Agenci Malcoma wiedzieli półtora miesiąca temu, że ich zawodnik jest opcją, ale nie pierwszą dla FC Barcelony. Barça chciała Williana, ale 70 mln, których domagała się Chelsea i 8 mln euro netto rocznie, których oczekiwał zawodnik sprawiło, że operacja była nieopłacalna. W poniedziałek po południu zdecydowano się, aby aktywować negocjacje z Bordeaux i sprawdzić, czy Chelsea zmniejszy swoje oczekiwania. I rzeczywiście tak się stało, bowiem Kia Joorabchian we wtorek zadzwonił do Barcelony, aby próbować zmienić sytuację.
Było już jednak za późno. Girondins, które miało już porozumienie z Romą, aby sprzedać Malcoma za 36 mln euro + 4 mln euro zmiennych, dało FC Barcelonie 48 godzin na złożenie oficjalnej propozycji. Również we wtorek rano pojawiła się nowa wiadomość o podniesieniu oferty przez Monchiego. Wynosiła ona już wtedy 38 mln euro + 6 mln euro zmiennych. Było to nieco mniej od Barçy (41 mln euro) ze względu na zmienne. Wtedy przyszła kolej na zawodnika, który nie podpisując niczego z Romą, postanowił wziąć prywatny lot i przejść do Barcelony. Bartomeu dał zielone światło na jego transfer przed wylotem do Portland. Jego pensja według informacji Mundo Deportivo ma wynosić nieco mniej niż 3 mln euro netto.
W międzyczasie, Katalończycy nadal pozostali i pozostają aktywni na rynku transferowym. Barcelona nie chciała sprowadzać nikogo, zanim nie udałoby się jej kogoś sprzedać, ale okoliczności (a konkretnie Monchi) zmusiły klub do zmiany scenariusza. Poza tym, jest silna potrzeba sprowadzenia środkowego pomocnika. W tym przypadku klub także opracował już strategię. Wybrańcem jest Adrien Rabiot, ale negocjacje z Paris Saint-Germain nie będą łatwe. Nasser Al-Khelaïfi chce zaoferować mu przedłużenie kontraktu, a Barça przygląda się w międzyczasie także innym zawodnikom.
Chodzi o to, aby popatrzeć na przykład tego, co stało się z Malcomem. PSG rozumie teraz, że Barcelona może zainwestować w innego piłkarza. Jednocześnie mogliby stracić ostatnią szansę na zarobienie na Francuzie, który wraz z końcem kontraktu w przyszłym roku i tak mógłby trafić do Barcelony, tyle że za darmo. Nie jest ważne więc, czy pojawią się teraz takie nazwiska jak Steven N’Zonzi czy Dani Parejo. W każdym razie, obaj mają po 29 lat, świetnie znają ligę i mogą kosztować mniej niż Rabiot. W następnych dniach powinniśmy się przekonać, jaki będzie ruch Barçy.