W ostatnich tygodniach wiele mówi się o transferze Luki Jovicia do Realu Madryt i o jego zachowaniu poza boiskiem, które przyprawia madrytczyków o ból głowy. Real martwi się, że napastnik jest bohaterem kontrowersyjnych wydarzeń, a na dodatek w obecnych rozgrywkach w 24 meczach zdobył on tylko 2 gole i zanotował 2 asysty.
W swojej ojczyźnie złamał zasady kwarantanny, przez co został skrytykowany przez serbskie władze, ponieważ za swoje zachowanie mógł nawet pójśc do więzienia. Po powrocie do Hiszpanii dołączył do Realu ze złamaną kością śródstopia. Klub podał, że do urazy doszło w czasie treningu, jednak osoba z otoczenia gracza wyjawiła, że spadł on ze ściany.
Zespół ze stolicy Hiszpanii zakontraktował napastnika za 60 milionów euro, po tym jak w 48 meczach Eintrachtu zdobył on 27 goli. Madryt był zdecydowany pozyskać gracza, ale Barcelona, która również go obserwowała i rozważała jego zakontraktowanie, ostatecznie wycofała się. Nie chodziło o jakość zawodnika, ale o jego profil, który nie pasował do Dumy Katalonii.
Barcelona obserwowała Jovicia. Na jego temat powstało wiele raportów, oglądano mecze Eintrachtu i zbierano statystyki z jego występów. Analizy zarządzone przez Pepa Segurę, ówczesnego managera generalnego FC Barcelony, przemawiały na korzyść Jovicia. Klub nie miał żadnych wątpliwości co do jego jakości i był przekonany, że ma on świetne cechy strzelca. Uważano, że jeśli dobrze wykorzysta się jego potnecjał, może stać się ważnym zawodnikiem.
Jednak styl Serba, który skupia się na wykańczaniu akcji, nie pasuje zbytnio do Barcelony, gdzie szuka się napastników, którzy będą wymieniać piłki z pomocnikami, a nie tylko wykańczać akcje innych. Trenerzy Dumy Katalonii uważali Jovicia za statycznego napsastnika o trochę zautomatyzowanym stylu gry. Ma dobre ruchy, ale jest bardzo skupiony na strzelaniu, a gra kombinacyjna nie jest jego mocną stroną.
Ostateczną decyzję podjęto po meczu Inter- Eintracht w Lidze Europy, który miał miejsce 14 marca 2019 roku. Na trybunach stadionu Giuseppe Meazzy zasiedli Pep Segura, Éric Abidal oraz Ramon Planes; po spotkaniu, w którym Jović zdobył bramkę, dzięki której jego drużyna odniosła zwycięstwo, spotkali się oni z Falim Ramadanim, agentem zawodnika, aby z pierwszej ręki dowiedzieć się, jakie są oczekiwania gracza. Otoczenie zawodnika miało denerwować się na Real Madryt, który wcześniej skontaktował się z Eintrachtem. Mimo złych relacji opcja przejścia do Madrytu nie została jednak odrzucona i ostatecznie zawodnik trafił na Santiago Bernabéu. Oprócz wątpliwości taktycznych, koszt operacji oraz brak chęci zawodnika, aby trafić do Barcelony, sprawiły, że Duma Katalonii odrzuciła jego transfer.