktów na własnym boisku z Deportivo tym razem Duma Katalonii nie sprawiła swoim fanom przykrej niespodzianki, w pełni kontrolując (może z wyłączeniem kilku minut na początku drugiej części gry) przebieg meczu od pierwszej do ostatniej minuty. Teraz podopiecznych Luisa Enrique czekają trzecie w odstępie kilkunastu dni derby Barcelony z Espanyolem. Rewanż Pucharu Hiszpanii na Power8 Stadium/Cornella El-Prat w najbliższą środę o 21:00.