Odejście kluczowych zawodników, którzy byli wychowankami, takich jak Iniesta czy Xavi. Marginalny udział wychowanków w pierwszym zespole w ostatnich latach. A także, odejście z klubu ojca metodologii (zwanego „językiem Barçy”) Joana Vili. Wszystko to stawia La Masię i jej znaczenie w centrum uwagi.
W klubie nalegają na utrzymanie istoty klubu. Idei drużyny, która definiowana jest przede wszystkim przez zawodników wyszkolonych w La Masii i stylu gry, który oparty jest na posiadaniu piłki.
Istnieją również mniej romantyczne powody tej decyzji. Barça ma problem z funduszem płac, a gracze z drużyny rezerw mogą być dobrą opcją, aby móc grać także dla pierwszego zespołu.
Różnica pomiędzy Primera a Segunda B nie jest przeszkodą nie do pokonania. Jeśli zawodnik posiada talent na najwyższym poziomie i dobrze się rozwija, może pełnić swoją rolę w dorosłym zespole.
W taki sam sposób ma widzieć to Ernesto Valverde, który w ostatnich dniach rozpoczął coś w rodzaju castingu dla młodych zawodników. Trener dał już szansę dużej grupie młodych piłkarzy, a tylko Jorge Cuenca jest tym, który brał udział we wszystkich zajęciach w tym tygodniu.
Ta formuła pozwala nagradzać i motywować większą liczbę piłkarzy. Valverde ma możliwość zobaczenia ich wszystkich w treningu przed podaniem listy na tournée po Stanach Zjednoczonych.
Sytuacja, w której dziś przyszło pracować Ernesto Valverde jest jednak daleka od ideału. Trener ma problem, aby znaleźć miejsce dla wychowanków. Wyjaśniał to już, kiedy obwiniano go za brak szans dla młodych zawodników.
- Chciałbym kadry, która nie jest zbyt szeroka, ponieważ chciałbym zostawić miejsce dla zawodników z rezerw, którzy mogliby dostawać szansę – mówił El Txingurri. To zupełne przeciwieństwo tego, co można zaobserwować dzisiaj. Barça ma 29. zawodników w kadrze.
Oczywiście sytuacja w ciągu miesiąca ulegnie zmianie, ale wydaje się również mało prawdopodobne, że klub skróci kadrę, tak jakby chciał tego Valverde. Dyrekcja sportowa dostrzega jak duża jest różnica pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością na rynku transferowym.
W tym okienku do klubu przybyli Arthur i Lenglet, ale Valverde chce zachować równowagę w kadrze, dlatego nie będzie żadnej rewolucji. Pomysł trenera jest jasny: kręgosłup drużyny, który osiągnął dublet będzie zachowany. A wychowankowie mają otrzymać szansę poprzez skrócenie kadry.
Inne ma być także podejście, jeśli chodzi o priorytety. Celem ma stać się Liga Mistrzów. Copa del Rey ma stracić na znaczeniu. Właśnie w tych rozgrywkach Valverde będzie chciał przetestować młodych zawodników i zobaczyć, czy są w stanie pomóc pierwszemu zespołowi.
- Kadra od 20 do 22 zawodników jest dla mnie odpowiednia - powiedział Valverde w minionym sezonie. Taki ruch wydaje się być odważny, biorąc pod uwagę, jak napięty jest terminarz FC Barcelony. Ale taka jest prośba Valverde, który uważa, że będzie mógł wtedy wykorzystać zawodników drużyny rezerw.
Podobnie zrobił w Athletiku, gdzie gracze tacy jak Iraola, Llorente, Iñaki Williams czy Kepa dostali swoją szansę. W Barcelonie był dotychczas bardziej konserwatywny i preferował stawiać na piłkarzy pierwszego zespołu, choć być może było to związane ze zbyt szeroką kadrą.
Gotowość do gry w pierwszym zespole wykazał Carles Aleña. Poza tym, Ernesto Valverde wyraził zaniepokojenie, gdy mówiło się o sprzedaży Riqui Puiga. Zgrupowanie w Stanach Zjednoczonych ma być egzaminem dla piłkarzy z La Masii.