Przed Barcą niezwykle ważny tydzień w rozgrywkach krajowych. Dzięki zwycięstwu z Leganes na Camp Nou zawodnicy Luisa Enrique dopisali sobie w tabeli kolejne trzy punkty. Jednakże styl w jakim to uczynili pozostawił duży niesmak. Brak celebracji gola przez Messiego, okrzyki wsparcia dla trenera, połączone z gwizdami na Asturyjczyka oraz Andre Gomesa, brak odpowiedniej intensywności w grze - o tym wszystkim mówiło się po ostatnim gwizdku sędziego.
W następnej kolejce Blaugrana zmierzy się na Vicente Calderon z Atletico Madryt. Z kolei Real zagra w środę z Valencią na Mestalla (zaległy mecz), a w weekend z Villarrealem na Estadio de la Ceramica. Te trzy mecze mogą zadecydować o tym, czy Barcelona nadal będzie się liczyła w walce o prymat w La Liga. Najbardziej optymistyczny scenariusz zakładałby oczywiście dwie porażki "Królewskich" oraz wygraną Dumy Katalonii z "Los Colchoneros". Wtedy to, Barca zostałaby liderem rozgrywek. Należy jednak pamiętać, że Real czekałby nadal zaległy mecz z Celtą Vigo. Najbardziej pesymistyczna wersja to porażka z Atletico, a także zwycięstwa ekipy Zidane'a w obu pojedynkach. Przy takim obrocie spraw, podopieczni Enrique mieliby 7 punktów straty do lidera, a w perspektywie zaległego spotkania "Królewskich", dystans mógłby się powiększyć o kolejne trzy "oczka".
Obecny tydzień jest pierwszym od 10 grudnia, kiedy to Lucho ma pełny tydzień na przygotowanie swojej drużyny do następnego spotkania. Na konferencji prasowej po meczu z Leganes, szkoleniowiec Blaugrany wspomniał o tym istotnym fakcie. Stwierdził, że pozwoli to na wyeliminowanie wielu błędów, w trakcie tych kilku dodatkowych treningów. W niedzielę przekonamy się czy Luis Enrique nie rzucał słów na wiatr.