Trener Dumy Katalonii broni swoich piłkarzy przed krytyką po wczorajszym spotkaniu. Katalończycy pokonali Atletico Madryt 2:1, które przez prawie trzydzieści minut grało w dziewięciu.
Luis Enrique powiedział po meczu, że jego drużyna nie grała aż tak źle. Według niego każdemu zespołowi gra się trudno z takim rywalem jak Atletico. Nawet jeśli któryś z zawodników dostanie czerwoną kartkę.
Bramki Leo Messiego i Luisa Suareza dały Barcelonie zwycięstwo na Camp Nou i upragnione trzy punkty. Co prawda gola otwierającego wynik strzelił Koke, ale jeszcze przed przerwą Blaugrana wyszła na prowadzenie. Także przed gwizdkiem kończącym pierwszą część meczu za brutalny faul na Leo Messim z boiska wyleciał Filipe Luis. Dwadzieścia minut później jego los podzielił Diego Godin, który w bezwzględny sposób potraktował swojego rodaka – Luisa Suareza. Barcelona nie potrafiła strzelić gola osłabionemu Atleti i właśnie za to na drużynę spadła lawina krytyki.
Na pomeczowej konferencji prasowej Luis Enrique mówił m.in. o:
Poziomie meczu:
„Mieliśmy dobre ostatnie 15 minut przed przerwą, zamknęliśmy Atletico na własnej połowie i stwarzaliśmy okazje. W drugiej części spotkania naszym celem było zmęczenie przeciwnika. Zdawaliśmy sobie sprawę jak trudne warunki stawiają rywale, nawet jeśli grają w dziesięciu czy dziewięciu”.
„Gra była otwarta, ale pamiętam jak grał mój zespół. Wyglądało to tak, jakbyśmy nie prezentowali się zbyt dobrze, ale to nie jest prawda”.
Luisie Suarezie:
„Spisywał się świetnie w Liverpoolu, teraz fenomenalnie gra w Barcelonie. Wciąż się rozwija, daje wiele zespołowi. Ale ma też kilka mankamentów”.
Enrique stwierdził także, że jego piłkarze nie są maszynami. To normalne, że mają gorsze momenty. Potem powiedział, że ma w swojej drużynie trzech najlepszych bramkarzy w Hiszpanii:
„Dla mnie, Claudio Bravo, Marc-Andre ter Stegen i Jordi Masip są trzema najlepszymi golkiperami w całej lidze”.