Dokładnie w tym tygodniu zamyka się rok obliczeniowy za sezon 2017/2018. Przewiduje się, że wynik będzie pozytywny, zgodnie z tym, co zostało ogłoszone na zgromadzeniu 21 października, kiedy zatwierdzono budżet z prognozą dochodów o wysokości 897 milionów euro po sprzedaży Neymara (rzeczywisty dochód z transferu wyniósł 144 mln euro) oraz zysk o wartości 21 mln euro.
Jak mówią działacze, ten rok obliczniowy zostanie zamknięty z nadwyżką, nawet jeśli do 30 czerwca nie wydarzy się nic w kontekście transferów. Wynik finansowy zostanie opublikowany w lipcu na prezentacji przez dyrektora generalnego, Òscara Grau i skarbnika klubu, Enrique Tombasa.
Zyski mogłyby być większe, gdyby Barcelona zagrała w półfinale Ligi Mistrzów. Co roku prognozuje się jednak, że dojdzie co najmniej do ćwierćfinałów, czyli fazy rozgrywek, w której Blaugrana odpadała w ostatnich trzech latach. Mimo to, klubowi i tak udawało się generować zysk. W sezonie 2015/2016 było to 29 mln euro, natomiast w sezonie 2016/2017 18 mln euro. W 2014/2015 wypłacono premie za drugi tryplet w historii klubu, więc zysk był nieco niższy (15 mln euro) w porównaniu do 41 i 32 mln euro w sezonach 2013/2014 i 2012/2013. Problemem są pensje, które stanowią aż 83% wydatków klubu.
Od czasu rozpoczęcia kadencji Sandro Rosella w 2010 roku, klub wygenerował łącznie 175 mln euro zysku.
Poniżej grafika Mundo Deportivo przedstawiająca dochody i zysk osiągany w danym sezonie: